czwartek, 29 sierpnia 2013

"Co wciaga Twoje dziecko?" Małgorzata Więczkowska

No to wróciłam. Zazwyczaj po takim powrocie uderza mnie, że mieszkanie jakby się skurczyło, tym razem jednak rzuciło mi się w oczy co innego - książki. Może jeszcze nie skolonizowały wszystkich powierzchni płaskich, jak u niektórych rekordzistów, ale i tak wylewają się ze zbyt wielu półek. Zwłaszcza leżące w widocznym miejscu książki niezrecenzowane.
Choćby ta: "Co wciaga Twoje dziecko?" Małgorzaty Więczkowskiej. Tytuł wydaje się pewniakiem dla rodziców, dziadków i opiekunów. Niby omawia tylko wpływ mediów elektroniczych na dzieci, ale każdy, któ próbował kiedyś odkleić czwartoklasistę od jego smartfona, albo ten, który boi się, że jego przedszkolak, mimo troskliwej polityki zapobiegawczej i tak za kilka lat zamieni się w maszynę do klikania, będzie wdzięczny za jakieś wskazówki.
Mimo dość suchego stylu i raczej szczupłych rozmiarów książki, autorce udało sie przekazać sporo cennych rad  - i to nie tylko ogólników (np., żeby "rozmawiać z dzieckiem"). W jednym z aneksów jest na przykład lista konkretnych tematów do  tych rozmów na temat programów telewizyjnych i filmów, która moze być ciekawa także i dla dorosłego, jeśli się ostatnio przyzwyczaił do bezrefleksyjnego przeżuwania telewizyjnej papki, a do tego może zachęcić do tworzenia własnej listy pytań, zgodnej ze swoim światopoglądem i podejściem do życia.
Za tę część autorka ma u mnie dużego plusa, gdyż pitu-pitu z gatunku "jest źle, a będzie jeszcze gorzej", juz przestało na mnie robić na mnie wrażenie.
Ale to nie koniec wskazówek, dobrych rad i ciekawostek (choćby testów na uzależnienia od tego czy innego pudła). Także takich, które dowartościują niektóre mole książkowe i ich wykpiwany na szkolnych przerwach styl życia. No i może pozwolą spojrzeć nieco łaskawszym okiem na te tomiszcza ledwo mieszczące się na półkach:).
Zachęcam do sięgnięcia po książkę a sama udaję się w kierunku domowych porządków i szyykowania wyprawek.
Pozostańcie na linii:).

P.S. "Co wciaga Twoje dziecko?" mignęła mi w kiosku jako dodatek do tygodnika "Do Rzeczy".