Jakiś czas temu udało mi się (w końcu) przeczytać dwie pozycje o życiu Królowej Zbrodni. Pierwszą z nich jest "Autobiografia", drugą natomiast "Sekretne zapiska Agathy Christie" Johna Currana.
"Autobiografia" to wspomnienia autorki, spisywane przez dwie dekady (wydane zostały w połowie lat 60-tych). Bardzo szczegółowe są zapiski dotyczące dzieciństwa i młodości, człowiek ma wrażenie, że próbuje ona utrwalić każdy najmniejszy strzęp dawnego świata. Chwilami wydawało mi się przez to, że książka jest zbyt szczegółowa.
Okres po drugiej wojnie światowej zamyka za to w jednym rozdziale.
Czy są to zapiski szczere? Moim zdaniem tak. Pisarka przyznaje się do własnych wad, otwarcie pisze także o depresji, która dopadła ja po śmierci matki. Książkę można czytać jako powieść obyczajową i/lub dokument historyczny nawet bez znajomości twórczości kryminalnej autorki. Jak zwykle atutem jest jej lekkie pióro i zmysłobserwacyjny.
"Sekretne zapiski...." mimo luksusowego wydania okazały się natomiast ciężką przeprawą. Są to bowiem notatki na kolanie, często oderwane, jednozdaniowe listy bohaterów, pomysły w punktach (notatki zawierały także listy zakupów i ćwiczenia kaligraficzne córki, ale to John Curran nam już darował). Czapki z głów, że Curran potrafił je odcyfrować, a nawet zaprezentować w miarę strawnej dla czytelnika formie. Jednak nawet w Paryżu nie zrobią z owsa ryżu. "Zapiski..." w przeciwieństwie do "Autobiografii" to pozycja li i jedynie dla zagorzałych fanów Agathy Christie, tych, którzy czuliby się na siłach, żeby z marszu wziąć udział w "Wielkiej Grze" na temat jej twórczości.
Z książki dowiemy się jaki styl pracy miała Agatha, nie jest to natomiast kompletne kompendium jej twórczości (widziałam recenzje, gdzie czytelnicy właśnie na to narzekali).
Czego dowiedziałam się o Lady Agacie po lekturze obydwu opasłych tomów? Poniżej garść zaskakujących ciekawostek. Uwaga: postanowiłam nie robić podziału na źródło informacji. Także dlatego, że niektóre się powtarzają:).
- Agatha Miller nie była "dziecięciem pieszczonym" (określenie JIK-a), rodzice niespecjalnie dbali też o jej edukację. Matka na przykład uważała, że córka nie powinna uczyć się czytać przed ósmym rokiem życia- nic dziwnego, że przyszła pisarka w końcu nauczyła się czytać sama. Także rozwijanie tzw. kreatywności w domu Millerów raczej leżało i kwiczało. Wynikało to pewnie głównie z faktu, że matka wytraciła parę na starsze rodzeństwo Agathy. Za zdolną uważana była najstarsza Margaret, jej młodszej siostrze natomiast przyklejono etykietkę ... "powolnej".
- Pisarka była introwertyczką, nienawidziła publicznych wystąpień.
- Przez większa część życia była osobą dość konwencjonalną, "wyluzowało" ją chyba dopiero drugie małżeństwo z Maxem Mallowanem. Zresztą młodszym od niej o półtora dekady.
- Pisanie kryminałów było przypadkowym wyborem, który przyjął się na czytelniczym rynku. Autorka próbowała także innych form i gatunków, próbując wypromować np. ... sztukę o kazirodztwie. Nie spotkała się ona jednak z zainteresowaniem wydawców i producentów. Sama autorka przyznaje, że kilkadziesiąt lat później sztuka trafiłaby w swój czas (a w XXI wieku to już na pewno).
- Ceniła autorów także bynajmniej niekryminalnych, w tym Muriel Spark i Grahama Greene'a (to tak, jak ja:)).
- Nie ukrywała, że czuje się literackim rzemieślnikiem. Zresztą - gdy na dobre wkraczała na rynek, była już samotna matką, a umiejętność taśmowego produkowania kryminałów - jej jedynym kapitałem.
- Być może tez z tego powodu długo hołdowała zasadzie: "Ciasto-pieniądz". Nie brała np. udziału w literackich zabawach Klubu Detektywów (skupiającego najbardziej znanych wówczas autorów kryminałów), stwierdzając, że czas i wysiłek, jaki włoży w zbiorczo napisaną książkę woli poświęcić dziełom własnym.
- Metoda pisarska: książki zazwyczaj powstawały wokół jednego kluczowego detalu, np. dotyczącego scenerii. Wiele nowatorskich pomysłów (choćby dotyczących nietypowego rozwiązania zagadek) rodziło się często w trakcie licznych przeróbek i zmian koncepcji.
- Autorka starała się pisać tylko o tym, co zna. Zdarzyło się np. zdyskwalifikować pomysł uczynienia jednym z bohaterów członka rządu, gdyż uznała, że nie wie zbyt wiele o ministrach.
Agatha Christie jest bardzo ciekawą osobą, książka również :)
OdpowiedzUsuńPrzez Sekretne zapiski próbowałam przebrnąć, ale ciężka to była próba... autobiografię za to bym z chęcią przeczytała
OdpowiedzUsuńKasiu
OdpowiedzUsuńnie da się ukryć.
Pani Olu,
sekretne zapiski są strawne przede wszystkim dla badaczaPPPP.
Bardzo, ale to bardzo chętnie sięgnęłabym. Zresztą Christie zawsze mnie pociagała, od kiedy dowiedziałam się o jej małym... psikusie:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń"morderca narrator, dziecko, policjant, pies, chomik"
OdpowiedzUsuńprosilabym o rozwiniecie i logiczne wytlumaczenie
czy chodzi w tym zdaniu o to ze mordercami moga byc: narrator, dziecko, policjant, pies, chomik? /jesli tak, to musze znow rozczytac sie w Christie, bo przeczytalam kilkadziesiat sztuk kryminalow, ale na zwierzecego morderce sie nie natknelam, a byloby to bardzo ciekawe i chetnie bym sie zapoznala z takim rozwiazaniem zagadki kryminalnej/
czy o to ze nowatorskimi pomyslami sa np: morderca narrator i polcijant i pies oraz chomik?
Zaintrygowała mnie trochę postać Agathy Chrisie - chyba najwyższy czas, abym sięgnęła po jakiejś jej książki. Bo do tej pory czytałam tylko jedną i to z 10 lat temu...
OdpowiedzUsuńBluejanet - z mordercami-zwierzętami to była figura retoryczna, chyba ją usunę, skoro wprowadza w błąd. W zdaniu chodziło o niestandardową osobę mordercy.
OdpowiedzUsuńAgato Adelajdo- o jej małym psikusie dowiedziałam się jeszcze przed sięgnięciem po jakikolwiek kryminał, z "Historii niewiarygodnych" Herlingera. Zagadka Agathy została umieszczona w tej samej lidze, co trójkąt bermudzki;).
Karolino,
nigdy nie jest za późno, ciekawe, czy Ci się spodoba;).
Autobiografia mnie wynudziła, spore rozczarowanie to było, bo się nastawiałem na smakowitości i nic:(
OdpowiedzUsuńJakie tam smakowitości - przeciętna kobieta to była:). Po ostrzeżeniach lirael spodziewalam się gniota, więc rozczarowania nie było:).
OdpowiedzUsuńJa się naczytałem u Musierowicz, jaka to znakomita książka, więc cios był szczególnie bolesny:)
OdpowiedzUsuńOpiniami MM lepiej się nie sugerować:). Ja przezyłam pewne rozczarowanie polecana przez nią Mansfield.
OdpowiedzUsuńNiestety, ona polecała głównie dzieła, które z definicji mnie nie interesowały:P I wciąż nie sprawdziłem, co ona tam o Mansfield nawypisywała:)
OdpowiedzUsuńNawet lubię Agatę Christie,jednak za biografiami nie przepadam,więc raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńIzo, nie kojarzysz, w którym tomie MM polecała Mansfield? Przejrzałem z grubsza Frywolitki i nic mi w oko nie wpadło.
OdpowiedzUsuńSorry, ja to mogłam widzieć w "Filipince", może w ogóle ten tekst nie wszedł do zbioru? W każdym razie na pewno polecała, bo aż sobie kupiłam po tym "Garden party".
OdpowiedzUsuńA, możliwe. Przejrzę dokładniej, ale jakoś nie mam czasu. W sumie ja też Mansfield polecam:P
OdpowiedzUsuńWiem:). Spróbuję za kolejne 10 lat, może wtedy mnie powali:).
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki:D
OdpowiedzUsuńKryminalnie na blogach. Biografie lubię, ale tu chyba nie za wiele entuzjazmu, więc daruję sobie. Mansfield też kupiłam, więc nie zasmucajcie, że będzie rozczarowaniem, bo zamierzam zasiąść w blasku choinki.:)
OdpowiedzUsuńKsiążkowcu, na mój gust to Kasia ma u Ciebie szanse:) Możesz kontrolnie przejrzeć jej listy na Płaszczu, styl jest podobny:)
OdpowiedzUsuńKsiażkowcu,
OdpowiedzUsuńmi sie autobiografia podobała, Musierowicz zachwycona, zacofany rozczarowany, Lirael chyba tez nei padła z zachwytu. Także na dwoje babka wróżyła:).
Iza, sama napisałaś, że opiniami MM nie ma się co sugerować:)) Autobiografia do przeczytania, ale szału nie było:P
OdpowiedzUsuńZacofany, właśnie pod wpływem Płaszcza kupiłam Mansfield w trzech odsłonach. Jeszcze doczytałam dziś, że poetycko (jak u Poświatowskiej), to jestem w niebie i chyba gwiazdki będę pozdrawiać.
OdpowiedzUsuńIzuś, dobrze, że przypominasz Frywolitki, bo zapomniałam o nich zupełnie. Mam dwie części, to może akurat w którejś. W takim przedświątecznym rozgardiaszu to akurat przycupnąć przy jakimś rozdzialiku.:)
Książkowcu, czyżbyś jeszcze miała dziennik i listy? Super:)
OdpowiedzUsuńOwszem. Jeszcze Upojenie..., a do Garden party się przymierzam z nadzieją, że opowiadania się nie powtórzą. Zajrzałam, na wejściu zawsze diagnozuję styl. Jest OK. Ciąg dalszy - mam nadzieję - nastąpi wkrótce.:)
OdpowiedzUsuńTo są dwa oddzielne zbiory:) Po lekturze zachęcam do zabrania głosu na forum Kobiecym piórem:)
OdpowiedzUsuńZwl,
OdpowiedzUsuńniczyim gustem nie można się sugerowac, chyba, że jeśli chodzi o eliminajcję gniotów. W ogole mam wrażenie, że MM miała swoje ulubione tematy (portrety młodych dziewcząt, pensja) a ta ostatnia u Agaty nakreślona jest ciekawie.
Ksiązkowcu,
frywolitki dobre, bo krótkie. to w sumie taki bardziej stylowy odpowiednik bloga książkowego:).
Dziennik Mansfield też mam, tylko tak go gdzieś upchnęłam, że znaleźć nie mogę. A opowiadania nie są złe, tylko może potrzebowałam mocniejszych wrażeń?
Zupełnie tych pensjonarskich kawałków nie pamiętam, aż sobie chyba zajrzę.
OdpowiedzUsuńO widzisz, Agathę czytać powinnam. Zaczęłam i porzuciłam, jakoś tak ostatnio z czytaniem zalegam. Cóż.. Wesołych Świąt :-)
OdpowiedzUsuńMonotema,
OdpowiedzUsuńojtam zalegasz, nic na siłę:).
Dziękuję za życzenia i również życzę udanych Świąt:).
Wspaniałych i radosnych świąt, świetnego sylwestra i oczywiście mnóstwa książek pod choinką!
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś marudziłam na "Autobiografię". Niestety, wydała mi się trochę nijaka. Z drugiej strony jak się pisało książki o mrożących krew w żyłach wydarzeniach, w życiu codziennym nie było potrzeby ekscytacji, a wręcz przeciwnie. :)
OdpowiedzUsuń"Sekretne zapiski..." dostałam kilka miesięcy temu, ale nie było jeszcze okazji zajrzeć.
Trochę mnie zaskakuje zachwyt Musierowicz dla Mansfield, ona mi jakoś do niej nie pasuje. :) Też nie pamiętam tego tekstu. Rzeczywiście pora odświeżyć znajomość "Frywolitek". :)