czwartek, 2 grudnia 2010

"Zamach"- Harry Mulisch


Pierwszy raz ze wzmianką o "Zamachu" zetknęłam się przy okazji jakiegoś rankingu książek wszechczasów, był to zresztą ranking niemiecki, autor jest Holendrem, książka była wielkim bestsellerem również na jego rodzinnym rynku, nakręcono na jej podstawie oscarowy film. Po tych wszystkich informacjach, uznałam, że warto spróbować. I nie zawiodłam się, choć ten dzban miodu przyprawiony jest kilkoma łyżkami dziegciu, ale o tym dalej.
Styczeń 1945, rodzina Steenvijk wiedzie spokojne, choć najeżone wojennymi trudnościami, życie w Haarlemie. Ojciec, przedwojenny urzędnik sądowy, jest typem intelektualisty, praktyczne sprawy pozostawia matce. 12-letni Anton, to klon ojca i wzorowy uczeń, a 17-latek Peter- narwany buntownik..
Pewnego wieczora na ich uliczce, koło domu sąsiadów, zostaje zlikwidowany kolaborant. Sprytni sąsiedzi przerzucają zwłoki pod drzwi Steenvijków i od tego momentu, jak śpiewała moja ulubiona Spice Girl -Mel C- "Things will never be the same again"- nic nie będzie już takie samo.
Anton na długi czas straci kontakt z rodziną, przez lata będzie próbował na nowo poskładać swoje ja. Mimo, iż z zewnątrz wydawało się, że funkcjonował doskonale, wojenna trauma co jakiś czas dawała o sobie znać, i okazywało się wówczas, że tkwi w nim głębiej, niż był to w stanie przyznać. Powojenne lata, to seria epizodów, gdzie Anton spotyka kolejne osoby, które mogą rzucić nowe światło, na wydarzenia, które naznaczyły całe jego życie. Odkrywając prawdę, możemy przy okazji obserwować zmiany, które zachodzą w samym Antonie. Jako powieśc psychologiczna "Zamach" jest naprawdę świetny i przeczytałabym go z przyjemnością- gdyby nie wisienka na torcie, w postaci motywów antywojennych (wojna w Wietnamie, wyścig zbrojeń) o zabarwieniu mocno politycznym, a do tego jeszcze przebrzmiałych. Nie dziwię się, że książka została dość szybko wydana w PRL. Warstwa polityczna idealnie współgrała z propagandą tamtych czasów.
Jeszcze jedna rzecz, która mnie zainteresowała, na początku nieco zdziwiły mnie opisy rycerskich żołnierzy Wehrmachtu, którzy pod ostrzałem Spitfajerów obwożą 12-latka po połowie Holandii. Pewnym wyjaśnieniem byłą dla mnie stwierdzenie, że to co sposób, w jaki hilterowcy potraktowali Steenvijków po zamachu był aberracją, "takie rzeczy zdarzały się tylko w Polsce i Rosji". Nie wiem naprawdę jak to skomentować, wywołało to u mnie sporo przemyśleń o charakterze geopolitycznym.

W każdym razie- polecam, ale raczej odpornym na retorykę w stylu PRL.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz