poniedziałek, 5 maja 2014

Joanna, moja światłość - Hanna Muszyńska-Hoffmannowa

 To powieść o Joannie Grudzińskiej, polskiej żonie Wielkiego Księcia Konstantego i cztery inne historie powiązane z rezydencją Księżnej Łowickiej w Skierniewicach (w tym jedna o Ignacym Krasickim). Początkowo niesamowity chillout i możliwość zanurzenia się w innej rzeczywistości: damy, krynoliny, dworskie skandaliki. Rzeczywiście (jak słusznie zauważyła nieodżałowana Lirael*) Muszyńska nieźle się odnajduje w emploi pisarki historycznej. Tak mi to trochę wyglądało, jakby szukała ucieczki od siermiężnego PRL-u w czasy nieco barwniejsze. Co więcej - mam wrażenie, że próbowała też popularyzować pozornie mało atrakcyjne (żeby nie powiedzieć zapyziałe) rejony turystyczne w Polsce. Tu na tapecie są Skierniewice, w innej książce  - Kwitnące Floksy - zapraszała do wyprawy w łomżyńskie. No nic, może kiedyś się skuszę:).
Wszyscy wiemy jak skończył Konstanty - Noc Listopadowa, ucieczka do Rosji i nagły zgon gdzieś po drodze do Pitra. Joanna zresztą skończyła podobnie - nie możemy się więc spodziewać, że sielanka między delikatną Polką a troglodytą szlachetnego rodu, będzie trwała do końca. Muszyńska wyciąga wiele sytuacji, gdy być może stając po stronie Romanowów, a nie własnego narodu, Joanna mogła się narazić Polakom. Choć nie kładzie Konstantego na kozetce, jak Rymkiewicz w "Wielkim Księciu", też sugeruje, że przypuszczalnie został otruty (przez medyka-niemedyka przysłanego przez brata Mikołaja I) i najprawdopodobniej rzeczywiście zaważyła tu mało zdecydowana postawa wobec Powstania Listopadowego.
Polecam szukających niegłupiej książki o walorach dobrego czytadła, a Anek dziękuję za inspirację.






*Linki do tekstół Lirael o p. Muszyńskiej Hoffmannowej (1), (2)

14 komentarzy:

  1. Mam nieodparte wrażenie, że już o Joannie czytałam, ale było to bardzo dawno temu, gdyż najintensywniejszy czas mojego czytelnictwa to lata 60, 70 i 80-te. Później była długa przerwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogła to teoretycznie być "Księżna Łowicka" Gąsiorowskiego, ta "Joanna" jest tak niszowa, że nawet ocen na Biblionetce nie miała.

      Usuń
    2. O tak, to była "Księżna Łowicka". Dziękuję za przywrócenie pamięci.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś obczaję pozostałe panie, choć Krzywobłocka bardziej mi się kojarzy z historią sztuki?

      U nas na szczęście biblioteki maja półki do bookcrossingu, więc nie muszę niczego wyrzucać.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Tę książkę o Izabeli Czartoryskiej to ja też kocham. Dzięki niej dostałam piątkę z jednego egzaminu :)

      Usuń
    4. z tego całego tłumu to bliższą styczność miałam chyba tylko z panią Wernichowską. No nic, zobaczymy, dokąd mnei zaprowadzą literackie fochy i fumy.

      czyli Twoim zdaniem Hoffmannowa tylko na śmietnik????

      Usuń
  3. Czy można prosić o tytuł tej książki o księżnej z Gołuchowa ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Arturze, ja nie wiem, czy to nie chodziło o Czartoryską z Flemingów....
      http://www.biblionetka.pl/author.aspx?id=7120

      Usuń
    2. Dziękuję. Zatem są co najmniej dwie Panie Izy CZARTORYSKIE. Nasza, kórnicko - gołuchowska uzbierała wspaniałą kolekcję antycznych waz (p.n.e.) i zdaje się nie pisała książek.
      Wszystkiego dobrego.

      Usuń
  4. Podobnie jak Natanna, czytałam tylko książkę Gąsiorowskiego, a o tej nie słyszałam, choć nazwisko autorki nie jest mi obce. Rzucę okiem na półki biblioteczne, może odnajdę tę książkę, bo postać Joanny mnie ciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbyś nie namierzyła (może być w zasobach zlikwidowanych), to mogę się podzielić.

      Usuń