Suworow postanowił w któryms momencie chyba przebić ilością opublikowanych tomów Barbarę Cartland, bo jakas połowa książki to tak nieznośne wodolejstwo, że nawet jego gawędziarski styl autora nie zapobiega atakom ziewania. Wygląda to mniej więcej tak - cytat z autobiografii Żukowa, troche natrząsania się z "geniusza strategii" i konfronttacja z innymi źródłami.
Jak już zaczyna się robić trochę ciekawiej, autor odsyła do kolejnego tomu.
W tym gąszczu łatwo zagubić sedno sprawy, a mianowicie takie, że oficjalna biografia słynnego marszałka ZSRR jest w większości sfabrykowana, składa się z cudzych sukcesów i pomija nader liczne porażki. Okazuje się, że jedyne, w czym generał był naprawdę dobry, to przelewanie krwi swoich żołnierzy, bez drgnienia powieki.
Niepostrzeżenie wychodzi z tego opowieść o mocy propagandy i tworzeniu historycznych mitów.
Pozostajemy przy okazji z pytaniem - ile takich mitologicznych postaci funkcjonuje w naszych dziejach? Na ile nasza wiedza historyczna ma jakiekolwiek oparcie w faktach?
Ciekawa konkluzja. Też często się nad tym zastanawiam, zwłaszcza, kiedy czytam o kolejno obalanych mitach.
OdpowiedzUsuńJakiegokolwiek tematu się nie dotkniesz - okazuje się mieć drugą stronę.
UsuńBo nic nie jest wyłącznie czarne lub wyłącznie białe.
OdpowiedzUsuń