wtorek, 4 lutego 2014

Hurtownia książek - Oates, Shafak, Rymkiewicz, Chmielewska


"Honor" - Elif Shafak to literacka pulpa - dość smaczna, lekkostrawna, ale czy pożywna? Autorka opracowała temat kryminalno obyczajowy w lekko baśniowej konwencji i nadała mu wdzięczny kształt sagi rodzinnej. Efekt - idealny egzemplarz pokazowy w kategorii "literatura środka". Dodam jeszcze, że wciąga. I to bardzo:).






 "Czarna dziewczyna, biała dziewczyna" Joyce Carol Oates


Czterdziestoletnia pisarka wspomina swój pierwszy semestr na studiach. Relacja przebiega dwutorowo - na pierwszym planie mamy próby zaprzyjaźnienia się dziewczyny z czarną współlokatorką, na drugim echa wydarzeń domowych (a dom to niezwykły, bo hipisowskich prominentów). Początkowo nudna ta historia jak flaki z olejem, ale stopniowo czytelnik czuje, ze coś jest nie tak, tylko nie wiadomo dokladnie na jakim obszarze książki. Wyczuwa się, że narratorka kłamie lub opowiada z mocno skrzywionej perspektywy, ale konia z rzędem temu, kto wpadnie na to, gdzie tkwi haczyk. [Przyznam, że ja nie wpadłam].


"Wielkie zasługi" - Joanna Chmielewska

Zamiast opisu wklejam ten oto demotywator (za inspirację dziękuję Natanie). 
"Wielkie zasługi" to książka w tej chwili już historyczno -fantastyczna. Nie ma już Pawełka i Janeczki. Nie ma już tych wszystkich przedsiębiorczych 10-11 latków, którzy zaczynali od eksploracji podwórka w wieku przedszkolnym, a kończyli daleko poza nim. No dobra, może kilka sztuk się ostało, ale wszyscy, zamiast po ciemku latać po lesie i tropić podejrzanych, marzą tylko o tym, żeby przyszedł do nich list z Hogwartu.  Zaś reszta populacji to Mizie płci obojga, których przestraszy nawet mrówka, o poważnym przestępcy nie wspominając...
Tak to się kończą te moje sentymantalne powroty do książek - wielkim narzekaniem:).

"Wielki Książę" - Jarosław Marek Rymkiewicz

Wiecznie żywy motyw uczłowieczania Tytusa w wariancie XIX -wiecznym, czyli o tym, jak polski duch narodowy przerobił brutalnego i nieokrzesanego Wielkiego Księcia Konstantego na prawie-Polaka. Trochę tu Rymkiewiczowej historiozofii, którą przyjęłam dość obojętnie (choćby właśnie teorię polskiego ducha narodowego). "Wielki Książę" sprawdza się natomiast świetnie jako literacki wehikuł czasu. Otwieramy książkę i myk... już jesteśmy w Warszawie epoki empire. Nader odświeżająca to podróż.

29 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shafak miała jeszcze 2 dość fajne - Pchli pałac i Bękart ze Stambułu. W innych to coś ludzie narzekają, że w filozofię leci,
      Dziewczynom chciałam już wstawić 2 na biblionetce i rzucić w kąt, alle potem mnie skubane przytrzymały. Do Dostojewskiego jednak lata świetlne.

      A 'Wielkie zasługi' są właśnie o Piaskach!

      Usuń
  2. Pawełek i Janeczka są cudni, chociaż przyznam się po cichu, że czasem się ich boję... Inteligencja, pomysłowość i miażdżąca logika w ich wykonaniu powoduje ciarki na plecach.
    Co do dzisiejszych dzieci masz oczywiście rację, ale to trochę nasza, rodziców, wina - ja pamiętam, że w wieku 9 lat już właściwie wszędzie chodziłam sama, a mojego Piotrka za bramę boję się wypuścić, bo rozmaite bezmózgi drogą pędzą...

    A przy okazji uczłowieczania Tytusa, znaczy się Konstantego - czytałaś "Księżnę Łowicką" Gąsiorowskiego? Taki ludzki facet z niego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anek,
      szkoda, że nie ma kontynuacji - co tez wyrosło z tych niezwykłych dzieci.
      Chyba, że pojawiło się coś na ich temat w którejś z "nowych" Chmielewskich,
      "Księżnę" przeczytam, jeśli będzie dostępna, bo nabralam apetytu. Zresztą nawet Rymkiewicz wspominał, że Gąsiorowski miał inna wizję, tylko bardziej chodzilo o Joannę.
      Jest jeszcze "Joanna, moja światłość" Muszyńskiej - Hoffmannowej. Co za tytuł:).

      A co do tego podwórka to temat rzeka. Chyba masz też rację, że za bardzo się sami asekurujemy jako rodzice.

      Usuń
    2. "Joannę" czytałam w czasach licealnych, jak niemal wszystko co pani Muszyńska-Hoffmannowa napisała. Świetna lektura.

      Usuń
    3. Ok, przetestuję:). Tylko nie wszystko na raz. Dzięki:).

      Usuń
  3. To od paru lektur odstręczyłaś, ale na Rymkiewicza mam apetyt wciąż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rymkiewicz bardzo fajny. A że z jego historiozofią można się nie zgadzać, to juz inna para kaloszy.

      Usuń
  4. "Honor" zrobił na mnie duże wrażenie. To taka "okrągła" powieść, dużo w niej wszystkiego - temat obyczajowo-kryminalny, baśniowa saga - wg mnie dobrze podane, wciągające, smakowite. Nie wszyscy jednak lubią orienty ;-)
    Pozostałych książek nie znam, niekoniecznie mnie one interesują. Nie jestem zarażona bakcylem chmielewczszyzny, a z Rymkiewicza to coś mam na półkach w domu rodziców. Kinderszteren bodajże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poddałaś mi trop - moze tu jednak było za dużo wszystkiego. Właśnei to mi nie grało - mamy tego zabójcę (nie pisze kogo, zeby nei spoilerować), a potem relatywizujemy jego zbrodnię, piszc, że zabił kogo inego (bo akurat w tym przypadku to ciężar winy trochę zmniejsza). Nie bardzo też wierze w postępowanie Pembe, które jest w sumie osią książki (czyli żonata muzułmanka + romans). Po prostu nie wierzę, że ktoś się może w coś takiego wpakowac zyjąc w takim środowisku w jakim żyje i mając taką historię rodzinną, jaka ma (a chodzi mi o jej starszą siostrę). Po prostu jakaś za europejska była ona dla mnie, jak na Kurdyjkę z małej wioski.

      A drugi punkt w który trafiłaś - Orient. Dla mnie właśnei to całe towarzystwo jest zbyt mocno zeuropeizowane! Byż może autorka przykłada tu swoją miarę.

      Natomiast super były szczegóły obyczajowe- np. wychowywanie syna na sułtana (hmmm..), albo biadolenie na europejskie żony uważające puszkę tuńczyka za obiad (ja tam potrafię z jednej puszki zmajstrować obiad dla kilku osób i uważam to za cenna umiejętność)

      Co do "Kinderszenen" - nie jest to taki light jak "Wielki Książ", ale myęlę, że też warto.

      Usuń
  5. O "Honorze" myślałam, Chmielewskiej niestety nie znam, o Rymkiewiczu muszę pomyśleć a po za tym podoba mi się ta Twoja hurtownia.
    I ja tak muszę zaległości w opisie hurtem zaprezentować, bo inaczej nie wyjdę na prostą a poza tym faktycznie nie o wszystkich książkach chce się dużo pisać a nawet nie ma sensu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zal ściska, że ze 30 ksiażek z zeszłego roku mi przepadło, no ale niestety trzeba też żyć, a nie tylko blogowac, już tego nie nadrobię.
      Nie zawsze warto i nie zawsze dodasz coś nowego, jeśli już wszyscy książkę czytali.

      Usuń
    2. O tak, najbardziej warto, gdy książka nie jest znana a warta czytania.
      I to cenię w świecie blogowym.

      Usuń
    3. Natanno -albo pdwrotnie - znana, a niewarta czytania:).
      Tak też bywa:).


      Pozdrowienia.

      Usuń
  6. Pulpa? Em, no wie wiem, bardzo dobra jak dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, pulpa tu chyba jednak nie pasuje. W takim razie może pudding? Smaczny,łatwo się żuje, kaloryczny, tyle, że wiekszosć kalorii pusta.

      Usuń
  7. Przy tej Oates szybko odpadłam, ale tylko na jakiś czas.;) Na ogół czytam, że to jedna z jej słabszych książek, też tak myślisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tak. Z reguły Oates dobrze zaczyna, nawet, jeśli potem wpływa na mieliznę.
      A tu było jakby odwrotnie - z trudem wydostała się z mielizny, ale daleko nie popłynęła.

      Usuń
    2. Najslabsze były opowiadania, przypomniao mi się:).
      "Ostatnie dni".

      Usuń
    3. I tak pewnie kiedyś to przeczytam.;)

      Usuń
    4. Nie spiesz się:).

      Usuń
  8. Za Pawełkiem i Janeczką jakoś nie przepadałam, może dlatego, że zaczęłam Chmielewską od dorosłych kryminałów, a te dzieciakowe książki wpadły mi później w łapy, już za stara byłam... ale demotywator świetny. Dzisiejsi rodzice mają prze...chlapane, ja pamiętam, gdy dziecko było małe, pojechałam sobie na prawie całą noc do Zakopanego, a ona została sama śpiąc słodko; dziś by mnie zlinczowali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przeczytałam,
      w necie snują się całe brygady linczujące, lepiej się nie przyznawac, bo jeszcze się okaże, że Twoich grzeszków nie objęło przedawnienie.

      Usuń
  9. oj wreszcie cos znam, bo od długiego juz czasu nie miałam tu nic do powiedzenia. czytalam Chmielewski i podobnie, jak poprzedniczka akurat wersja dzieciowa nie trafiła u mnie we właściwy moment. przepadło ci 30 książek, u mnie zeszłego roku pozostało bez wpisu 23 ale wciąż się lidze, że choć hurtowo wspomnę. I rzeczywiście chyba najtrudniej pisać o książkach, o których pisze się dużo na innych blogach, chciąc nie chcąc mam w pamięci recenzje koleżeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Guciamal,
      to podsuń w odpowiednim czasie siostrzeńcom. Ja i moje rodzeństwo się zaczytywaliśmy tym cyklem - zwłaszcza "Nawiedzonym domem".
      Ja niestety musze chyba tyle przepuścić, bo po zbyt długiej przerwie już mi się szczegóły zacierają:(.

      Usuń
  10. Spróbuje poeksperymentować z młodymi. Może im przypadnie do gustu. Moja najstarsza zaległośc jest z czerwca, więc przy moim braku pamięci . po niektórych pozostaje mgliste wspomnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na moje oko tak od drugiej klasy jest ok.

      No właśnie, mam podobne zaległości. A notatek nie robię....

      Usuń