wtorek, 18 marca 2014

"Pierścień rybaka" - Jean Raspail

Niewola awiniońska, schizma zachodnia, sobór w Konstancji i jeszcze kilka haseł które niejasno kojarzą mi się ze szkolnych lekcji historii (XIV/XV wiek) zostały nie tylko otrzepane przez pana Raspaila z kurzu, ale do tego tak skutecznie ożywione, że z wypiekami na twarzy czytałam o papieżach, antypapieżach, wzajemnych ekskomunikach i niekończącej się grze ambicji. W dodatku książka napisana jest z nietypowej dla Polaka perspektywy. Pisarz, było nie było Francuz, za "bardziej papieskich" papieży uznał raczej awinionczyków. Polacy zaś zawsze uznawali obiediencję rzymską.
Zresztą - Raspail ma swoje racje - wybór pierwszego awiniońskiego "antypapieża" został dokonany przez to samo kolegium, co jego rzymskiego odpowiednika, tyle, że wybór rzymski nastąpił pod przymusem. Nie wspomnę tu o kontrowersyjnym postępowaniu papieży z Wiecznego Miasta z tamtego okresu, które ostatecznie nie jest argumentem prawnym. Oprócz tej nietypowej perspektywy mamy też masę informacji z epoki podanych w przystępnej formie. Niemal nie ma tu fikcyjnych postaci i wątków fabularnych, a mimo to, tę szczegółową powtórkę z historii po prostu się wciąga jedną dziurką od nosa.
Autor z lubością wyciąga różne prawne kruczki, które pozwoliły na przezwyciężenie (czy aby na pewno?) kryzysu papiestwa w XV wieku (zwłaszcza pełen nadużyć sobór w Konstancji) i jednocześnie ostrzega przed wykorzystaniem tych precedensów w przypadku kolejnego kryzysu.
Warto wziąć to pod uwagę nie tylko dlatego,  że futurologiczne wizje autora już raz się spełniły (w czasie rozruchów we Francji w 2005 przywoływano często jego "Obóz świętych" z 1973, który przewidywał tę sytuację). Życie dopisuje komentarz do literatury niemalże online.
W lutym 2014 przetoczyła się przez media fala spekulacji o legalności abdykacji Benedykta XVI, co zmusiło unikającego zazwyczaj rozgłosu papieża seniora do publicznego zabrania głosu i sprostowania tych rewelacji. Widać, że tęsknota za dwoma papieżami w wielu środowiskach nie gaśnie ... od wieków:). Co tam zresztą dwoma.  W XV wieku było ich w którymś momencie trzech, a wszystko wskazywało na to, że mogą się rozmnożyć jeszcze liczniej. To dopiero gratka.
Oprócz wątku historycznego mamy też współczesny, w konwencji thrillera, ale o nim pisać nie będę, gdyż łatwo go "spalić".
Książkę oczywiście polecam - jako ciekawe repetytorium z historii a do tego niegłupią rozrywkę.

12 komentarzy:

  1. Ta pozycja stoi i kurzy się na mojej półce już od kilku lat. Stale sobie powtarzam, że będzie tą następną w kolejce. A potem jednak wybieram coś innego. Bardzo lubię książki Raspaile'a :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paideio,
      u mnie też się kilka lat przekurzyło. Jak to słusznie powiadają - własne książki czekaja najdłużej.

      Usuń
  2. zapewne p. Ch. uznałaby to za obowiązkową lekturę dla nas:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę. Mogłoby się okazać, że jest niekompatybilne z Kosidowskim:).

      Usuń
  3. Okres historyczny, o którym wspominasz w swojej recenzji jest arcyciekawy. W szkole średniej i wcześniej nie doceniałam go, podobnie jak całego ,,średniowiecza i okolic". O ,,Pierścieniu rybaka" jak dotąd nie słyszałam i bardzo tego żałuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli chyba wraca do łask. Choćby cykl "Królowie przeklęci " Drouona - staroć, a nowe wydanie cieszyło się niezłą popularnością.

      Usuń
  4. Dziękując serdecznie za głos na JIK-owym blogu, wyrażam jak zwykle zdumienie stricte recenzjami z tylu przeczytanych przez Panią książek.
    Ta recenzja dotyczy przeszłości papiestwa, może to być dobry zaczątek do tematu , który chodzi mi po głowie: Romantycy w świetle ich wizyt papieskich - tak czy nie ? Wydaje mi się, że Papieże wypadają szaro na tle pisarzy. Papiestwo nie stało na poziomie JPII (nieskromnie).
    Zarówno Mickiewicz jak Towiański nie osiągnęli SWOICH celów podczas papieskich wizyt.
    Nie mówiąc już o depresji Kraszewskiego, którego "wyrolowali" nie życzliwi mu bodajże Zmartwychwstańcy w Rzymie (o czym szeroko pisze w biografii Danek), tak że na drugą przeprosinową wizytę już się nie stawił.
    Współcześnie, możnaby mówić o wielkim szacunku JPII do pisarzy, przecież sam pisał, zatem rozumiał...
    Mnie jednak jak zawsze chodzą po głowie Romantycy i piętno przeszłości.
    Wszystkiego dobrego Pani Izo !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Arturze,
      o XIX wiecznych papieżach wiem niewiele. Tyle, że kojarzy mi się , że po Rewolucji Francuskiej musieli się mocno przeorganizowac i zewrzeć szyki, chyba skutecznie, gdyż mam wrażenie, że współcześni papieże to ludzie innego formatu niż niekończąca się parada Orsinich i Colonnów.
      Równiez pozdrawiam:).

      Usuń
  5. Temat wielce pasjonujący, jakkolwiek to nie zabrzmi głupio, mam słabość do papieży (ciekawią mnie osoby duchowne piastujące władzę, bo chyba inaczej ich w tamtych czasach nie można było nazwać). Natomiast rekomendacja na okładce raczej zniechęca, bo z jednej strony wszyscy ambitni blogerzy potępiają w czambuł Browna, a z drugiej strony reklamuje się inne książki na zasadzie przyrównywania - oczywiście na zasadzie kontrastu i wyższości nad w/w, co kończy się często rozczarowaniem (jak w moim przypadku tak zachwalany Bezcenny), ale skoro i mądre i wciągające, to zaryzykuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu,
      tymi porównaniami nie ma się co przejmować. Jak nie nowy Brown, to jeszcze nowsze Millenium Larssona.
      Ostatnio napisała do mnie kobieta z wydawnictwa proponując książkę, która jest nowym Pasternakiem , Tołstojem i chyba Dostojewskim w jednym. Chyba podziękuję, bo co za dużo, to niezdrowo.

      P.S. Tutaj krótka opinia z b-netki, kogoś, któ własnie złaszczył się na porównania do Browna:). http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=42333

      Usuń
  6. Dzięki, przeczytałam wpis w biblionetce. Myślę, że warto sięgnąć. W zalewie literatury i literaturki i perspektywie kurczącego się czasu muszę rozważnie wybierać lektury :)

    OdpowiedzUsuń