Rzadki przypadek książki, którą należy przeczytać jak najszybciej, gdyż niebawem się zdezaktualizuje.
Greene lubi brać na warsztat problemy moralne. Tym razem zastanawia się, kto jest tak naprawdę "złym człowiekiem"- potępiany przez społeczeństwo morderca jednej osoby, czy też może polityczni terroryści, działający dla przysłowiowego dobra ludzkości i przy okazji nie liczący się z konkretnym, pojedynczym ludzkim życiem. Sugeruje odpowiedź, że tak naprawdę godny potępienia jest terrorysta.
Jest tylko jedno duże ALE. Morderca (jest nim główny bohater Arthur Rowe) zabił swoją śmiertelnie chorą i bardzo cierpiącą żonę przedawkowując leki. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że skrócił jej cierpienia i dokonał eutanazji. Być może już za kilka lat Rowe od początku byłby bohaterem pozytywnym i społeczny ostracyzm, jakiemu został poddany w swoich czasach (czyli w latach 40), będzie czymś niezrozumiałym. Za kilkanaście lat książka najprawdopodobniej zostanie uznana za niepoprawną politycznie i przestanie być wznawiana, natomiast za 20 spłonie na jakimś stosie))).
Dlatego tym bardziej warto przeczytać ją teraz.
Pomijająć już temat eutanazji- ciekawie zarysowany jest temat pamięci (a co za tym idzie odpowiedzialności i wyrzutów sumienia).
Cała akcja książki jest związana z aferą szpiegowską, w którą został przypadkowo wciągnięty Rowe (a były to czasy II wojny, więc szpiegów nie brakowało). Staje sie celem terrorystów, o których pisałam po wyżej, i w wyniku zamachu na swoją osobę traci pamięć. W tym także pamięć o tym, co zrobił swojej żonie.
Okazuje się, że tracąc pamięć, staje się szczęśliwym (przynajmniej pozornie) człowiekiem, i jako taki zakochuje sie z wzajemnością. Niestety pamięć powoli powraca, mimo, że wybranka Rowe'a walczy, aby tak się nie stało. Bohater staje w końcu przed wyborem, czy przyjąć z powrotem swoją pamięć wraz ze wszystkimi tego powrotu konsekwencjami.
Jakiego dokona wyboru i jak będzie dalej z tym żył?
Polecam, warto sprawdzić.
Moja ocena 5/6
Greene lubi brać na warsztat problemy moralne. Tym razem zastanawia się, kto jest tak naprawdę "złym człowiekiem"- potępiany przez społeczeństwo morderca jednej osoby, czy też może polityczni terroryści, działający dla przysłowiowego dobra ludzkości i przy okazji nie liczący się z konkretnym, pojedynczym ludzkim życiem. Sugeruje odpowiedź, że tak naprawdę godny potępienia jest terrorysta.
Jest tylko jedno duże ALE. Morderca (jest nim główny bohater Arthur Rowe) zabił swoją śmiertelnie chorą i bardzo cierpiącą żonę przedawkowując leki. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że skrócił jej cierpienia i dokonał eutanazji. Być może już za kilka lat Rowe od początku byłby bohaterem pozytywnym i społeczny ostracyzm, jakiemu został poddany w swoich czasach (czyli w latach 40), będzie czymś niezrozumiałym. Za kilkanaście lat książka najprawdopodobniej zostanie uznana za niepoprawną politycznie i przestanie być wznawiana, natomiast za 20 spłonie na jakimś stosie))).
Dlatego tym bardziej warto przeczytać ją teraz.
Pomijająć już temat eutanazji- ciekawie zarysowany jest temat pamięci (a co za tym idzie odpowiedzialności i wyrzutów sumienia).
Cała akcja książki jest związana z aferą szpiegowską, w którą został przypadkowo wciągnięty Rowe (a były to czasy II wojny, więc szpiegów nie brakowało). Staje sie celem terrorystów, o których pisałam po wyżej, i w wyniku zamachu na swoją osobę traci pamięć. W tym także pamięć o tym, co zrobił swojej żonie.
Okazuje się, że tracąc pamięć, staje się szczęśliwym (przynajmniej pozornie) człowiekiem, i jako taki zakochuje sie z wzajemnością. Niestety pamięć powoli powraca, mimo, że wybranka Rowe'a walczy, aby tak się nie stało. Bohater staje w końcu przed wyborem, czy przyjąć z powrotem swoją pamięć wraz ze wszystkimi tego powrotu konsekwencjami.
Jakiego dokona wyboru i jak będzie dalej z tym żył?
Polecam, warto sprawdzić.
Moja ocena 5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz