Witia Suworow był dowódcą małego oddziału czołgistów, kiedy to na manewrach (a był to rok 1969) wpadł w oko pewnemu dobrze ustosunkowanemu podpułkownikowi. Odtąd jego kariera nabrała rozpędu. Z elitarnej jednostki pancernej, do jeszcze bardziej elitarnej komórki wywiadu, przez już w ogóle do potęgi wyselekcjonowany Specnaz po samo creme de la creme, gdzie dostać się jest już prawie niemożnością, czyli wywiad wojskowy GRU w krajach zachodnich, gdzie wysyłano juz tylko najlepszych i najbardziej sprawdzonych (co akurat może nie jest specjalnie pozytywne).
Tyle, że ta droga w górę miała swój niewidoczny aspekt - była jednocześnie drogą do Hadesu. Tak jak życie czołgisty czy komandosa Specnazu miało swój urok i nawet pewną romantykę męskiej przygody, a koszta były stosunkowo niedolegliwe, to zagraniczna placówka okazała się ostatnim kręgiem piekła - zwłaszcza liczne testy na lojalność. Kogo bardziej cenisz - przyjaciela - czy organizację? Swojego mistrza i guru - czy organizację? Błędna odpowiedź oznacza natychmiastową ewakuację do ZSRR i śmierć w wielkich cierpieniach. A ile razy można udzielić prawidłowej odpowiedzi, jeśli nie jest się androidem?
"Akwarium" nie jest wcale antyutopią, choć zwłaszcza końcówka mogłaby pochodzić z Orwella. To przede wszystkim powieść autobiograficzna, nafaszerowana arcyciekawymi szczegółami. A zreszta - pal sześć szczegóły. Jeszcze ciekawszy jest obraz ZSRR - państwa, gdzie wszystko było nastawione na wojnę - gigantyczna armia w stałej gotowości, szpiedzy kradnący na Zachodzie technologie militarne. A w wywiadzie pracował niemal każdy obywatel ZSRR przebywający legalnie za żelazną kurtyną!
No i te slużby. Poziom ich profesjonalizmu był taki, że aż się człowiek zastanawia, czym zajmują się teraz. Bo przeciez GRU istnieje, nawet wcale nie zmieniło nazwy.
Polecam zwłaszcza tym, którzy z zasady nie czytują pewniaków, evergreenów i bestsellerów, bo przecież NA-PEWNO-SĄ-PRZEREKLAMOWANE. Sama żałuję, że przeczytałam "Akwarium" dopiero teraz. Zwłaszcza, że jak dowiedziałam w czasie dyskusji o książce na FB - najlepiej smakuje czytane przed dwudziestką. No to się trochę spóźniłam;).
To teraz dawaj "Żołnierzy wolności". Chociaż też najlepiej smakują przed dwudziestką :)
OdpowiedzUsuńNo to spróbuję wyrobić się przed czterdziestką, co mi pozostało:).
UsuńNawet jak zaczniesz dzień przed urodzinami, to zdążysz. Idealna rzecz, żeby zarwać noc:)
UsuńFiu, fiu. Wciągająco o postaci ze spiżu?
UsuńKto tam niby ten spiżowy?
UsuńPomyłka, myślałam, że to ta o Żukowie.
Usuńto nie ta:) Żukowa glanuje oddzielnie w dwóch tomach, pomijając liczne szpilki wszędzie, gdzie się dało :P
UsuńW sumie się zdziwiłam, że o Żukowie można tak wciągająco, że aż noce się zarywa:)
UsuńA czemu nie? Chociaż na razie i tak się nie przekonam, pożyczyłem swój egzemplarz.
UsuńJak historyczne (z wyjątkiem powieści) muszę ciut wolniej, bo inaczej juz na starcie mi się wszystko miesza.
UsuńJak się okazuje, to nie dość, że film niezły to i książka dobra :-)
OdpowiedzUsuńFilmu nie znam, ale ekranizacje lepsze od pierwowzoru książkowego to raczej wyjątki...
Usuńprzecież to lektura w LO była? ale może w humanie tylko...
OdpowiedzUsuńNa to wygląda, ja tego nie znałam.
UsuńByłem na humanie, w lekturach tego nie było, doczytywałem na boku.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że jestem ustawiona jeśli chodzi o Suworowa na kilka miesicy.
UsuńA miałam juz na razie nic nie czytać, żeby nie przedawkować.
Nie, nie czytałam "Specnazu". I tak - zgadzam się, że lepiej późno niż wcale:).
Po "Akwarium" sięgnęłam jakiś czas temu. Niestety, egzemplarz książki, który wpadł z moje ręce, równie szybko z nich wypadł. Rozklejał się kompletnie, kartka po kartce. Tam się wkurzałam poszukiwaniem kolejnych stron, że porzuciłam lekturę. Takie mam wspomnienia z przygody z Suworowem :) pewnie kiedyś sięgnę po tę książkę, choć właściwie wiele szczegółów i najciekawsze fakty zdradził mi już mąż... :)
OdpowiedzUsuńAle polecam "Żołnierzy wolności". Czytaliśmy to z mężem w trakcie wycieczki - na głos i równie głośno się śmialiśmy! Dobrze, że jechaliśmy sami, samochodem. Aż strach pomyśleć jak zareagowaliby na nas ludzi w publicznych środkach lokomocji...
Paideia,
Usuńa jak mieli zareagować? Tyle, że pewnei by pomyśleli, że czytacie Chmielewską:).
A to, że Akwarium takie zjechane, to w sumie dobrze świadczy o zawartości książki. Ktoś po prostu ją zaczytał.
Czyli muszę wypożyczyć tych żolnierzy... A miałam w planach przerwę w czytaniu Suworowa....
Hmm, przed dwudziestką - mówisz? No to przepadło, podobnie jak parę innych magicznych dat. (przed 30, przed 40, przed....), ale skoro nie ma zakazu czytania po... to ja owszem, to ja tak.
OdpowiedzUsuńW humanistycznej klasie byłam, ale za moich czasów to nie była lektura, no ale ja kończyłam szkołę w okresie stanu wojennego :(
Gosia,
OdpowiedzUsuńna dojrzałości czytelniczej więcej się zyskuje niż traci, a fakt, że podoba się ludziom w wieku okołomaturalnym, można potraktować jako wskazówkę prezentową.
To wygląda na to, że jesteś rówieśniczką bohaterek "Opium w rosole"!.
Jestem wiekową damą :) choć mówią, że nie wyglądam (sama nie wiem, czy na metrykę, czy na damę, a może jedno i drugie). Jestem po obejrzeniu Jacka Stronga i tak mi się ten film właśnie z Suworowem skojarzył (tematyka jakby podobna)
UsuńGuciamal,
Usuńojtam wiekową. Teraz czas tak pędzi, że kilkanaście lat w tą, czy w tamtą - co za różnica:).
Jacka Stronga trochę się boję, poprzestanę chyba na moich zbiorach książkowych o Kuklińskim.
Gdybym miała takowe to też pewnie bym poprzestała. Film trzyma w napięciu i nawet moim zdaniem zagrany niezgorzej, ale z tego, co się zorientowałam z historyczną prawdą niewiele ma wspólnego, a poza tym pułkownik jawi się w nim jako dość jednostronna, a przez to nieprawdziwa postać.
UsuńNiedawno przeczytałem "Lodołamacza" i z pewnością sięgnę po Suworowa niebawem. "Akwarium" na mojej liście "must have" :)
OdpowiedzUsuńPanie Sebastianie,
Usuńzachęcam, widzę, że idziemy tym samym szlakiem:).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDo powieści to ja nieprędko dojdę. Najpierw autobiograficzne i historyczne:).
UsuńAle dzieki za cynk:).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWidziałam ostatnio na półce z nowościami w bibliotece, ale pamiętając Twoje narzekania wzięłam co innego (Zakazaną psychologię Witkowskiego). I nie załuję.
UsuńTak, pisuje. O Rasputinie.
Te mi sensacje, co jeszcze można ciekawego o Rasputinie napisać?