"Nie ma rzeczy na świecie niegodnej uwagi i opisu" [2]. Nie tylko wielkie wydarzenia i niezwykłe miejsca - pewnego dnia Kraszewski postanowił chwytać życie na gorąco i spisywać w swoim kajeciku tak ulotne wrażenia, jak i ciekawostki różnej treści. I tak trzymamy w ręku książkę, która powstałą w zasadzie z niczego. Garść anegdotek podróżnych, szczypta opinii o ludziach i miejscach, uchwycone ginące pieśni ludowe i takież zwyczaje, zanotowane inskrypcje nagrobne, rozważania na temat historii sprzed kilku wieków, mity, legendy i obserwacje socjologiczne. Wiele z tych okruchów zostało potem uwiecznionych w innych książkach, już bardziej monotematycznych, niektóre miejsca posłużyły za tło powieści.
Kraszewski błyska niejednokrotnie poczuciem humoru, drąży interesujące go kwestie z naukową pasją (nie tracąc jednak świeżości amatora-erudyty). Czasem zaś - niestety przynudza. Ale, ale..."wszystko w swoim sposobie użytecznym być może, gdy się tylko zastanowić zechcemy" [3]. Dlatego też omiń czytelniku nieinteresujące dla siebie fragmenty i czytaj dalej. Na pewno trafisz na takie, które do Ciebie przemówią.
[1] J.I. Kraszewski, Wspomnienia Wołynia, Polesia i Litwy, Warszawa 1985, LSW, s. 118
[2] tamże s. 21
[3] tamże s. 22
"Kraszewski błyska niejednokrotnie poczuciem humoru"
OdpowiedzUsuńTo mnie zachęca do sięgnięcia po wspomnienia, o których piszesz. Lubię ten złośliwy humor Kraszewskiego :)
Czy ta książka jest gruba?
Ostrzegam - to są błyski. Ael fajne, gdyż dotyczą rzeczywistoci podróżniczej najczęściej.
OdpowiedzUsuń290 stron, ale czyta sie powoli, gdyż jest ok. miliona przypisów, które wydaje mi się, że sporo wnoszą.
Oj, kusisz tym Kraszewskim. Nie odznaczam się wyjątkową asertywnością, więc naoglądawszy się nazwiska jakiegoś autora na blogach, nabieram w końcu ochoty na lekturę. ;)
OdpowiedzUsuńDużo tam tych mitów i legend?
Kasjeusz,
Usuńskarbnicą motywów są podobno "Dajny" 9pieśni litewskie), tutaj szerzej jest opracowana tylko historia Halszki z Ostroga (ale to już historyczna postać, tylko szczegóły co najwyżej niepewne).
Dodam jeszcze, że kołtuna nie wolno było obcinać, bo rzekomo groziło to pacjentowi śmiercią :)
OdpowiedzUsuńTaki potężny kołtun (obcięty!) zachował się w muzealnych zbiorach Wydziału Medycyny UJ i studenci go sobie oglądają, a nie-studenci mogą nań zerknąć przy rzadkich okazjach, gdy muzeum jest udostępniane publicznie.