Tekst powyżej to początek "Kontry". Można spokojnie potraktować go jako reprezentatywną próbkę stylu Mackiewicza. Do treści wrócę pod koniec tekstu, najpierw o samej książce.
"Kontra" to skrót XX-wiecznej historii Kozaków, którzy w carskiej Rosji pełnili rolę stanu wojskowego. Większość mężczyzn przez całe życie służyła w armii, mieli nadane dość spore kawałki ziemi, dzięki którym cieszyli się niezależnością materialną. Po wybuchu rewolucji bolszewickiej masowo zasilili armie białych generałów, po czym wielu znalazło się na emigracji. Ekstremalny ucisk czasów stalinowskich sprawił, iż liczna grupa (Mackiewicz wymienia cyfrę nawet 1,6 mln), zasiliła armie prohitlerowskie, nawet mimo tego, że byli sojusznikiem przez Hitlera niechcianym i wykorzystywanym głównie w końcowej fazie wojny.
Skomplikowane kozackie losy opisał autor na przykładzie jednej rodziny. Pierwsza część obejmuje czasy od r. ok 1900 do początku 1945. Druga omawia jeden z początkowych epizodów Operacji Keelhaul - przekazywania ZSRR ich obywateli, a także byłych obywateli carskich i bezpaństwowców, zazwyczaj z użyciem brutalnej siły i ze znacznymi ofiarami śmiertelnymi. Trzecia część: "Azjaci", dotyczy trudnej adaptacji tych, którym udało się pozostać na Zachodzie.
"Kontra" jest dobrym dowodem na tezę, że najciekawsze historie pisze samo życie. Wielki dramat został opisany tak, że budzi zainteresowanie czytelnika i nie pozwala na przedwczesne odłożenie książki.
W dodatku porusza temat chyba mało znany: powstanie antysowieckie po wkroczeniu Hitlera, które jednak głównie ze względu na jego jednoznacznie progermańską politykę 'rozeszło się po kościach".
Mackiewicz przywołuje tu tezę, że Hitler mógł tę wojnę wygrać, gdyby umiejętnie wykorzystał bunt antybolszewicki. Tyle, że byłoby to możliwe, tylko wtedy, gdyby nie był tym człowiekiem, którego znamy z historii.
Jest tylko jedno ale: we wstępie pisze Mackiewicz o dwóch prawdach: obiektywnej i oficjalnej. Oprócz różnych "wersji" prawdy są jeszcze różne punkty widzenia - zależne, kolokwialnie mówiąc, od punktu siedzenia.
Nic na to nie poradzę, ale mi hasło "obywatele ZSRR w służbie Hitlera" kojarzy się najbardziej z pacyfikacją Powstania Warszawskiego. Wiem teraz, że było to margines, że rzucono tam najbardziej zdegenerowaną RONA, że wielu dowódców, jeśli miało taką możliwość, odmawiało udziału w tej operacji, że Kozacy walczyli raczej na Bałkanach. Nie zmienia to faktu, że mialam jednak to Powstanie z tyłu głowy w trakcie lektury książki...
Jakby ktoś chciał poczytać: opowiadanie "Zbrodnia w dolinie rzeki Drawy", które stało się podstawą środkowej części "Kontry". Zawiera liczne skróty.
Też miałam to Powstanie Warszawskie z tyłu głowy jak czytałam "Kontrę", dlatego napisałam, że nie mam zamiaru pochylać się nad biednymi Kozakami.
OdpowiedzUsuńAle tekst sam w sobie świetny, nie?
Mackiwicz musi być mistrzem, bo ja ich prawie zaczęłam żałować. Z której strony by się nei obrócili- plecy mieli z tyłu i kierunek jeden - za Ural.
UsuńNo ale pamiętam, kto pacyfikowal Ochotę.