Lodołamacz - Wiktor Suworow
Suworow był dawnymi czasy tuzem
literatury dysydenckiej i podziemnej czytanym z wypiekami na twarzy.
Wypieki te powinny być pewnie warunkowe lub jednostronne, gdyż
autor jest wieloletnim pracownikiem radzieckiego wywiadu wojskowego
GRU, a instytuacja ta, jak głosi wieść gminna, raczej nie
rozwiązuje umów o pracę. Zostaje zatem cień wątpliwości, czy nie pisze on przypadkiem w ramach zadań służbowych. Dlaczego? Ma na przykład niespotykanie wyluzowany stosunek do Stalina i wyraźnie docenia niektóre jego umiejętności, np. umiejętność układania po swojej myśli klocków polityki międzynarodowej. Uświadomiłam sobie, że ja przeszłam w ramach mojej edukacji odwrotną tresurę. Nazwisko Stalina powinno się kojarzyć jak najgorzej i należy jej wypowiadać wyłącznie przyciszonym tonem, najlepiej chowając się za krzakiem.
Wychodzi na to, że Suworow i jego "Lodołamacz" rzeczywiście wyciągnęli mnie z mojej czytelniczej strefy komfortu.
Ciekawa jest
teza książki - Hitler tylko dlatego zaczął wojnę z ZSRR w '41,
aby uprzedzić uderzenie Stalina na Niemcy i Rumunię. A to, że Armia Czerwona tak dramatycznie dała ciała po 22 czerwca '41 wynikało przede wszystkim z tego, że szykowała się do wojny, ale ofensywnej. Drobiazgowo
udokumentowane, ale mimo natłoku szczegółów militarnych świetnie
się czyta. I właśnie dlatego będę wracać do autora. Moja
znajomość historii ZSRR jest w tej chwili drugiej bądź nawet
trzeciej świeżości, a z Suworowem będę miała sobie ją szansę
odświeżyć.
Tylko nie brnij w kolejne tomy tego cyklu. No jeszcze ostatecznie drugi. Potem Suworow zjada własny ogon, wdając się w polemiki z krytykami i zwyczajnie robi się to nudne. Ale reszta - jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńI tak ten tom balansuje na cienkiej nitce. Nigdy bym się nie podejrzewała o to, że będę ze względnym zainteresowaniem czytać o hasubicach i armiach super-uderzeniowych.
UsuńA tak w ogóle, to cieszę się, że dajesz swoje imprimatur:).
Też bym siebie nie podejrzewał. Imprimatur daję, bo go lubię, chociaż też czasem mam różne podejrzenia co do osoby autora. Ale ten styl i ta odrobina herezji mnie kręcą. Koniecznie znajdź Akwarium i Żołnierzy wolności.
UsuńDzięki, poszukam.
UsuńPodejrzenia podejrzeniami - grunt, ze nie pisze kompletnych bzdur:).
Ja tam nie wiem, czy nie pisze, ale brzmi wszystko sensownie i kupy się trzyma. A co ważniejsze, chyba nikt tych jego koncepcji przekonująco nie obalił. No i mnie się podobają.
UsuńAno właśnie. We wspomnieniach tego czy tamtego generała grzebać się nie będę, ale wszystko brzmi dostatecznie logicznie.
UsuńI niech nam to wystarczy :)
UsuńCzy mi się wydaje, czy to ostatnio dość popularny temat? ;-) Bo i u mnie zaczął się przewijać i zbieram tytuły do dalszych poszukiwań wiedzy tajemnej.. I mogę podziękować za kolejną wskazówkę ;-)
OdpowiedzUsuńtemat jest wiecznei popularny, wyzwanie rosyjskie prosperuje od lat (a nie wszystko tam to kryminały)
UsuńTo podrzucam jeszcze jeden typ, bo z opisywaniem u mnie tak słabo, a nie chcę, żeby przepadło - "I powraca wiatr" Władimira Bukowskiego.
O widzisz, nie przyjrzałam się temu bliżej (mój błąd).
UsuńDzięki! To jak coś Ci się jeszcze przypomni to ja jestem chętna :-) Chciałabym mieć listę sprawdzonych tytułów, bez przekopywania się przez rzeczy niepotrzebne.
Myśl, że sam fakt, że literatura rosyjska jest tłumaczona, odfiltrowuje większość śmieci.
UsuńSłabe opinie słyszałam na razie tylko o "Szarych śniegach Syberii".
Eee, na Szare śniegi pluła tylko Maiooffka, reszta chyba ochała z zachwytu :P Ale zamiast takich podróbek lepiej jakiś autentyk, może Wata i Watową?
UsuńPodczas lektury książek Suworowa, odrzucam na bok jego poglądy polityczne, bo rzeczywiście to jeden z niewielu autorów, których pozycje czyta się z wielką przyjemnością. :)
OdpowiedzUsuńAmen. Poglądów profilaktycznie na razie nie będę zgłębiać:).
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMaria Orzeszkowa,
OdpowiedzUsuńze służbami nie dojdziesz. Ale czyta się bosko, więc bedę drążyć ten kanał czytelniczy.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTaki wyrok to gwarancja wiarygodności i sprzedaż podnosi na bank. Patrz casus Rushdiego.
UsuńZresztą czepiam ssię tego Suworowa, bo pamiętam, że mnie kiedyś zdizwiła jakaś jego wypowieðź odnośnie teraźniejsześci, niestety , nie pamiętam juz o co chodziło, bo nie mialam go wtedy na celowniku.