piątek, 29 czerwca 2012

Hurtownia książek - pourlopowe porządki


Do przeczytania króciutkiego "Wyzwania" Mario Vargasa Llosy zachęciło mnie wyzwanie (nomen omen) Trójka E-pik. To kilka wczesnych opowiadań noblisty poświęconych zjawisku machismo. MVL, jako ten ptak, który własne gniazdo kala, nonszalancko rozprawia się z ciemnymi stronami jednego z bardziej znanych zjawisk kultury latynoskiej. "Maczowie" z jego opowiadań to typy nieracjonalne, często niemoralne, czasem aż śmieszne dla obserwatora z zewnątrz.
Czy polecam? Raczej w drugiej lub trzeciej kolejności. W krótkich formach noblista nie jest w stanie rozwinąć skrzydeł. To raczej wprawki - udane na tle innych debiutantów, ale nie powalające na kolana.

Kolejną kategorią czerwcowej Trójki było "babskie czytadło". Cóż może lepiej pasować do tej kategorii niż książka Marii Rodziewiczówny? tytuł "Niedobitowski z granicznego bastionu" ma wprawdzie zabarwienie lekko militarne, kto jednak przeszkadza umieścić w takim bastionie jakas kresową dziewicę i rozkręcić akcję romansową?
Nic z tego. "Niedobitowski" to pamflet polityczny i to w dodatku ostry jak brzytwa. Ci, którzy wzdychają za złotymi czasami Drugiej Rzeczypospolitej będą mocno zdziwieni.
Rzecz dotyczy sytuacji kresowych ziemian - uważanych za ostoję polskości na tamtych terenach Rzeczypospolitej. Skończyły się czasy caratu, w przeszłość odeszła wojna polsko-bolszewicka, jednak ziemianie, zamiast cieszyć się powszechnym szacunkiem słyszą zewsząd uwagi "chcieliście Polski - no to ją macie" i uważani są za krańcowych frajerów. Dlaczego? Zachęcam do sprawdzenia w książce.
Bardzo to gorzka krytyka czasów, które obecnie uważane są za raj utracony.

Bardziej do kategorii babskiej pasuje za to "Lato" Tove Jansson - rzecz o wspólnych wakacjach 80-letniej babci i dziesięciolatki Sophii, jej wnuczki. Wiele jest książek o tym, jak kochać dziecko, ta pokazuje, jak je można dobrze rozumieć. Mam nadzieję, że taki poziom empatii jest osiągalny także przed osiemdziesiątką.
Polecam lekturę lata, najlepiej jeszcze w 2012, a to dlatego, że choć pochodzi z Finlandii, jest z ducha bardzo korczakowskie. a 2012 to wszak Rok Janusza Korczaka:).






Do zbiorku opowiadań kryminalnych Krzysztofa Kąkolewskiego "Umarli jeżdżą bez biletu" najlepiej pasuje słowo oldskulowy. Mamy tu Polskę lat 60-tych z wszechwładną milicją bez żadnych procedur stosującą prowokacje, które dziś byłyby nielegalne. Wiele przestępstw w tej chwili jest uważanych za zwykłą działalność gospodarczą.
Przeczytałam z przyjemnością, gdyż oprócz sportretowania Polski w czasach, gdy Kuba Wojewódzki latał jeszcze w pieluchach tetrowych, Kąkolewski zadbał także o rzecz bardzo ważną w kryminałach, czyli umiejętne rozłożenie napięcia.




No i wreszcie książka, którą czytam w tej chwili - "Chryzantema i miecz. Wzory kultury japońskiej" Ruth Benedict. Autorka jest antropologiem kultury, a jej opracowanie powstało w ramach "Projektu Japonia" - mającego pomóc zrozumieć Japończyków i ułatwić ich "reedukację" po klęsce II Wojny Światowej. Zastanawiam się, ilu takich specjalistów chodzi obecnie po świecie i dla kogo pracują. Benedict bowiem dosłownie poszatkowała Japończyków na plasterki i podała ich ładnie udekorowanych na tacy.
Niepokojące, wnikliwe i godne polecenia:).

19 komentarzy:

  1. Podobają mi się te twoje hurtownie, nie muszę zbyt ciężko pracować głową, a i tak wiem, co jest grane.
    Z zestawu wybieram ... Umarli jeżdżą bez biletu. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja chyba Japonczykow ;-)).

      Usuń
    2. monotemo - ja je lubię dokładnie z tego samego powodu:). O dziwo oglądalność mają też niezłą, ludzi pewnei ciekawi, co będzie tym razem

      czas odnaleziony - polecam. W dodatku jak na serię +/- czyta sie naprawdę nieźle

      Usuń
  2. Tez lubię takie masowe posty ;) Poszatkowała - pięknie powiedziane ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:). Przyznam, że te Twoje również mi pasują:). szybko i na temat:).

      Usuń
  3. Czy książka japońska jest w miarę współczesna? Widzę, że wydana w 2003 r., mam nadzieję, że mniej więcej wtedy napisana?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety - bez sprawdzania obstawiam, że pisana była w latach 40-stych, bo obejmuje jeszcze niezrozumiałe dla Amerykanów zachowania Japończyków po kapitulacji, a dalej już nic.
      Na pewno trochę z tego zostało, bo czasem Benedict opisuje kropka w kropkę zachowania, na które zwraca się uwagę u Japończyków i teraz, ale update by się przydał.

      Usuń
  4. Dzięki za udział w wyzwaniu! Ukończyłaś go przebojem, powiedziałabym :) Zapraszam na podsumowanie i udział w edycji lipcowej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sardegno, to zależy od gatunków, ale potencjalnie chętnie, zawsze to jakaś motywacja do pisania.

      Usuń
  5. Czytałam "Lato" - piękna książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna a nieprzeslodzona. Słowem - rarytas:).

      Usuń
    2. Dobre określenie. Jest momentami taka... surowa bardzo. A ujmuje. Nie narzuca się, nie krzyczy. Zaprasza w głąb.

      Usuń
    3. Aż mi glupio, że napisalam o książce tylko 3 zdania:).

      Usuń
  6. Chyba znowu zerżnę pomysł, tyle, że u mnie będzie się to nazywało hurtownia przedwakacyjna. Nie wiem tylko, czy uda mi się tak pięknie - syntetycznie przedstawić istotę rzeczy. A propos Rodziewiczówny - znamienne, jak często wzdychamy do czegoś, o czym mamy nie do końca prawdziwy obraz. Dziękuję za przesyłkę- doszła wczoraj, tylko czeka na rozpakowanie, bo ręce odmawiają posłuszeństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak cię eksploatują:(.
      Rodziewiczówna natomiast jest o tyle niezwykła, że uderza w te mity, które funkcjonują sobie w najlepsze dziś. Byłych legionistów by chyba najchętneij rozszarpała:).

      Usuń
    2. Ponieważ dzisiejszy dzień to był nasz death line, teraz już będzie tylko lepiej. :) Rodziewiczówna- tak mi się znowu skojarzyła z naszą wiarą w mity i potrzebą posiadania bohaterów, legend, która nie dopuszcza do naszej świadomości prawdy. Obawiam się, że czasami też tak mam-wierzę w coś, bo bardzo chcę w to wierzyć i wtedy żadne argumenty nie są w stanie mnie przekonać. Nie wiem, czy dość klarownie napisałam o co mi chodzi..

      Usuń
    3. No to dobrze:). Bo informacja o braku siła na otworzenie koperty zabrzmiała alarmująco:).
      A co do potrzeby mitu itd - ja też to mam , ale z tym walczę. Obym nie przegięła w drugą stronę:).

      Usuń
  7. Zgodzę się z Tobą, że Llosa lepiej radzi sobie z obszerniejszymi formami, ale jak na debiutanckie wprawki to proza na dość wysokim poziomie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełna zgoda:). W przypadku Llosy jest jednak taki wybór, że lepiej sobie zostawić te opowiadania na deser. Zresztą nie slyszałam, żeby ktokolwiek mówił, że soą one jego ulubioną książką tego autora.

      Usuń