Dawno, dawno temu, gdy na
ziemi mazowieckiej raźno hasały tury, a mały Izydor dopiero uczył
się sylabizować, nie istniały jeszcze książeczki oswajające
tzw. trudne tematy. Wiedzę o tychże czerpało się raczej z
podsłuchanych rozmów dorosłych. Czasem też sam dorosły rzucał
człowiekowi jakiś ochłap w postaci malowniczej historii z życia
dalekich krewnych lub znajomych, oczywiście – z morałem. Do dziś
pamiętam na przykład historię skąpej Józi, która żywiła się
karmą dla zwierząt, jednocześnie odkladając do skarpety kolejne
złotówki... z których potem ucieszyli się jej spadkobiercy.
Dlatego też historia
“Panny” - dziewczyny z Sarajewa, która całe swoje życie
złożyła na ołtarzu pieniądza i oszczędności wydała mi się w
stu procentach znajoma. Może nie, jeśli chodzi o szczegóły.
Identyczny był za to morał i tchnący z całęj historii wielki
smutek i
Pozornie wydaje się, że
historia jest raczej nie na czasie. Teraz bardziej modne wydaje się
życie ponad stan. Ale jeśli dopasujemy do niej bardziej uniwersalny
klucz – już nie materialne skąpstwo, a egoizm, okaże się, że
pasuje do niejednej osoby z nas i wokół nas. Także zachęcam do
zapoznania się z tą dołującą historią.
Zdjęcia: zorger.com, swistak.pl
Dołujących historii nigdy dość ;)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. Zwłaszcza w dobrym wykonaniu:).
UsuńWłaśnie wyobraziłam sobie malutkiego Izydora - musiał być uroczy i rezolutny! :)
OdpowiedzUsuńHistoria Józi była chyba dość współczesna, skoro pojawiła się w nim karma dla zwierząt. Gdyby była jeszcze nazwa producenta, można by to uznać za podgryzanie przez konkurencję i wdrukowywanie negatywnych skojarzeń. :)
W moim przypadku obecna pogoda kompletnie wyklucza dołujące lektury, ale mam w zanadrzu jednego Andrica, bodajże "Most na Drinie", i kiedyś przeczytam.
Hmmm,
Usuńmłodego Izydora czasem nazywano "gumowe ucho" i niech to wystarczy za komentarz:).
Co do karmy - była to raczje starośweicka karma dla zwierząt roślinożernych - np. ziemniaki z parnika (czyli na parze i w mundurkach), tłuczone z ospą (czyli grubo mielonym owsem). W sumie pewnie bardzo zdrowe to wszystko było.
Skąd Ty takie rzeczy bierzesz?! To i owo czytałam, ale nie kojarzę "Panny" :(
OdpowiedzUsuńmonotemo,
Usuńwypatrzyłam ją... w przychodni. Takiej państwowej, oldskulowej. Tylko nie pytaj mnie, co tam książki robiły, bo nei wiem:). A poetm wypożyczyłam z biblioteki.
znam knajpę, w której książki kulinarne i żeglarskie robią za dekoracje, można poczytać, jak się komu nudzi. Mnie ksiązki w przychodni nie dziwią, bo może pochodziły ze zlikwidowanej biblioteki szpitalnej?
UsuńTo calkiem prawdopodobne wyjaśnienie. Z tą biblioteką.
UsuńMnie się wydaje, że ciułanie jednak nie wyszło z mody. Chyba ze się w takich kręgach poza trendowych obracam ;) Z czego wynika, że powinnam się zabrać za te książkę.
OdpowiedzUsuńbuksy,
Usuńpewne każdy tochę oszczędza na własnym poletku. Kwestia proporcji:).
Większości trochę jednak daleko do Panny:).
O, widzę, że ja powinnam przeczytać tę książkę, bo mam skłonność do nadmiernego oszczędzania. Nie mam w domu ani jednego sprzętu kupionego na raty, co miesiąc coś odkładam ;)
OdpowiedzUsuńKoczowniczko,
OdpowiedzUsuńteraz to wystarczy, że człowiek nie ma żadnego kredytu i już jest na cenzurowanym. Btw - Panna musi być krewną pana z Kłębowiska żmij. Tylko zakończenie jest inne.
To fakt, w naszych czasach człowiek, który nie ma kredytu, traktowany jest bardzo podejrzliwie, jak ostatni dziwak. Zresztą tak samo patrzy się na ludzi, którzy czytają książki zamiast gapić się w telewizor.
UsuńJa tam się sporo gapię w komputer, mam nadzieję, że dzieki temu społeczeństwo jakoś przymknie oko na to czytanie książek:).
UsuńHistoria nie brzmi zbyt zachecajaco, ale ze to seria "Nike", to wierze, ze swietnie napisana i w czytaniu przyjemna - na pewno do niej dojde, chce przeczytac wszystko z serii "Nike" :-).
OdpowiedzUsuńAmbitnie:). Seria Nike w okolicznym antykwariacie zajmuje dobre kilka półek:).
UsuńAz z ciekawosci policzylam... na razie przeczytalam 45 z 332. CHLIP ;-))))).
UsuńMam chyba podobne "osiągnięcia". Gorzej, że lista na biblinetce może nie być kompletna i książek jest jeszcze więcej.
UsuńIvo Andric to niestety tabula rasa u mnie, choć coś tam w domu posiadam... może to i moje skąpstwo się tak przejawia - oszczędzam własne książki i ich nie czytam :)
OdpowiedzUsuńNo, w każdym razie temat "Panny" jest mi bliski i chyba muszę się z pozycją zapoznać bliżej.
To przeczytałam,
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ta filozofia - kupuję - nie czytam to znaczy oszczędzam.
Jutro ide w związku z tym odkryciem pobuszować w antykwariacie:).
Czyżby chodziło o ten antykwariat, o którym myślę? :) To bardzo zazdroszczę i życzę Ci udanych łowów.
UsuńNo to wielu oszczędności życzę :)
UsuńLirael,
Usuńbyłam i jak zwykle ślina na buty przy regałach ze wspomnieniami i pamiętnikami:).
To bardzo zazdroszczę! Czy upolowałaś coś ciekawego?
Usuń