Wspomnienia żony Aleksandra Wata przedwojennego poety-futurysty i komunisty, który po doświadczeniach więzienno-zsyłkowych w wojennym ZSRR z tego komunizmu dość skutecznie się podleczył (a był to raczej wyjątek niż reguła, wielu VIP-ów z PRL czasów stalinowskich miało za sobą podobną drogę, ale potrafili swoje wspomnienia upchnąć do głębokiej szuflady i działać jakby nigdy nic).
Wspomnienia obejmują cały czas trwania małżeństwa Watów - od lat przedwojennych z działalnością literacką, wydawniczą i polityczną, lata stalinowskie w PRL, wreszcie od lat 50-tych emigrację. Węzłowym punktem jest jednak Kazachstan, gdzie Ola Watowa walczyła o przetrwanie swoje i syna w sowchozie Iwanowka. Drugi najważniejszy punkt książki to choroba Wata (bóle o podłożu neurologicznym), zakończona jego samobójstwem.
Jeśli chodzi o moje wrażenia posłużę się wypowiedzią z biblionetki (autorstwa Verdiany): "książka jest ciekawa ze względu na treść, na wspomnienia, ale literacko licha, a Watowa nie zaskarbiła sobie mojej sympatii".
Doceniam hart ducha autorki, graniczący momentami z bohaterstwem, ale w spokojniejszych okresach jej wspomnień miałam wrażenie, że przedstawia mocno subiektywną wersję wydarzeń. Zastanawia też historia powstania tej książki. Początkowo był to zapis wywiadu Watowej z Jackiem Trznadlem, który jednak w kolejnych wydaniach, z powodu konfliktu ze swoją rozmówczynią, wycofał swoje pytania, co wymusiło przeredagowanie książki.
Niezależnie od kontrowersji - wspomnienia Oli Watowej warto przeczytać. choćby po to, żeby docenić trochę bardziej "to co najważniejsze" we własnym życiu.
Trudno, żeby we wspomnieniach nie przedstawiać subiektywnej wersji wydarzeń :P Ja pamiętam wielkie wrażenie po lekturze (film też niezły, dużo brutalniejszy niż książka) i nie odniosłem wrażenia lichości literackiej. Ale młody byłem, bezkrytyczny:P
OdpowiedzUsuńJak wyżej :-)
UsuńAgnesto,
Usuńno popatrz. Lektura dla młodych wrażliwych to zatem:).
Książki nigdy nie przeczytałam. Widziałam film, brutalny mocno. Odstraszył mnie od książki, ale przeczytam ze względu na Broniewskiego (biografia Iskier) Autor często powołuje się na Wata i Miłosza.
UsuńU Watowej Broniewskiego mało - trochę więcej Marysi - jego pierwszej żony. Może u Wata jest więcej...
UsuńZarzuty co do jakości literackiej są w sumie jak kulą w płot. To w sumie wywiad i to nie z osobą zajmująca się zawodowo pisaniem, więc i tak liczy się treść.
OdpowiedzUsuńW filmie pewnie wystarczy pokazać to, o czym się czyta w kilku zdaniach i już inne wrażenia. Nie widzialam, niestety.
Dlatego dziwię się wymaganiu wyrafinowanego stylu, chociaż patrząc na nicka autorki opinii, to dziwić się nie powinienem :)
UsuńJak Ci się trafi film, to obejrzyj.
W każdym razie niegdyś wolałem skondensowaną Watową od rozwlekłego Wata :D
Wat z tego co zauważyłam ma nawpychane wszędzie rozważań o naturze wszechrzeczy, coś czuję, że będę czytać omijając je, chyba, ze mi przypadkiem bardzo podejdą.
OdpowiedzUsuńZmogłem Wata chyba dwa razy, za pierwszym faktycznie dużo ominąłem; prostacko lubię, żeby wspomnienia były o wspomnieniach, a nie o wszechświecie i całej reszcie.
UsuńZa to stylowo lepsze, czyli dla każdego coś dobrego.
UsuńSkocze zresztą sprawdzić na b-netkę co tam o Wacie piszą.
Stylowo na pewno, chociaż zdaje się Miłosz szlifował ten tekst, bo Wat też się na taśmie nagrywał.
UsuńWatowa twierdzi, że poszło w stanie niemal surowym, ale kto to wie?
UsuńAż sprawdzę, bo wierzyć się nie chce.
UsuńDobra, było o tym, że Wat nei redagował, bo nie miał siły, ona zaś przepisywała. Co do Miłosza, to może więcej będzie w przedmowie do "Mojego wieku" o tym.
UsuńO przedmowę Miłosza mi chodziło właśnie, on tam pisał o powstawaniu książki.
UsuńTo zmienia postać rzeczy:).
UsuńMiłosz napisał, że nagranie wypowiedzi Wata zostało przepisane i było redagowane co najmniej dwa razy, jak to wypowiedź mówiona. Miłosz starał się zachowywać z tego jak najwięcej, stąd np. powtórzenia.
UsuńCzyli - nieważne, kto mówi, ważne - kto poleruje.
UsuńNiby Milosz napisał, że polerował z pełnym pietyzmem, ale wiadomo jak to jest :P Zresztą dobrze, że wypolerował, bo inaczej nikt by tego strumienia świadomości nie zniósł :P
UsuńNo właśnie, zwłaszcza, że Wat się przecież właśnie "Moim wiekiem" wypromował, pewnie nie przypadkiem).
UsuńW jakim sensie wypromował? Raczej dzięki niemu nie zginął w niepamięci, bo ktoś pamięta tych wszystkich awangardzistów?
UsuńNo właśnie w tym. "Mój wiek" jednak czasem ktoś przeczyta, a tak stałby sobie Wat na tej samej półce co np. Andrzej Kijowski (i to nie z futurystyczną poezją, bo to to już w ogóle zabytek).
Usuńo rany, fragmenty o bólu głowy muszą chyba ból głowy wywoływać:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, abyśmy tylko zdrowi byli.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTakie krótkie, że ja się nie zdążyłam znudzić:).
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJednak przeczytam, tylko nie teraz. Chocaz pewnei będzie nieźle kręcił, dlaczego został komunistą..
UsuńTo tak jak z Brandysa "Miesiącami" - wpadły mi w ręce na wakacjach i chociaz parę razy podniósł mi ciśnienie, to za niektóre fragmenty ma u mnie wielkiego plusa.
także licze, że coś wyluskam (z tej teoretyczej gadaniny, bo wspomnienia to wspomnienia, inna kategoria).
Książka po prostu nie dla mnie, jeszcze... :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! shelf-of-books.blogspot.com