wtorek, 5 listopada 2013

The Radiant Way - Margaret Drabble


Jednozdaniowe streszczenie: historia przyjaźni trzech absolwentek Cambridge – od lat 50-tych do połowy 80-tych, zapowiada babskie czytadło, potencjalnie krzepiące i podnoszące na duchu, bo przecież przyjaźń, nawet ta na kartach książki, do tego waśnie powinna służyć. Albo chociaż dającą kopa historię sukcesu, gdyż wszystkie panie pochodziły z niezbyt wystrzałowych środowisk i trafiły na uczelnię w ramach programów stypendialnych.
Tymczasem nic z tego. Margaret Drabble dobitnie pokazuje, jaka jest wartość tych sukcesów (w najlepszym razie taka sobie), kto ją płaci (często obciachowe rodziny wykształconych panien, które latami nie mogą się doczekać na ich wizytę), wreszcie bezlitośnie obnaża kulisy przyjaźni bohaterek. Tyle, że jest to zrobione mimochodem i nienachalnie. Dokładnie tak, jak nienachalne są angielskie dowcipy.
W skali makro mamy genialny portret Wielkiej Brytanii z czasów szalejącego państwa opiekuńczego – przeróżnych programów mających uszcześliwiać takie czy inne grupy ludności i żerujących na nich grupach pasożytów (często właśnie wychowanków Cambridge, którzy niby to maja nieść kaganek oświaty, a tak naprawdę sprawnie ustawiają się do dojenia pieniędzy podatników). Powiem szczerze nie wiem, czy Autorka zdyskredytowała ten system mimochodem, po prostu opisując zjawiska, widziane na własne oczy, czy to zamierzona (delikatna) satyra, efekt jest w każdym razie niezwykle ciekawy.
Co jeszcze – książka jest naszpikowana po same uszy detalami, które mają oddać koloryt czasów (zwłaszcza lat 80-tych), dlatego powinna zainteresować miłośników literackich podróży w czasie.
No i wreszcie... Wielka Brytania sprzed lat mocno przypomina dzisiejszą Polskę.
Miałam parę fajnych cytatów z prasy, które by to ilustrowały, ale teraz taka moda, żeby dostęp do wszystkiego, co jest starsze niż 2 dni był płatny, więc ich nie będzie, musicie mi uwierzyć na słowo:).
Książkę w każdym razie polecam. Dostęp pewnie płatny, ale mam nadzieję, że nie rujnująco drogi.

10 komentarzy:

  1. Cieszę się, że intuicja mnie nie myliła i książkę zakupiłam już jakiś czas temu. Oprócz obiecywanej historii przyjaźni skusił mnie właśnie obraz Wielkiej Brytanii, czyli wszystko się zgadza.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jest późniejsza i chyba dojrzalsza. Sezon czytałam, ale pamiętam tyle, że bohaterka robiła sa seks bombę mając biust matki karmiącej. Jeszcze Rozamundę czytałam, tyż fajna.

      Btw - jak bedziesz chciała poćwiczyć angielski, to służę wysyłką.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Anigielski jest chyba zupełnei przystępny, natomiast jest długa bardzo.
      To jak chcesz - i tak ją pewnie chcę oddać w dobre ręce.

      Usuń
  3. Nooo, przyjaźni jak przyjażni. To raczej taka urban family, mocno funkcjonalna.
    A Drabble to dla Ciebie chyba pewniak. Swoją drogą na razie bardziej mi sie ta autorka podoa niż to co znam z twórczości jej siostry.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być i rodzina funkcjonalna.;) Drabble znam co prawda tylko z dwóch książek, ale obie b. mi się podobały i liczę na stały, dobry poziom autorki.

      Usuń
  4. troche mi to przypomina nie tak dawno czytane Dziewczynki, też o znajomości trzech Angielek to było, bardzo przenikliwe i gorzkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buksy,
      w wakacje o tym pisałaś, więc przegapiłam. Bowen już trochę znam, więc chętnie poszukam. Dzięki, że wspomniałaś o tej książce.

      Usuń