piątek, 8 lutego 2013

"Rozmowy polskie latem roku 1983" - J.M. Rymkiewicz

Złota czcionka za najbardziej mylący tytuł wszechczasów. Czego bowiem spodziewałam się po tej książce? Niekończących się i nudnych rozmów o Polsce z dużą ilością Adama Michnika w tle. Ten Michnik to dlatego, że przy okazji kolejnego procesu, który wytoczył Rymkiewiczowi, pisarz skarżył się, podając jako dowód właśnie "Rozmowy...", że w dawnych czasach obydwaj mieli takie pozytywne relacje.
Na szczęście peanów na cześć Michnika jest tu bardzo mało (jakby ktoś potrzebował więcej polecam wywiad z JMR w "Hańbie domowej"), dużo za to lata, słońca, ryb, grzybów, suwalskiej przyrody i litewskich (a może pruskich czy też jaćwieskich legend). Czyli po prostu - wakacje nad jeziorem w pensjonacie chętnie odwiedzanym przez literatów. Czasy sa nielekkie, trudno kupić buty, ale kto by się przejmowal niedoborami w zaopatrzeniu, skoro jest tak ciepło, a na kolację zawsze można sobie coś złowić?
Owszem, rozmowy o Polsce są, ale snują się one niespiesznie, wciągając w swój nurt literackie odpryski. Obowiązkowo - Mickiewicza (ostatecznie wokół "rozciągają się litewskie lasy, tak poważne i tak pełne krasy", wcale nie jest to chwyt retoryczny - Suwalszczyzna jest geograficznie częscią Pojezierza Litewskiego), ale także Singera. Postacie z legend przenikają do snów bohaterów (to dla miłośników realizmu magicznego). A Pan Mareczek piszę książkę, niemalże online, "Rozmowy..." powstały bowiem właśnie latem 1983. Książkę niewymuszoną i pełną uroku, która niniejszym polecam choćby jako dawkę fotonów na nadchodzące wielkimi krokami przedwiośnie.

12 komentarzy:

  1. To samo o czym piszesz na wstępie powstrzymywało mnie do tej pory od czytania tej książki, którą nabyłam sporo lat temu. Od jakiegoś czasu przymierzam się do niej, gdy już zdążyłam się mniej więcej zapoznać z tym czego się po niej można spodziewać. A poza tym sądzę, że warto czytać Rymkiewicza.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtych latach wszyscy kochali AM, Herbert też.
      A co do książki- doszłam do wniosku, że lepiej czytać, niż sugerować się jakimiś wcześniejszymi założeniami. Każda książka może zaskoczyć.

      Usuń
  2. Ale zdradź, czy to jest nowa pozycja Rymkiewicza, czy staroć? Chyba nowa, bo nie znam...
    Ostatnio czytałam "Kinderscenen" i jestem oszołomiona. Chyba wolałam Rymkiewicza z czasów, gdy parał się historia lit., np. fajną książkę o słowackim napisał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No staroć, z 1983, jak sama nazwa wskazuje. Ostatnia reedycja to ta z Bellony i ZRytmu, na obrazku.
      Tutaj jest to jeszcze Rymkiewicz nieociekający krwią, choć już pisze, że im dalej od 2Wś, tym częściej ma koszmary, najwyraźniej jeszcze 15-20 lat i musiał coś zrobić z tymi koszmarami.
      Słowackiego mi ostatnio Biblionetka poleciła, mam na uwadze.

      Usuń
    2. Ba, w 1983 r. to ja nie miałam, niestety, dostępu do wydawnictw podziemnych książkowych. Dopiero pod koniec lat 80. zaczęłam czytać przemycane z Zachodu książki lub wydawane u nas. A i to rzucałam się raczej na Orwella, czy coś w tym guście, a nie na Rymkiewicza, którego miałam w spisie lektur na studiach jako pana od historii literatury (pamiętam, że opisał jeszcze Fredrę i Mickiewicza - "Żmut" i "Baket"). W ogóle nie kojarzył mi się z jakims podziemiem.
      Widzę, że mam poważne luki w lekturach i trza to nadrobić! Dobrze, że podpowiadasz. Dzięki!

      Usuń
    3. To był dopiero początek flirtu JMR z podziemiem jakimkolwiek. Dotychczas nie tylko Tobie, ale i nikomu się tak nie kojarzył (o czym pisze u mnie pan Bolecki w posłowiu).
      Polecam się:).

      Usuń
  3. Przeczytałam kiedyś ze zdziwieniem i niezrozumieniem, czy to aby ten sam Rymkiewicz? Ale tak jak piszesz - wtedy wielu klaskało naszym solidarnościowym "bohaterom". Ja też:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkowcu, JMR jeszcze 10 lat temu dostał Nike, także te +/- przyjacielskie kontakty trwały dość długo.
      Jak sie czyta różne teksty z lat 80-tych, to wielu pisze o 'swoim przyjacielu Adasiu", oprócz Herberta, chyba tez Herling-Grudziński.

      Usuń
    2. Wiem o nagrodzie. Nawet przeczytałam kiedyś całkiem ciekawą opinię, że to była łapówka, a skoro się nie uciszył, to stąd późniejsze procesy.
      Konflikt z Herbertem mam udokumentowany, tylko porozmawiać o tym nie miałam z kim, choć był to czas studiów polonistycznych. Okazało się, że poza prowadzącą zajęcia i mną nikt nie czytał gorących artykułów w GW, nie oglądał filmu emitowanego o północy! Po prostu nikogo to nie interesowało).

      Usuń
    3. Jakiego filmu?
      Herbert biedaczyna myślał, że skoro mamy wolno sc, choćby przez małe w, to może sobie wygłaszać takie opinie, jakie chce. Trochę się niestety mylił.
      Pozdrowienia:).

      Usuń
    4. Wybacz skrót myślowy. W 2000 roku emitowano późną nocą film Zalewskiego "Obywatel Poeta" (zresztą dziś dostępny na YT), w którym sam Herbert wyrażał się krytycznie m.in. o Michniku i Miłoszu. Równolegle GW wydrukowała wywiad J.Żakowskiego z panią Katarzyną Herbertową, która "poprawiała" wypowiedzi nieżyjącego męża. Było sporo kontrowersji, stąd przyszło mi do głowy to powiązanie. Film nadal polecam:)

      Usuń
    5. O film zapytam męża, może ma już ściągnięty. I przepraszam za poślizg w odpowiedzi!

      Usuń