Nowy Rok zastał mnie przy lekturze brytyjskich wspomnień Zofii Kossak. Zresztą - czytam je nadal, zwłaszcza uzupełniające książkę listy do dzieci.
Jeśli miałabym podsumować wyspiarskie memuary pisarki jak najkrócej, to jest to książka ze spiłowanymi kantami. Przygotowywana do publikacji w PRL dystansuje się od spraw trudnych w życiu pisarki, od kulis jej pobytu w Zjednoczonym Królestwie (choćby od problemów zdrowotnych męża), mamy za to wiele (zresztą urokliwych) historyjek z życia zwierząt, na czele z ukochanymi owcami, których psychologią jest wyraźnie zafascynowana oraz wiele ciekawostek z życia kornwalijskich farmerów. A ponieważ książka miała być opublikowana w gomułkowskiej PRL, autorka co chwila podkreśla dystans małżeństwa Kossak - Szatkowskich do polskiego środowiska emigracyjnego i wbija liczne szpileczki co bardziej znanym jej przedstawicielom.
Powtarzający się motyw to cierpienie, że swoją praca wraz z mężem budują Anglię, nie Polskę, wreszcie, że tyrając na farmie marnuje czas, który mogłaby poświęcić na pisanie książek. Jest tu trochę podlizywania się czynnikom opiniotwórczym w PRL, ale w jednym pisarka była szczera. Dylemat, czy lepszy na wolności kąsek byle jaki, czy w niewoli przysmaki rozstrzygnęła chyba pasja pisarska, którą na obczyźnie mogła realizować w sposób niedostateczny.
Izo jak wspaniale, że wróciłas do pisania! Już się zastanawiałam czy porzuciłaś bloga. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńNie jest tak łatwo porzucić bloga, chwila nieuwagi i znowu człowiek zaczyna pisać. Wszystkiego dobrego:).
UsuńI ja się cieszę, że wracasz, może nowy rok przyniesie liczne powroty do blogowania:) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
OdpowiedzUsuńGosiu, a ja życzę, żeby Nowy Rok u Ciebie okazał się łaskawszy od poprzedniego. Bo zaglądam na bloga i widzę, że poprzedni chyba za bardzo nie rozpieszczał...
UsuńZ wiadomych względów zelektryzował mnie tytuł :P Od razu poleciałam przeczytać!
OdpowiedzUsuńWidzę, że próbujesz wrócić jak ja, więc życzę nam powodzenia :)
Nie próbuję, tak wyszło. Ale mam nadzieję, że może się uda trochę zreanimować to blogowe truchło.
UsuńCo do tytułu, to faktycznie fajnei wyszło - uderz w stół...
No pięknie, jestem nożycami :O
UsuńJakie truchło, nadal jędrne i interesujące!
Miło Cię Izo znów czytać.....
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, że właśnie w Kornwalię wybierali polscy emigranci powojenni.
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
Ze względów ekonomicznyc były te wybory. ale wyglada na to, że nieźle zdziadzieliśmy. Kiedyś polski emigrant, w sumie bez grosza, mógł sobie kupić wyspę, współcześni co najwyżej kupują na wyspach klaustrofobiczne segmenty wielkości schowka na szczotki...
UsuńNajlepszego:).
No, bym poczytała, co tam Kossak w Anglii robiła...
OdpowiedzUsuńMiło Cię tu widzieć.
No jak to co, karmiła owce. I próbowała pisać, ale jak na jej normalne moce przerobowe, to faktycznie szło jej słabo.
UsuńDzięki:). I nawzajem:).
Miło znów poczytać :D
OdpowiedzUsuń"Wspomnienia z Kornwalii" czytałem w tamtym roku. Nie mogłem odpuścić ze względu na autorkę :) Przyznam, że nie ujęły mnie szczególnie. Zofię Kossak stać było na zdecydowanie ciekawsze i bardziej treściwe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńEasy "water hack" burns 2 lbs OVERNIGHT
OdpowiedzUsuńMore than 160 000 women and men are trying a simple and SECRET "water hack" to lose 1-2lbs each and every night in their sleep.
It is proven and it works with anybody.
This is how you can do it yourself:
1) Go grab a clear glass and fill it up with water half the way
2) Now follow this weight losing hack
and be 1-2lbs skinnier as soon as tomorrow!