Z pamiętnika przypadkowego czytelnika
Dzień 1
Jacek Dukaj - Wstęp
Zimne poty - to było pierwsze wrażenie, gdy zaczęłam kartkować wyjęty z solidnie zabezpieczonej paczki od Powergraphu "Głos Lema". Przyznam, że dość nonszalancko zamówiłam tę książkę, spodziewając się garści wspominków i ciekawostek biograficznych. Zamiast tego - tom zawiera 12 opowiadań pisarzy SF młodszego pokolenia inspirowanych twórczością Lema. Nie chodzi tylko o to, że z Lemem miałam kontakt dość dawno i moja znajomość autora mocno wywietrzała. Wg. autora wstępu - Jacka Dukaja, Lem jest dla młodszego czytelnika takim samym dinozaurem jak Żeromski (rzekomo z powodu szkolnej traumy, po przedwczesnej lekturze "Bajek robotów". Celem projektu było wypróbowanie literackiej metody Lema we współczesnych czasach. Na czym ta metoda polega? Na fabularyzacji aktualnych koncepcji naukowych. Przyznam, że jestem w stanie lekkiej paniki. Chodzić będzie zapewne o nauki ścisłe, a to po prostu nie jest mój świat.
Dzień 2
Krzysztof Piskorski - 13 interwałów Iorri
Przyznam szczerze, że za pierwsze opowiadanie zabrałam się po kilkudniowej przerwie. Pierwsza próba ataku na na o"13 interwałów Iorri" zakończyła się niepowodzeniem. Katalog terminów fizycznych, chemicznych i komputerowych sprawił, ze z obrzydzeniem odniosłam książkę z powrotem na półkę. Drugie podejście zakończyło się umiarkowanym sukcesem. Historia o konflikcie życia i cyberżycia (czyli informacji), z elementami metafizyki, umieszczona w scenerii stygnącego wszechświata nie dość, że mnie wciągnęła, to jeszcze okazała się bogata w filozoficzne konotacje.
Dzień 3
Rafał W. Orkan - Księcia Kordiana księżycowych przypadków część pierwsza i najprawdopodobniej ostatnia
Tym razem urocza historyjka o XVIII-wiecznym (chyba) księciu, który postanawia zwiedzić Księżyc. Okazuje się on nie tylko zamieszkały, ale także targany nacjonalizmami, szowinizmami a do tego terrorem politycznej poprawności. Obiecujący początek, który potem zmienia się w niemal publicystyczny komentarz do rzeczywistości.
Wawrzyniec Podrzucki - Zakres widzialny
Rzecz o pewnej planecie, która robi w konia jej eksploratorów. Czyli ironiczny mini traktat na temat granic poznania i zawodności "szkiełka i oka". Po ciężkiej przeprawie, którą zafundowało mi pierwsze opowiadanie, to nie sprawia żadnej trudności. Choć satysfakcja.. jakby mniejsza:).
Dzień 4
Andrzej Miszczak - Poryw
Ludzie i androidy. Co w zasadzie ich różni? Historia "buntu robotów" w klimacie "Obcego " z przewrotną puentą.
Przy okazji- dzieci są zafascynowane okładką - z hamletyzującym robotem. Bardzo pasuje do treści tego właśnie opowiadania.
Dzień 5
Alex Guetsche - Lalka
Motto z lemowym cytatem szybko naprowadza nas na trop - znowu będzie o androidach. Tym razem androidem jest atrakcyjna dziewczyna, a całe opowiadanie jest historią międzygatunkowej fascynacji. Ciekawostka jest sceneria - Związek Radziecki, który nie upadł i jego księżycowa kolonia. A androidy, jak się okazuje, maję tendencję do fascynacji komunizmem. Ciekawe, czy przed '89 opowiadanie nie stałoby się wielkim hitem wydawanym w milionowych nakładach;).
Dzień 6
Joanna Skalska - Płomieniem jestem ja
Znów międzygatunkowa fascynacja - tym razem człowiek i kosmitka. Akcja rozgrywa się prawie współcześnie - na ziemi ląduje statek, na pokładzie którego jest jedynie rodząca kobieta. O dziwo genetycznie identyczna z mieszkańcami Ziemi. Czy badaczom uda się rozplątać ten rebus? Nawet fajne, tylko nie wiem, czy zrozumiałam puentę.
Janusz Cyran - Słońce Król
Rzecz na pozór dzieje się na dworze Ludwika XIV. Drobne szczegóły wskazują na to, że być może z tym Wersalem jest coś nie tak., przypomina raczej rekonstrukcję. Opowiadanie przypomina surrealistyczny obraz - nie poznamy wyjaśnienia zagadki, ale będzie można się porozkoszować niepowtarzalną atmosferą. Mam wrażenie, że to opowiadanie jak dotąd podoba mi się najbardziej.
Wojciech Orliński - Stanlemian
Mam wrażenie, że dotychczasowe opowiadanie eksploatowały tematykę, która od lat leżała odłogiem. Kosmos, androidy, sztuczna inteligencja.
Tymczasem Orliński wziął na warsztat rzeczywistość wirtualną, czyli coś eksploatowanego w tej chwili dużo mocniej, podparł to cytatami z "Summy technologiae", dorzucił płomienną deklarację, żeby pamiętać, że Lem jest Polakiem. Czy aby na pewno świat powinien o tym pamiętać? Może dla globalnego odświeżenia marki "Lem" należałoby raczej ukryć ten wstydliwy fakt jak najgłębiej?
Dzień 7
Rafał Kosik - Telefon
Mąż Kingi Bednarz ginie w katastrofie samolotowej. Chociaż rzekomo nikt nie przeżył Kinga zaczyna odbierać telefony z których niezbicie wynika, że jej mąż żyje, tyle, że zanim wróci musi się "ogarnąć i załatwić kilka spraw". Jednak czas oczekiwania na powrót wciąż się przedłuża...
Rewelacja. wprawdzie nie wiem, ile "Telefon" ma wspólnego z Lemem, ale sam broni się świetnie, żadnej metafizyki, za to świetnie stopniowane napięcie i wiarygodne wyjaśnienie. Myślę, że nawet to opowiadanie mogłoby być niezłym materiałem na film:).
Dzień 8
Paweł Paliński - Blask
Opowieść o fizycznej przemianie pewnego faceta w inną formę życia. Niestety zauważyłam, że cechą wielu opowiadań z "Głosu Lema" są niedopowiedzenia. Tutaj sprawiły one, że nie bardzo wiem o co chodzi. Może to tak naprawdę zapis szaleństwa, a może i nie:).
Filip Haka - Opowieści kosmobotyczne Dominika Vidmara
Nowatorska forma- opowiadanie zostało skonstruowane jako leksykon postaci fikcyjnej książki. Cała masa odniesień do Lema i teorii literatury niestety mnie pokonały. Właśnie wynoszą mnie na noszach.
Jakub Nowak - Rychu
Rychu jest amerykańskim pisarzem SF, balansującym na krawędzi psychozy. Łyka psychotropy i koresponduje z FBI na temat pewnego twórcy zza żelaznej kurtyny - Stanisława Lema. Jego zdaniem Lem jest tak naprawdę grupą ludzi, a cele literackiego desantu Lema na Zachodzie, wydają mu się nader podejrzane. Nie chce spoilerować, ale tu zagadka - kim jest Rychu?
Dzień 9
Pora podsumować.
Zazwyczaj nie czytam SF. Czytałam jej sporo jako nastolatka, potem po prostu przepalił mi się moduł odpowiedzialny za odbiór tego rodzaju literatury. Jakoś nie jestem w stanie czytać, czegoś, co jest ewidentnie WYMYŚLONE. Oczywiście dużo przy tym tracę. Prognozy przyszłości, naukowe teorie, rozwijanie wyobraźni... Niestety trudno mi było wyłapać wszystkie nawiązania i tropy literackie, ocenić jaki "procent Lema" jest w każdym opowiadaniu, ale bawiłam się naprawdę nieźle. Po przeczytaniu całości moje top 3 wygląda następująco:
1. Telefon (no tak, tu jest najmniej SF, a najwięcej rzeczywistości)
2. Słońce król (niepokojące klimaty rodem z Greenawaya mają jednak nieodparty urok)
3. 13 interwałów Iorri (najtrudniejsze z przeczytanych, jednak przemyślane i z wyraźną myślą przewodnią)
Gdyby ktoś miał ochotę przeczytać recenzję kogoś, kto nie jest całkowitym fantastycznym abnegatem, zapraszam tutaj.
Dzień 1
Jacek Dukaj - Wstęp
Zimne poty - to było pierwsze wrażenie, gdy zaczęłam kartkować wyjęty z solidnie zabezpieczonej paczki od Powergraphu "Głos Lema". Przyznam, że dość nonszalancko zamówiłam tę książkę, spodziewając się garści wspominków i ciekawostek biograficznych. Zamiast tego - tom zawiera 12 opowiadań pisarzy SF młodszego pokolenia inspirowanych twórczością Lema. Nie chodzi tylko o to, że z Lemem miałam kontakt dość dawno i moja znajomość autora mocno wywietrzała. Wg. autora wstępu - Jacka Dukaja, Lem jest dla młodszego czytelnika takim samym dinozaurem jak Żeromski (rzekomo z powodu szkolnej traumy, po przedwczesnej lekturze "Bajek robotów". Celem projektu było wypróbowanie literackiej metody Lema we współczesnych czasach. Na czym ta metoda polega? Na fabularyzacji aktualnych koncepcji naukowych. Przyznam, że jestem w stanie lekkiej paniki. Chodzić będzie zapewne o nauki ścisłe, a to po prostu nie jest mój świat.
Dzień 2
Krzysztof Piskorski - 13 interwałów Iorri
Przyznam szczerze, że za pierwsze opowiadanie zabrałam się po kilkudniowej przerwie. Pierwsza próba ataku na na o"13 interwałów Iorri" zakończyła się niepowodzeniem. Katalog terminów fizycznych, chemicznych i komputerowych sprawił, ze z obrzydzeniem odniosłam książkę z powrotem na półkę. Drugie podejście zakończyło się umiarkowanym sukcesem. Historia o konflikcie życia i cyberżycia (czyli informacji), z elementami metafizyki, umieszczona w scenerii stygnącego wszechświata nie dość, że mnie wciągnęła, to jeszcze okazała się bogata w filozoficzne konotacje.
Dzień 3
Rafał W. Orkan - Księcia Kordiana księżycowych przypadków część pierwsza i najprawdopodobniej ostatnia
Tym razem urocza historyjka o XVIII-wiecznym (chyba) księciu, który postanawia zwiedzić Księżyc. Okazuje się on nie tylko zamieszkały, ale także targany nacjonalizmami, szowinizmami a do tego terrorem politycznej poprawności. Obiecujący początek, który potem zmienia się w niemal publicystyczny komentarz do rzeczywistości.
Wawrzyniec Podrzucki - Zakres widzialny
Rzecz o pewnej planecie, która robi w konia jej eksploratorów. Czyli ironiczny mini traktat na temat granic poznania i zawodności "szkiełka i oka". Po ciężkiej przeprawie, którą zafundowało mi pierwsze opowiadanie, to nie sprawia żadnej trudności. Choć satysfakcja.. jakby mniejsza:).
Dzień 4
Andrzej Miszczak - Poryw
Ludzie i androidy. Co w zasadzie ich różni? Historia "buntu robotów" w klimacie "Obcego " z przewrotną puentą.
Przy okazji- dzieci są zafascynowane okładką - z hamletyzującym robotem. Bardzo pasuje do treści tego właśnie opowiadania.
Dzień 5
Alex Guetsche - Lalka
Motto z lemowym cytatem szybko naprowadza nas na trop - znowu będzie o androidach. Tym razem androidem jest atrakcyjna dziewczyna, a całe opowiadanie jest historią międzygatunkowej fascynacji. Ciekawostka jest sceneria - Związek Radziecki, który nie upadł i jego księżycowa kolonia. A androidy, jak się okazuje, maję tendencję do fascynacji komunizmem. Ciekawe, czy przed '89 opowiadanie nie stałoby się wielkim hitem wydawanym w milionowych nakładach;).
Dzień 6
Joanna Skalska - Płomieniem jestem ja
Znów międzygatunkowa fascynacja - tym razem człowiek i kosmitka. Akcja rozgrywa się prawie współcześnie - na ziemi ląduje statek, na pokładzie którego jest jedynie rodząca kobieta. O dziwo genetycznie identyczna z mieszkańcami Ziemi. Czy badaczom uda się rozplątać ten rebus? Nawet fajne, tylko nie wiem, czy zrozumiałam puentę.
Janusz Cyran - Słońce Król
Rzecz na pozór dzieje się na dworze Ludwika XIV. Drobne szczegóły wskazują na to, że być może z tym Wersalem jest coś nie tak., przypomina raczej rekonstrukcję. Opowiadanie przypomina surrealistyczny obraz - nie poznamy wyjaśnienia zagadki, ale będzie można się porozkoszować niepowtarzalną atmosferą. Mam wrażenie, że to opowiadanie jak dotąd podoba mi się najbardziej.
Wojciech Orliński - Stanlemian
Mam wrażenie, że dotychczasowe opowiadanie eksploatowały tematykę, która od lat leżała odłogiem. Kosmos, androidy, sztuczna inteligencja.
Tymczasem Orliński wziął na warsztat rzeczywistość wirtualną, czyli coś eksploatowanego w tej chwili dużo mocniej, podparł to cytatami z "Summy technologiae", dorzucił płomienną deklarację, żeby pamiętać, że Lem jest Polakiem. Czy aby na pewno świat powinien o tym pamiętać? Może dla globalnego odświeżenia marki "Lem" należałoby raczej ukryć ten wstydliwy fakt jak najgłębiej?
Dzień 7
Rafał Kosik - Telefon
Mąż Kingi Bednarz ginie w katastrofie samolotowej. Chociaż rzekomo nikt nie przeżył Kinga zaczyna odbierać telefony z których niezbicie wynika, że jej mąż żyje, tyle, że zanim wróci musi się "ogarnąć i załatwić kilka spraw". Jednak czas oczekiwania na powrót wciąż się przedłuża...
Rewelacja. wprawdzie nie wiem, ile "Telefon" ma wspólnego z Lemem, ale sam broni się świetnie, żadnej metafizyki, za to świetnie stopniowane napięcie i wiarygodne wyjaśnienie. Myślę, że nawet to opowiadanie mogłoby być niezłym materiałem na film:).
Dzień 8
Paweł Paliński - Blask
Opowieść o fizycznej przemianie pewnego faceta w inną formę życia. Niestety zauważyłam, że cechą wielu opowiadań z "Głosu Lema" są niedopowiedzenia. Tutaj sprawiły one, że nie bardzo wiem o co chodzi. Może to tak naprawdę zapis szaleństwa, a może i nie:).
Filip Haka - Opowieści kosmobotyczne Dominika Vidmara
Nowatorska forma- opowiadanie zostało skonstruowane jako leksykon postaci fikcyjnej książki. Cała masa odniesień do Lema i teorii literatury niestety mnie pokonały. Właśnie wynoszą mnie na noszach.
Jakub Nowak - Rychu
Rychu jest amerykańskim pisarzem SF, balansującym na krawędzi psychozy. Łyka psychotropy i koresponduje z FBI na temat pewnego twórcy zza żelaznej kurtyny - Stanisława Lema. Jego zdaniem Lem jest tak naprawdę grupą ludzi, a cele literackiego desantu Lema na Zachodzie, wydają mu się nader podejrzane. Nie chce spoilerować, ale tu zagadka - kim jest Rychu?
Dzień 9
Pora podsumować.
Zazwyczaj nie czytam SF. Czytałam jej sporo jako nastolatka, potem po prostu przepalił mi się moduł odpowiedzialny za odbiór tego rodzaju literatury. Jakoś nie jestem w stanie czytać, czegoś, co jest ewidentnie WYMYŚLONE. Oczywiście dużo przy tym tracę. Prognozy przyszłości, naukowe teorie, rozwijanie wyobraźni... Niestety trudno mi było wyłapać wszystkie nawiązania i tropy literackie, ocenić jaki "procent Lema" jest w każdym opowiadaniu, ale bawiłam się naprawdę nieźle. Po przeczytaniu całości moje top 3 wygląda następująco:
1. Telefon (no tak, tu jest najmniej SF, a najwięcej rzeczywistości)
2. Słońce król (niepokojące klimaty rodem z Greenawaya mają jednak nieodparty urok)
3. 13 interwałów Iorri (najtrudniejsze z przeczytanych, jednak przemyślane i z wyraźną myślą przewodnią)
Gdyby ktoś miał ochotę przeczytać recenzję kogoś, kto nie jest całkowitym fantastycznym abnegatem, zapraszam tutaj.
Zamierzam kupić tę książkę. Ile ma stron?
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie: literatura piękna to nie jest wymyślona? Wszystko jest fikcją, a dla samego Lema sf było tylko fortelem do pisania o człowieku i filozofii. I za to go kocham :)
Korwalio,
OdpowiedzUsuństron ma to ponad 500. Chętnie wymienię mój egzemplarz, jeśli byś miała ochotę.
Oczywiście, że wszystko, poza literaturą faktu jest wymyślone (a juz zwłaszcza wyzsane z palca są wszelkie cukierkowe czytadła). W którymś momencie zaczęły mnie po prostu uwierać te wszystkie wymyślne kostiumy.
W kazdym razie- jestem o krok bliżej, żeby ostrożnie spróbować na nowo Lema (gdzieś w 2012:)).
Dawno, dawno temu, gdy czytałam w bibliotece "półkami", stały tam też książki SF. Przebrnęłam, a Lem wydawał mi się niestrawny. Nie wrócę do tego typu lektur. Nie zarzekam się, bo skoro kryminały weszły do mojego obiegu czytelniczego, to wszystko się może zdarzyć, ale raczej nie.:)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak ty i książkowiec raczej z SF mi nie po drodze, ale podziwiam determinację, z jaką zmierzyłaś się z książką.
OdpowiedzUsuńIza, zajrzyj do mojego schowka na bnetce. Wyślę Ci tam PM.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to się stało, ale w zasadzie "ominęło" mnie zainteresowanie literaturą SF. Wokół mnie się ją czytało, a ja zawsze wybierałam inne lektury. Szkoda, bo nawet "klasyki" nie znam...
OdpowiedzUsuńKsiążkowcu - Lema poznałam tylko od strony młodzieżowej+ Solaris.
OdpowiedzUsuń"Ciężka SF" faktycznie odstrasza, ale są książki dużo bardziej rozrywkowe, np. Pratchett. Powinny resetować nie gorzej niż kryminały.
Guciamal
a co z XIX wieczną fantastyką:)?
Karolina,
klasyka jest w tej chwili niespecjalnie na topie, ale cały nurt przeżywa rozkwi, nawet patrząc na blogi:).
Oglądałaś może wczoraj Śledztwo wg Lema w teatrze tv? Można uznać, że rzecz b. realistyczna;)
OdpowiedzUsuńZ innej beczki: czy mogłabyś mi przypomnieć, jaką książkę Drabble nabyłaś z podaja?
Aniu,
OdpowiedzUsuńnie mam TV:(. A zwróciłam nawet uwagę, że ten spektakl będzie.
Co do Drabble- mam Radiant Way.
Spektakl może nie był porywający, ale na grę aktorską patrzyłam z przyjemnością.
OdpowiedzUsuńdzięki za przypomnienie tytułu;)
Aniu, jka przeczytam, to pewnei chętnie ja puszczę w obieg, ale nei wiem, kiedy to nastąpi:(.
OdpowiedzUsuńByłoby mi miło;) Przymierzam się do zakupu innej jej powieści i nie chciałam się dublować z myślą o ew. wymianie w "zamierzchłej przyszłości";)
OdpowiedzUsuńO, jakby z kornwalią nie doszła wymiana do skutku, mogę się ustawić jako druga w kolejce?
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa jestem tego zbiorku, Lem jako inspiracja to możne być niezłe. Chociaż, nie ma reguły, kiedyś nabyłam antologię pisaną na bardzo podobnych zasadach, tyle że inspiracją mieli być bracia Strugaccy (uwielbiam ich). Niestety, zbiorek okazał się być niewypałem, wyniosłam tylko jedno nazwisko, Łukjanienko (i dobrze, okazało się, że to bardzo obiecujący pisarz), poza tym bryndza.
P.S. Maluteńka uwaga: piszemy "androidy", nie "anaroidy".
Agnes,
OdpowiedzUsuńniestety wymiana z kornwalią raczej dojdzie do skutku. Ale może są jeszcze gdzieś dostępne egzemplarze recenzenckie? Ja mam z "Czytanie nie szkodzi".
Na pewno Ty odbierzesz go inaczej jako bardziej zaznajomiona z SF.
Androidy już poprawiam, dzięki:).
Nie czytuję książek Pratchetta - jakoś się nie polubiłem z tym autorem ;)
OdpowiedzUsuńŹródłem inspiracji w przypadku mojego opowiadania był rzecz jasna Lem (nie mogło być inaczej), a konkretnie "Dzienniki gwiazdowe", "Cyberiada" i "Bajki robotów" :)
Starałem się uchwycić styl i rodzaj humoru, charakterystyczny dla tych tekstów.
Pozdrawiam,
RWO
Panie Rafale,
OdpowiedzUsuńwitam w moich skromnych progach. Wyrzuciłam tego Pratchetta z tekstu. To że ja mialam takie skojarzenia, nie znaczy, że Pan się nim inspirował:). Pozdrawiam serdecznie:).
Pomysł na taką antologię wydaje mi się ciekawy. Tyle że książka większą przyjemność sprawi zagorzałemu fanowi twórczości Lema, pozostali czytelnicy raczej nie wyłapią aluzji i nawiązań.
OdpowiedzUsuńOdkąd w ubiegłym roku obejrzałam inscenizację bajki o robotach Lema w czasie wizyty w Centrum Nauki Kopernik, mam zamiar zmierzyć się z jego twórczością i zastanawiam się, od czego zacząć. :)
A ja wciąż zmagam się z samym Lemem, bo on mi się wybiórczo podoba, więc o czytaniu epigonów mowy nie ma:)
OdpowiedzUsuń@ Lirael: Dzienniki gwiazdowe miałyby u Ciebie szansę, jak sądzę:)
Lirael,
OdpowiedzUsuńfan oczywiście wyłapie wszystkie smaczki, ale nie-fan trafniej oceni, czy opowiadania bronią się jako samodzielne byty:).
Ja bym chyba zaczęła od jakichś robotów własnie, "Solaris" też mi się kiedyś podobała, najlepszy dowód, ze wciąż ją pamiętam:).
ZWL- mi natomiast coś odbiło, i po latach przerwy sprawię sobie chyba "Fantastykę", zwłaszcza, że jest numer jubileuszowy, mam nadzieję, że wypasiony:).
Fantastyka jako pismo nigdy mnie nie kręciła:P
OdpowiedzUsuńJasne, było to raczej pismo dla panienekPPPPP
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za tytuły książek Lema, zachowam w pamięci.
OdpowiedzUsuńKiedyś ukazanie się kolejnego numeru "Fantastyki" było dla mnie wydarzeniem. Czytałam wybiórczo, bo SF jakoś nigdy mnie nie pasjonowało, natomiast to co dotyczyło fantasy, połykałam w mig. Pamiętam na przykład, jak z zapartym tchem czytałam opowiadanie Białołęckiej. Niestety, wersja powieściowa już mniej mi się podobała.
Potem coraz mniej rzeczy mi się w "Fantastyce" podobało i przestałam ją czytać.
Lirael,
OdpowiedzUsuńczyżby "Tkacza iluzji"? wygląda na to, ze jeśli chodzi o fantastykę mamy bardzo podobne doświadczenia:).
"Tkacz iluzji", jak najbardziej, choć tytuł był inny. To było opowiadanie, od którego wszystko się zaczęło. Pamiętam, że byłam zachwycona.
OdpowiedzUsuńCzytam. Na razie jestem na "Słońcu królu" (hm... ale ja pamiętam Lema, którego tu Janusz Cyran "przetwarza"), więc chyba drugie dno widzę, aż za dobrze...
OdpowiedzUsuńJak dotąd irytuje mnie mania szukania metafizyki (Lem był do bólu racjonalny).