Oriana Fallaci zawsze lubiła chodzić swoimi ścieżkami. W czasie Drugiej Wojny Światowej łączniczka włoskiego ruchu oporu, tuż po jej zakończeniu z impetem rozpoczęła karierę dziennikarską, koncentrując się początkowo na korespondencjach wojennych, potem przeprowadzaniu slynnych wywiadów, przy okazji których starała się wyprowadzić rozmówców z równowagi i przyłapać ich na kontrowersyjnych stwierdzeniach, a przy okazji także starała się wypromować własna osobę.
W 1993 zachorowała na raka. Po 11 września 2001 rozpoczęła swoją prywatną krucjatę przeciw islamowi (której efektem stały się książki "Wściekłość i duma" oraz "Siła rozumu"), przy okazji niestety zaniedbując leczenie, co zaowocowało gwałtownym i tym razem już nieuleczalnym nawrotem choroby. I taki jest właśnie punkt wyjścia "Wywiadu z samą sobą". Oriana Fallaci (ta sprzed lat, z czasów, gdy specjalizowała się w wywiadach), rozmawia ze swoją starszą i znękaną chorobą koleżanką, a rozmowa o zdrowiu dziennikarki szybko przenosi się na temat zdrowia Europy. Z tym ostatnim jest zresztą podobnie jak z Fallaci - wygląda na to, że nasz kontynent jest już w stanie agonalnym...
Przyczyna tego stanu według Dr. Oriany jest prosta - islam. Patrząc z polskiej perspektywy, gdzie muzułmanie stanowią może jakiś 1% ogółu mieszkańców, teza wydaje się wręcz egzotyczna. I tak jak można wziąć pod rozwagę niektóre ze stawianych przez autorkę tez na temat tej religii, tak całość jej diagnozy jest moim zdaniem przesadzona. Nawet, jeśli przyjmieny, że muzułmanie zmieniają oblicze Europy i mają negatywny wpływ na jej kulturę - to taka sytuacja, jest raczej skutkiem, a nie przyczyną. Muzułmanie może i wykorzystuja slabość Europy, ale przede wszystkom wypełniają lukę demograficzną, za która przeciez odpowiadają rdzenni Europejczycy!
Dużo ciekawsze wydały mi się jej obserwacje dotyczące Zachodu: zdrada elit, które postępują niekoniecznie zgodnie z interesem ludzi, których reprezenują, pogarda dla własnej tradycji (jej symbolem jest fakt, że włoską flagę można kupić wyłącznie w sklepie z militariami, a wywieszenie jest piętnowane jako nacjonalizm), ostentacyjny antyamerykanizm (zdaniem autorki Amerykanom należy się szacunek choćby ze względu na ponad 100 tys. ofiar w czasie wyzwalania Włoch), napiętnowanie ludzi myślących "niepoprawnie".
Kluczowa kwestia dla autorki jest jednak przyzwolenie dla ekspansji islamu: powodowane strachem, czasem motywacją finansową, najczęściej zaś: modą i ideologą.
Najbardziej jaskrawy przykład to popularne wśród włoskich (i nie tylko ) elit poparcie dla Palestyny (całkowicie pomijające wykorzystywane przez Palestyńczyków terrorystyczne metody) połączone z poglądami anty-izraelskimi. A od nich moze być juz tylko krok do antysemityzmu.
Nie chcę tutaj streszczać całej ksiażki. Oprócz diagnozy stanu Europy znajdziemy tu garść wspomnień z burzliwej przeszłości autorki, te być może są najciekawszym jej elementem. Jej pasja w prezentowaniu własnych poglądów początkowo wydaje się imponująca, potem zaczyna nużyć. Jednak mimo wszystko myslę, że warto zapoznac sie z panią Fallaci. Do wszystkiego co pisze doszła sama, nie prezentuje konglomeratu poglądów aktualnie modnych. Słowem - lektura jej ksiązki mże niejednokrotnie podnieśc ciśnienie, ale na pewno nie jest nudna.
W 1993 zachorowała na raka. Po 11 września 2001 rozpoczęła swoją prywatną krucjatę przeciw islamowi (której efektem stały się książki "Wściekłość i duma" oraz "Siła rozumu"), przy okazji niestety zaniedbując leczenie, co zaowocowało gwałtownym i tym razem już nieuleczalnym nawrotem choroby. I taki jest właśnie punkt wyjścia "Wywiadu z samą sobą". Oriana Fallaci (ta sprzed lat, z czasów, gdy specjalizowała się w wywiadach), rozmawia ze swoją starszą i znękaną chorobą koleżanką, a rozmowa o zdrowiu dziennikarki szybko przenosi się na temat zdrowia Europy. Z tym ostatnim jest zresztą podobnie jak z Fallaci - wygląda na to, że nasz kontynent jest już w stanie agonalnym...
Przyczyna tego stanu według Dr. Oriany jest prosta - islam. Patrząc z polskiej perspektywy, gdzie muzułmanie stanowią może jakiś 1% ogółu mieszkańców, teza wydaje się wręcz egzotyczna. I tak jak można wziąć pod rozwagę niektóre ze stawianych przez autorkę tez na temat tej religii, tak całość jej diagnozy jest moim zdaniem przesadzona. Nawet, jeśli przyjmieny, że muzułmanie zmieniają oblicze Europy i mają negatywny wpływ na jej kulturę - to taka sytuacja, jest raczej skutkiem, a nie przyczyną. Muzułmanie może i wykorzystuja slabość Europy, ale przede wszystkom wypełniają lukę demograficzną, za która przeciez odpowiadają rdzenni Europejczycy!
Dużo ciekawsze wydały mi się jej obserwacje dotyczące Zachodu: zdrada elit, które postępują niekoniecznie zgodnie z interesem ludzi, których reprezenują, pogarda dla własnej tradycji (jej symbolem jest fakt, że włoską flagę można kupić wyłącznie w sklepie z militariami, a wywieszenie jest piętnowane jako nacjonalizm), ostentacyjny antyamerykanizm (zdaniem autorki Amerykanom należy się szacunek choćby ze względu na ponad 100 tys. ofiar w czasie wyzwalania Włoch), napiętnowanie ludzi myślących "niepoprawnie".
Kluczowa kwestia dla autorki jest jednak przyzwolenie dla ekspansji islamu: powodowane strachem, czasem motywacją finansową, najczęściej zaś: modą i ideologą.
Najbardziej jaskrawy przykład to popularne wśród włoskich (i nie tylko ) elit poparcie dla Palestyny (całkowicie pomijające wykorzystywane przez Palestyńczyków terrorystyczne metody) połączone z poglądami anty-izraelskimi. A od nich moze być juz tylko krok do antysemityzmu.
Nie chcę tutaj streszczać całej ksiażki. Oprócz diagnozy stanu Europy znajdziemy tu garść wspomnień z burzliwej przeszłości autorki, te być może są najciekawszym jej elementem. Jej pasja w prezentowaniu własnych poglądów początkowo wydaje się imponująca, potem zaczyna nużyć. Jednak mimo wszystko myslę, że warto zapoznac sie z panią Fallaci. Do wszystkiego co pisze doszła sama, nie prezentuje konglomeratu poglądów aktualnie modnych. Słowem - lektura jej ksiązki mże niejednokrotnie podnieśc ciśnienie, ale na pewno nie jest nudna.
Ach ta Fallaci - można by rzecz! Wniosła wiele zamieszanie w świat polityki i mediów. Ja jestem właśnie po lekturze "Wywiad z historią" i mam podobne zdanie jak ty do jej pracy: lekko zdystansowana, zasadniczo umiarkowane ;)
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Czytałam Twoją recenzję - jestem zdumiona, że łagodnie potraktowała właśnie Brandta:).
UsuńA co do samej OF - mam wrażenie (może mylne), że byłą naprawdę niezależna jako osoba i jako dziennikarz. A ktoś taki, kto ma w nosie wszelkie świętości, musi denerwować.
"Wywiady..." mam w planach, ale po żadną książkę wydaną po 11 września juz nie sięgnę.
Pozdrowienia:).
Nie mam na koncie jeszcze niestety żadnej książki Fallaci, choć jest parę, których tematyka mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńTa akurat jest na kolejkowie, więc dostęp ułatwiony;). Ale ostrzgam, że jest specyficzna.
UsuńAntyamerykanizm? A to dopiero. We Wściekłość i duma pieje nad nimi, sama czuje się już jedną z nich i biada nad ich biednym losem ;)
OdpowiedzUsuńPewnie nieprecyzyjnie się wyraziłam - piętnuje antyamerykanizm włoskich i europejskich elit. Swoją drogą ciekawe, jak przyjęłaby wybór Obamy i czy nadal by tak szanowała USA:).
UsuńA "Wściekłość ... " jak Ci się czytało?
W pewnym momencie rzuciłam o ścianę (metaforycznie, bo książka była z kolejkowa) i stwierdziłam, że ignorantów nie czytam ;)
UsuńNo to temperamentna z Ciebie kobieta:). Ja pod koniec ksiązki zaczęłam po prostu ziewać:).
UsuńNie wiem, czy zgodziłabym się z opiniami autorki. Według mnie to nie islam jest najgorszym zagrożeniem, tylko ci, którzy walczą z religią. Ale kobieta ciekawą osobą była, fakt.:)
OdpowiedzUsuńKsiażkowcu,
Usuńniestety tak sie zafiksowała na ten islam, że inne problemy widzi jak przez mgł, jeszcze innych - wcale. W sumie- szkoda.
Sporo się dziś mówi i pisze o Fallaci i jej książkach, i to nie tylko w blogosferze, więc się często zastanawiam nad tym fenomenem czytelniczym:) Fallaci chyba wiecznie żywa.
OdpowiedzUsuńCzy ta dziennikarka nie cierpiała czasem na islamofobię? Chyba sama będę musiała sobie na to pytanie odpowiedzieć, sięgając po książkę. Pozdrawiam:)
Beato,
Usuńpiszesz o islamofobii jakby to była choroba i może coś w tym jest. Mam takie wrazenie, że islam przysłonił pani Orianie widzenie innych spraw.
Pozdrowienia i witam na moim blogu:).