Kryzys czytelniczy w pełni (tak, ja też zapadłam na ten syndrom), recenzencki jest jego następstwem, postanowiłam więc zebrać kilka tytułów, o których w ogóle nie zamierzałam pisać.
"Pasta do zębów" Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego to przyzwoicie skonstruowany kryminał z kobietą detektyw (porucznik Anka Kowalska) i licznymi wątkami obyczajowymi - Ance bowiem przyjdzie prowadzić śledztwo w pracy jej męża Pawła (chirurga i bawidamka w jednym), a główną podejrzaną będzie mężowska eks-pielęgniarka Dorota. Podobno klasyka powieści milicyjnej. Moją ocenę obniżyły mocno umowne realia Polski lat 70-tych.
Podążając kryminalną ścieżką trafiłam na "Zamknięty pokój" duetu Sjöwall/Wahlöö... Poprzednie części cyklu bywają określane mianem kryminału ideologicznego. Tu jednak szwedzki tandem przeszedł sam siebie. Wszystkiemu winne jest złe społeczeństwo (które tak krzywdzi biedną jednostkę, ze ta po prostu MUSI wkroczyć na drogę przestępstwa) i jeszcze gorsze państwo, z którego najbardziej zgniłą i zdegenerowaną częścią jest policja. Rozumiem, ze autorzy maja poglądy, ale można je "sprzedać" w sposób nieco bardziej inteligentny (jak to zrobił Stieg Larsson, założę się, ze mało kto załapał, że gra w tej samej drożynie co państwo Sjöwall/Wahlöö). Można też popaść w uprawianie taniej propagandy. Plusy? Nawiązania do Agathy Christie (kolejny wariant zagadki literackiej: tajemnica zamkniętego pokoju) i lekkie pióro.
Dom tysiąca nocy Mai Wolny to pięknie napisana historia dwóch kobiet. Tyle, że niestety na krótko zostaje w pamięci. Po miesiącu od lektury pamiętam tylko dość kontrowersyjną apologię Czerwonych Brygad.
"Czarna polewka" Musierowicz dla odmiany okazała się pozytywnym zaskoczeniem. Poprzednim tomem Jeżycjady, który czytałam, był cukierkowy i nudnawy "Język Trolli". Tutaj sytuację ratuje Ignacy Borejko jako domowy tyran terroryzujący wnuczki i jak oszalały rozdzielający czarne polewki ich absztyfikantom. Do tego jeszcze zamienia jednego ze swoich wnuków - Ignacego Grzegorza w rasowego szpiega i donosiciela. Wiem, że to dość wredne i niepedagogiczne, ale mnie rozbawiło:). Zwłaszcza, że szaleństwo trwa tylko pół tomu, po czym domowe pandemonium opanowuje niezawodna Mila Borejko.
"China men" Maxine Hong Kingston to historia czterech pokoleń mężczyzn z rodziny autorki, chińskich emigrantów w USA. Jednocześnie to pean na cześć kantończyków - ludzi odważnych, pracowitych i ciekawych świata. W anglojęzycznym serwisie znalazłam określenie, pod którym się podpisuję: "History of America rewritten". Autorka eksploatuje schemat znany już z "Kobiety wojownika" (mieszanka chińskich baśni, historii ze starego kraju, i opis trudnej adaptacji w "Złotej górze"). Rzecz ciekawa, ale dużo bardziej podobała mi się żeńska wersja tej historii :).
Mam dobre skojarzenia z "Hurtownią książek". Szkoda, że w czasie przeszłym. A Musierowicz? Oj, chciałabym wrócić.
OdpowiedzUsuńKsiążkowcu- a cóż to było? Placówka handlowa czy jakiś program? O tak- Musierowicz odpręża:).
OdpowiedzUsuńProgram telewizyjny, ale jak inne podobne, zbyt misyjne może (?), zniknął chyba dość szybko z ekranu :)
OdpowiedzUsuńSjowall/Wahloo często wypływają jako klasyka skandynawskiego kryminału, ale z Twoich wrażeń wnioskuję, że jest to klasyka dość mocno przeterminowana. Coś jak nasze milicyjne sensacje?
Z najnowszych książek Musierowicz mało co pamiętam. Brak mi chyba jej nastoletnich bohaterów i nastoletniej mnie-czytelniczki ;)
Ciekawa dostawa, trochę znana, a trochę nie ;)
OdpowiedzUsuńA widzisz maioofko, nie mam telewizora, tytul notki wymyśliłam całkiem niezależnie.
OdpowiedzUsuńDuet S/W to protoplaści współczesnego skandynawskiego kryminału- zaangażowani społecznie, tylko warstwy obyczajowej mniej. Da sie czytać, jeśli zignorujesz teksty o zgniłych kapitalistach, cudownych krajach demokracji ludowej itd. Tutaj jednak to zaangażowanie nieco nadpsuło fabułę.
"Język Trolli" był dla mnie porażką, tutaj musiała trafić w dobry moment. Ale i tak "nowa" Musierowicz lepsza od "nowej" Chmielewskiej:).
Kasiu,
OdpowiedzUsuńdziękuję:).
Następna notka będzie o książce całkiem nieznanej:).
Mnie owa umowność realiów PRL-u zwykle bawi :-). Miałam podobne odczucia - "Język Trolli" nieco mnie zirytował, za to "Czarna polewka" rozśmieszała do łez.
OdpowiedzUsuńO programie przypomniałam sobie dopiero pod wpływem komentarza Książkowca - w Twoim wydaniu zwrot bardziej zapadł mi widać w pamięci ;P
OdpowiedzUsuń"Nowa" Musierowicz pisze równie dobrze jak dawniej, moim zdaniem, tylko z wiekiem wiodących bohaterów trochę się miota i trudno się już identyfikować z kimkolwiek. Kiedyś to były historie dojrzewania i wchodzenia w dorosłość, a obecnie to raz przygody dzieciństwa, raz losy rodzinne itd. Czyta się zawsze dobrze, ale żal tego co było. A może to tylko starcze narzekania ;)
Czytałam jedynie Dom nocy Mai Wolny, czytałam nie tak dawno temu, a już prawie w ogóle jej nie pamiętam, nawet Czerwonych brygad - więc wrażenia podobne
OdpowiedzUsuńRozbraja mnie okładka "China men". :) Cieszę się, że wkrótce przeczytam.
OdpowiedzUsuńPóźna Musierowicz to jest niestety właśnie polewka. :( Nie ma śladu po esencjonalnym rosołku, którym niegdyś raczyła się Genowefa.:)
O duecie Sjöwall/Wahlöö słyszałam dużo dobrego, ale przeczytana przeze mnie "Roseanna" rozczarowała mnie.
Co do Zeydlera-Zborowskiego to dość niezwykły zbieg okoliczności, ale chwilowo zmilczę szczegóły, rzecz jasna w celu spotęgowania suspensu. :)
Serię z kluczykiem kiedyś prawie całą przerobiłam, tata zbierał a ja mu podkradałam,
OdpowiedzUsuńa "Czarnej polewki" nie czytałam :( nie wiem jak to możliwe, myślałam że Musierowicz wszystko znam
Ciekawe czy milicjantka Anka Kowalska to nawiązanie do znanej opozycjonistki Anki Kowalskiej:) Mocno by to było perwersyjne:P "Czarna polewka" to już jest zjazd po równi pochyłej z wizgiem, a Ignacy Borejko z subtelnego erudyty zmieniony w dziada tyrana w ogóle nie zagrał, moim zdaniem. No chyba że jego zachowanie tłumaczyć początkami starczej demencji:(
OdpowiedzUsuńEireann- ja chyba najbardziej lubię wszystkie do "Opium w Rosole" włącznie. Potem juz różnei bywalo:).
OdpowiedzUsuńZWL- wszystko jest możliwe. Co do Ignaca- jako subtelny erudyta był nierzeczywisty, tu nabrał charakteru:).
Tośka - MM pisze kolejną książkę, jakąś "McDusię". Po polewce jeszcze byla "Sprężyna".
Lirael- co do Sjowallów- no własnei, mnie Roseanna też rozczarowała. Kolejne tomy były jednak coraz sprawniej napisane.
OdpowiedzUsuńNo właśnie- emocjonalny rosołek to to nie jest, bardziej komedyjka:).
Czekam na szczególy ZZZ- major Downar?
Ignacy miał być nierzeczywisty, tak jak wszyscy Borejkowie, baśń to baśń:) Zdecydowanie charaktery bohaterów zrobiły zbyt duże wolty w ostatnich tomach:P A "McDusię" to zobaczymy jak ucho od śledzia, bodaj piąty rok wisi w zapowiedziach:P
OdpowiedzUsuńGuciaml- mnie romantyczna wizja bądź co bądź terrorystów musiala nieco zmrozić już w trakcie lekturey:). Za rok i to wyparuje:).
OdpowiedzUsuńmaioofka- wygląda na to, że teraz identyfikuje się z dziadkiem i dziećmi w wieku swoich wnuków. O portrecie nastolatki - zapomnij:). Nie narzekaj, jest lepiej niż u Chmielewskiej:).
ZWL- no to sie zrobił nieco bardziej rzeczywisty:).
OdpowiedzUsuń5 rok? no ładnie. Jestem nie na czasie:).
Nie chce mi się sprawdzać, kiedy się ukazała Sprężyna:) Jeśli starzec tyran, zjadliwy złośnik ma być bardziej rzeczywisty, to ja autorce dziękuję. Czy Twoim zdaniem erudytów nie ma na świecie, że Ignacy był nierealny?
OdpowiedzUsuńIza, jeszcze raz wydam kilka okrzyków na okoliczność niezwykłego, nieprawdopodobnego wręcz zbiegu okoliczności, a szczegóły wkrótce w wersji mailowej. :)
OdpowiedzUsuń"Sprężynę" wydano w 2008 roku. Jeśli czas oczekiwania na "McDusię" przełoży się na jakość powieści, to ja tam mogę sobie jeszcze poczekać. :)
ZWL- pytanie jest posdtępne, gdyż mam nieodparte wrażenie, że sam zaliczasz się do tego ginącego gatunku, a łacińskie cytaty zachowujesz dla siebie, żeby nei peszyć pospólstwa:).
OdpowiedzUsuńLirael- myślę, że czas oczekiwanie może się nieco wydłużać ze względu na problem w stworzeniu postaci współczesnej nastolatki:). Ale myślę, że ie jest tak łatwo przestać pisać, juz po Kalamburce MM miala zlamać pióro:).
Bowen nie widzę, pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że zasłużyła na osobną notkę;)
OdpowiedzUsuńAniu- tak.
OdpowiedzUsuńTo to są tylko takie podrasowane ścinki:).
Skąd Pani takie rzeczy jak "Pasta do zębów" bierze?:)
OdpowiedzUsuńZbroję się w cierpliwość;) Zdradź chociaż proszę, co czytałaś - mnie najbardziej intryguje "Na północ".
OdpowiedzUsuńOla- z bibliotecznych gratisów. Niestety już odniosłam z powrotem. Zresztą samego Zeydlera Zborowskiego jedna koleżanka czytuje, postanowiłam sprawdzić:),
OdpowiedzUsuńAniu,
OdpowiedzUsuń"Na północ" właśnie:).
@Iza: moim zdaniem MM odeszłaby w chwale, złamawszy pióro po "Kalamburce", bo to jest rzecz doskonała (jak na MM, oczywiście:P). Potem to już było takie marne sztukowanie i ja już sobie zębów na "McDusię" nie ostrzę.
OdpowiedzUsuńMoja znajomość cytatów łacińskich jest ograniczona, za to mam ten sam tom "Myśli" Seneki, którym podpiera się przy pisaniu MM. Erudycja taty Borejki pochodzi więc ze zbiorów skrzydlatych słów na użytek powszechny:D
W takim razie miej litość i nie każ zbyt długo czekać na notkę;)
OdpowiedzUsuńZWL-
OdpowiedzUsuńna upartego można się podeprzeć także słownikiem wyrazów obcych Kopalińskiego, sporo tam łac. przysłów.
Kalamburka doskonała??????
Tak szczerze mówiąc mi przyjemność sprawiało tylko pierwszysch 5 tomów, reszta to już nie to:).
Aniu,
postaram się. Notki zapchajdziury przesunę w kolejce nieco dalej:).
Super! i dzięki;)
OdpowiedzUsuń@Iza: pięć pierwszych tomów (no może trzy) jest poza konkurencją. Kalamburka była powiewem świeżości, wyjaśnieniem mrocznych tajemnic rodzinnych i powinna zamykać cykl. Konstrukcja szalenie mi się podoba.
OdpowiedzUsuńOk, nie jestem wielką fanką Idy. Ale opium? I Genowewa Bombke?
OdpowiedzUsuńNo tak- z Kalamburka taki był zamysł).
Ok, trzy pierwsze plus Opium, ale wyłącznie za Genowefę, cała reszta jakoś mi nie podeszła.
OdpowiedzUsuńNo proszę- co za zgodność:).
OdpowiedzUsuń:) Po prostu wyrafinowany gust i zbliżone upodobania literackie:DD
OdpowiedzUsuńWyrafinowany gust to miał dziadek Żak- jak to szło? "Tragiczny krwawy Barbusse"?
OdpowiedzUsuńDziadek Żak czytał informacyjnie, a delektował się ten jak mu tam, lord od Pascala:))
OdpowiedzUsuńA tak, Lord Kołodziej:).
OdpowiedzUsuńSame smakowitości dziś u Ciebie. Do Musierowicz wciąż obiecuję sobie powrót (jakiś czas temu przypomniałam sobie pierwsze 11 tomów Jeżycjady, teraz pozostały mi już tylko te najnowsze), ale wciąż brakuje mi czasu.
OdpowiedzUsuń"Dom tysiąca nocy" mnie oczarował i porwał na chwilę do pięknego Sorrento.
Pozostałych zaś książek jestem bardzo ciekawa. Szczególnie tych kryminalnych :)
Pamiętam "Hurtownię książek" - był to bardzo dobry program. Tutaj można znaleźć chyba większość odcinków:
www.tvp.pl/kultura/literatura/hurtownia-ksiazek/wideo?id=&start_rec=0
Pozdrawiam :)
Claudette,
OdpowiedzUsuńdzięki za linki. Teraz tylko muszę zdopingować administratora do zainstalowania mi pluginów. Bo kilka części traktuje o ksiązkach, które mam na półce i pociekła mi nieco ślina na buty:).
BTW- widziałam Twoją szarżę na Impresjach, chciałam dołączyć, ale... jestem beznadziejna w tego typu dyskusjach, za bardzo mnie to zżera. W każdym razie szacun i wyrazy solidarności:).
O matko, na "Paście do zębów" uczyłam się czytać niemalże!
OdpowiedzUsuńAgnes- a to mnie zaskoczyłaś:).Ja poprzestałam na ksiażeczkach z serii "poczytaj mi mamo":)
OdpowiedzUsuńTe z "Poczytaj mi mamo" czytała mi mama, a jak już się nauczyłam sama, to łapałam za to, co było, a kryminałów było wszędzie mnóstwo! :)
OdpowiedzUsuńPonieważ niedaleko pada jabłko od jabłoni- za kilka lat możesz przyłapać Krzysia nad jakąś Fabryką Słów:).
OdpowiedzUsuńDo licha, możesz mieć rację! :)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń