poniedziałek, 7 maja 2012

"Pan Samochodzik i jego autor" - Piotr Łopuszański

"Pan Samochodzik" to jedna z kultowych PRL-owskich serii młodzieżowych. Przyznam, że sama czytałam ją z wypiekami na twarzy, choć do fanatyków nie należę, mój ostatni kontakt z panem Tomaszem miał miejsce w VI lub VII klasie ("Pan Samochodzik i człowiek z UFO"). Nigdy nie czytałam ani kontynuacji, ani reedycji książek, które pierwotnie do cyklu nie należały (np. "Uroczysko"). Słowem - zamknięty rozdział.

Do książki o Nienackim i jego książkach dla młodzieży przyciągnęła mnie raczej ciekawość co do osoby autora. Jak się okazało - całkiem słusznie, gdyż Piotr Łopuszański ujawnia kilka faktów, które jakoś nie kłują w oczy w internetowych opracowaniach (1).
Choćby taki detal:
"Przyszły autor powieści "Worek Judaszów" i "Liście dębu" (2) twierdził, że w latach 40. walczył z przeciwnikami ustroju komunistycznego (...). Walczył z bronią w ręku. W 1982 wspominał swój udział w utrwalaniu władzy komunistycznej: Była to walka z prawdziwym wrogiem i orężna i polityczna. Za swoją działalność w ZWM wkrótce otrzymał odznaczenie." (3)
Jak twierdzi Łopuszański- nie da się dokładnie ustalić, na czym polegał udział Nienackiego w walkach z podziemiem antykomunistycznym. Mi brakowało również informacji w ramach jakiej formacji się to odbywało. Wygląda na to, iż Nienacki sprawnie zacierał ślady. Podobnie bowiem trudne okazało się ustalenie, czy udało mu się kiedykolwiek zdać maturę (zdaniem Łopuszańskiego - nie).
Niejasna przeszłość nie przeszkodziła mu to jednak wykorzystywać swoich wspomnień literacko (czy też paraliteracko). O utrwalaniu władzy ludowej traktuje jego książka "Worek Judaszów" (1962) sfilmowana przez Jerzego Passendorfera jako "Akcja Brutus" (1970), gdzie Żołnierze Wyklęci przedstawieni sa jako brytyjscy szpiedzy.
Te informacje (i kilka innych) nie nastawiły mnie przesadnie pozytywnie do pisarza Samochodzików, a Łopuszański nie zrobił nic, aby nieco wybielić jego postać. Z kart książki wyłania się mizantrop i człowieka obciążony licznymi kompleksami, które odreagowaywał zgrywając wielkiego pisarza i intelektualistę.

Zdecydowanie większa sympatię niż pisarz budzą w Łopuszańskim jego dzieła, ale tylko te skierowane do młodzieży. Dyskretnie zniechęca natomiast zarówno do "Skiroławek", jak i do cyklu "Dagome Iudex", idąc tym samym pod prąd opinii innych czytelników (opinie z Biblionetki tu i tu).

Część dotycząca cyklu "samochodzikowego" jest przeznaczona zdecydowanie dla tych, którzy już przeczytali większą jego część Po pierwsze dlatego, że zdradza zakończenia i rozwiązania zagadek. A po drugie: o dziwo Łopuszańskiemu nie udaje się zachęcić do lektury. Człowiek ma wrażenie, że książki Nienackiego roją się od błędów merytorycznych, cześć fabularna i edukacyjna zostały nieudolnie sfastrygowane, a aktualizacje w nowych wydaniach wołają o pomstę do nieba.
Czułabym się skutecznie zniechęcona, gdyby nie to, że moje wrażenia sprzed lat były zupełnie inne!

Dla miłośników cyklu jest to zapewne kopalnia informacji: mamy tu rekonstrukcję życiorysu głównego bohatera, szczegółowo omówione zagadki. Oddzielne rozdziały poświęcone są kobietom pana Samochodzika, jego wehikułowi, skarbom, przestępcom. Mamy również rozdziały bardziej techniczne: dotyczące ilustracji, różnic w kolejnych wydaniach oraz błędom. Praktyczny może się okazać także leksykon postaci.
Autor lubi prezentować swoje opinie w sposób dość autorytatywny. Może to denerwować, ale warto podejść do tego także z przymrużeniem oka i podyskutować z niektórymi twierdzeniami. Jak wam się podoba np. taki fragment:

"Po roku 1982 właściwie nie powstały już żadne wartościowe utwory pokazujące polską rzeczywistość lat 80. Małgorzata Musierowicz w powieści "Opium w rosole" poniosła spektakularną klęskę. Nie umiała nabrać dystansu do opisywanej rzeczywistości. Dopiero powieść rozgrywająca się w 1988 ("Brulion Bebe B.") jest ciekawym przedstawieniem schyłku komunizmu w Polsce. (...) "Skarby" Chmielewskiej ukazały się w 1988 i były klęską pisarki. Następna udana jej książka to "2/3 sukcesu"(4).

Mam nadzieję, że powyższa opinia nikogo nie odstraszy od "Opium...", byłaby to spora strata:). I czyżby autor (rocznik '66) nie słyszał nigdy o cenzurze, która skutecznie blokowała wiarygodne przedstawianie rzeczywistosci stanu wojennego w literaturze?
I jeszcze jedna perełka:

"Tak więc Zbigniew Nienacki jest naszym Umberto Eco dla młodzieży. A może raczej odwrotnie. Umberto Eco to taki włoski Zbigniew Nienacki. Różnica między oboma pisarzami jest taka, że Eco w "Wahadle Focaulta" wspomina templariuszy czy różokrzyżowców w sposób ironiczny, a Nienacki w swoich powieściach przedstawia serio wiadomości w sposób encyklopedyczny (...)." (5)

Chyba muszę powtórzyć sobie jakiegoś Pana Samochodzika, żeby to zweryfikować. Eco mam w miarę na świeżo:).

Minusem książki jest dość ciężki, szkolny styl. Momentami trzeba się przez nią przedzierać, niczym przez trójkowe wypracowanie. Trochę to dziwi w sytuacji, gdy autor pracował między innymi w redakcji dwóch czasopism dla maturzystów. Książka sprawiła na mnie również wrażenie lekko chaotycznej, zwłaszcza w części dotyczącej biografii Nienackiego.
Mimo to czasu jej poświęconego nie uważam za zmarnowany. na pewno zaowocuje kolejnymi lekturami, chociaż tym razem oryginalnej młodzieżowej literatury z dawnych lat (a nie jej omówień).






(1) Mowa o wikipedii i Klubie Nienackofanów
(2) Pierwsza z książek poświęcona była walkom z partyzantką antykomunistyczną.
(3) P. Łopuszański, "Pan Samochodzik i jego autor", Warszawa 2009, s. 22
(4) tamże, s. 9
(5) tamże s. 150

64 komentarze:

  1. To ja lepiej nic nie skomentuję, bo jeszcze autor tu wpadnie poczytać i na co nam jatka. W jednym się zgadzam, powieści dla dorosłych Nienacki pisał marne:P O Nienackim agencie bezpieki ani słowa? Bo była spora aferka jakiś czas temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mógł napisać, książka z 2009, a afera z 2010.

      Usuń
    2. No do IPN się chyba PŁ nie przeszedł, opierał sie raczej na ścinkach z prasy.
      Poprzestał na informacji, że był w ORMO.

      Usuń
    3. A może po prosty PŁ nie chciał sobie ściągać na głowę jatki, w sumie powiedział A, wystarczyło powiedzieć B:).

      Usuń
    4. Pan Samochodzik też był w ORMO:P Może ja głupi jestem, ale tego o Eco ani w ząb pojąć nie mogę: czy to ma deprecjonować Eco, czy uszlachetniać Nienackiego?

      Usuń
    5. Nie wiem, może Eco to taka przeintelektualizowana podróba Nienackiego?:).

      Usuń
    6. P.S. ja nie rozumiem ni w ząb tego o Chmielewskiej:).

      Usuń
    7. Zgadzam się z tym, że powieści Nienackiego dla dorosłych są marne. Kiedyś czytałam wywiad z Nienackim i Nienacki stwierdzał, że za napisanie "Uwodziciela" należy mu się Nagroda Nobla. A "Uwodziciel" to bardzo mizerna książeczka.

      Usuń
    8. He, niewykluczone:P Co do Chmielewskiej, to Skarby nie były bardziej nieudane niż 2/3 sukcesu, obie książki są przeciętne z plusem.

      Usuń
    9. I coś tu zgrzyta z chronologią tych nieudanych i lepszych Chmielewskich:P

      Usuń
    10. Koczowniczko,
      mnie jakos do nich nie ciągnie, mam przeczucie, że będą obleśnePP. A autorskie samozachwyty jeszcze bardziej odstraszają.

      Usuń
    11. Hhm... to ja się z Wami nie zgodzę. "Uwodziciel" to niezła mieszanka psychoanalizy, seksu i dość mocnego naturalistycznego języka.

      Wiele w tej książce nawiązań do przeróżnych dzieł literackich, które zostają poddane analizie. Nienacki pisze o tym, jak literatura wypaczała i wypacza obraz stosunków damsko-męskich. Jak naczytanie się rozmaitych romantycznych "bzdur" może zniszczyć życie uczuciowe i seksualne.

      Czytałem "Uwodziciela" nastolatkiem będąc. Przyznaję, że wtedy czytałem go dla owych "momentów". Przypomniałem go sobie ze dwa lata temu i odbiór był już zupełnie inny.

      Szkoda wielka, że "Raz w roku..." i "Uwodziciel" zyskały opinię literatury dla dorosłych i to takiego gorszego sortu.

      A już na pewno nie nazwałbym ją mizerną.

      Usuń
    12. Chodziło mi o "Uwodziciela" jako mizerną książeczkę:) Zjadło mi kawałek:)

      Usuń
    13. Już tłumaczę, dlaczego "Uwodziciela" nazwałam książeczką mizerną :)

      Książka składa się jakby z dwóch części: pierwsza to fantazje podstarzałego erotomana, druga część to pseudoanalizy dzieł literackich. Problem polega na tym, że Nienacki nie zapoznał się dokładnie z treścią analizowanych utworów i zrobił mnóstwo błędów rzeczowych. Przykład: według Nienackiego Bradley z "Tristana 1946" miał lat 80, podczas gdy miał on lat tylko 70. O Wokulskim Nienacki napisał tak: "Wokulski kochał Izabelę Łęcką, ale ani przez chwilę nie dręczyła go tajemnica jej sukni" oraz "Wokulskiego cechował brak libido". A to nieprawda, wcale tak nie jest u Prusa. Wokulski rozmyślał o tym, jak wyglądałyby dzieci jego i Izabeli, pożądał też pani Wąsowskiej.

      http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=83417 - tu czytatka o tym, co Nienacki sądzi o Romainie Gary'm.

      No i jeszcze jest w "Uwodzicielu" taki fragment: "Córce zaś wmawiałem, że nie ma na świecie nic piękniejszego niż jej mała różowa muszelka i w ogóle być dziewczynką, a potem kobietą jest czymś najcudowniejszym na świecie". Mnie takie teksty zniechęcają.

      "Uwodziciela" mogłabym długo krytykować, lecz obawiam się, że zaśmieciłabym blog Izy :)

      Usuń
    14. ale przyznasz, że dla młodzieży napisał niezłą serię...

      Usuń
    15. Hmm.... to nie zaśmiecajmy bloga Izie:)

      Muszę sobie odświeżyć "Uwodziciela", ale nie sądzę żeby moje zdanie się zmieniło:)

      Czasem wiele rzeczy przyjmuję bezrefleksyjnie, i nie są dla mnie ważne szczegóły między 80 a 70, choć mogą one świadczyć o niedouczeniu autora. Skoro pisze już o jakiejś książce to takich błędów raczej nie powinien popełniać.

      Usuń
    16. Błędów jest też sporo w edukacyjnych "Samochodzikach". A Nienacki, człowiek wykształcony co najwyżej średnio, lubił pozowac na intelektualistę.
      No i to nie jest żadne zaśmiecanie:).
      Akurat o "Uwodzicielu" mam mało do powiedzenia:). Pewnie nie będę miała wiecej, bo to chyba nie moje klimaty raczej:).
      No i to już chyba nei te czasy, gdy dziewczyny wychowują się na "romantycznych bzdurach". teraz chyba standardem jest wczesna pornoedukacja:(.

      Usuń
  2. ZWL- ano właśnie, dla mnie to tez ta sama półka:).
    Za to w przypadku MM - wolę Opium niż Bebe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bebe jest nieudana, tylko Bernard ją trzyma przy życiu. Sama MM przyznawała, że jej się główna bohaterka nie udała. Bardzo mało przekonujące są te literackie diagnozy pana Łopuszańskiego:P

      Usuń
    2. Może za to w wyczesany sposób sportretowała realia:).
      Bardzo dziwne, o jego opiniach o Opium juz sobie kiedyś zresztą pogadaliśmyPPP. Ciekawe co jeszcze MM mogła przemycić, jak i tak nie było łatwo:).

      Usuń
    3. Być może autorowi bardziej by odpowiadała ta pierwsza wersja Opium, co to w niej wszystko było wykrzyczane wprost, może nie lubi aluzji, niedopowiedzeń i domysłów w literaturze:)

      Usuń
    4. ZWL- najprawdopodobniej:). Może kiedyś wyda tę wersję jakiś spadkobierca:). Ale to nieprędko:).

      Usuń
    5. Ciekawe, czy przetrwała, czy też uległa destrukcji w procesie kolejnych przeróbek:P

      Usuń
    6. Coś się mogło ostać, ostatecznie ta wersja była w wydawnictwie:).
      Ale dzieci by jej chyba nie wycięły takiego numeru , jak publikacja:).

      Usuń
    7. Po archiwach starej Naszej Księgarni to pewnie już ni śladu, ni popiołu:(

      Usuń
    8. Może panie redaktorki coś zachomikowały, albo sama MM:).

      Usuń
  3. Pan Samochodzik to absolutnie obowiązkowa pozycja do lektury na leżaczku na działce, cofam się średnio o 20 lat:) sama postać autora mnie raczej nie pociąga by o nim czytać
    ps. jakbyś zaczęła czytać zwróć uwagę na wyjątkowo niepoprawne politycznie kawałki o roli kobiet:)


    życie & podróże
    gotowanie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Olu,
      nawet po 20 latach conieco pamiętam z tej dziedziny:).

      Usuń
  4. Kiedyś, pewnie tak jak spora częśc chłopaków byłem fanem Pana Samochodzika - kiedy po latach wróciłem serii od razu było widac, że próby czasu nie przetrwała. Natrętny dydaktyzm, oklepany szablon - dzisiaj to nie działa, przynajmniej w moim wieku :-) ale do biografii Łopuszańskiego oczywiście sięgnąłem. Co do Twojej "trójkowej" oceny pełna zgoda, może 3 z plusem. Ma się wrażenie, że Autor nie panuje nad materią bo zdarzają się powtórzenia. Dużą częśc informacji zawartych w książce można było znaleźc już na wcześniej istniejących stronach internetowych, zwłaszcza tych dotyczących "Panów Samochodzików" tu są za to podlane sosem osobistych spraw Nienackiego. Widac, że Łopuszański stara się zachowac dystans wobec Nienackiego ale podobny wypada też zachowac w stosunku do ocen książek, które serwuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marlow,
      masz rację z tymi powtórzeniami. Mi trochę przeszkadzał brak precyzji (można było dać źródła, zamiast enigmatycznego "w prasie", albo pociągnąć niektóre tematy (choćby te kontakty z SB), albo trochę inaczej pogrupować materiał. Aż by się prosiło wydzielić np. mały rozdzialik na temat propagandy:).
      Powiem szczerze, że aż teraz jestem ciekawa, jakie będzie moje wrażenie. Czy przeważy nostalgia, czy zgrzytanie zębami z powodu dydaktyzmu:).

      Usuń
    2. Iza: koniecznie wypróbuj:) U mnie było zgrzytanie, i dialogi się jakieś takie drewniane zrobiły:P

      Usuń
    3. Dobra, na razie mój faworyt to Tajemnica tajemnic, zwłaszcza, że szykuje się tam obiecujące nawracanei feministki (cokolwiek by to miało znaczyć i jakkolwiek by miało wyglądać:).

      Usuń
    4. Nie pamiętam tej części, ale pewnie Pan S. wygłaszał umoralniające pogadanki o długości spódnic i myciu garów w zimnej wodzie na biwaku:P

      Usuń
    5. Taaaa, szkoda, że nie mogę znaleźc fragmentu ze wspomnień jego kolegi, jak to razem z Nienackim ślinili się na widok licealistek na łódce.

      Usuń
    6. Co innego życie prywatne, a co innego propaganda na użytek młodzieży:)

      Usuń
    7. Aaa, młodzież męska niech tropi przestępców, zostawiając rówieśniczki osobom bardziej doświadczonymPPPP

      Usuń
    8. Ototo:) Podczas ścigania (większości) przestępców nie można się zarazić chorobą weneryczną ani doprowadzić do niechcianej ciąży:P

      Usuń
    9. A taki starik to chociaż podszkoli licealistke w ... gotowaniu:).

      Usuń
    10. A potem to opisze w jakiejś Lolicie dla ubogich:P

      Usuń
    11. To zgrzytanie nie jest aż tak straszne. Przynajmniej jeśli chodzi o Wyspę ...

      Usuń
    12. Nawet w szczycie zainteresowania Samochodzikami Wyspę lubiłem najmniej, chociaż z perspektywy lat byłbym skłonny uznać, że to jednak z najlepszych, jeśli nie najlepsza część. Najmniej sztampowa i ma najlepiej zakomponowany w fabule "wątek encyklopedyczny", bo wyjątkowo to nie Pan Tomasz truje, jakby z książki czytał. Wszystko (no prawie), co wiem o antropologii, to z Wyspy:D

      Usuń
    13. Bazylu,
      przeczytałam notkę, jeśli Tobie się spodobało po latach, to bardzo dobra rekomendacja:).

      ZWL- Lolita dla ubogich i Humbert Humbert z ORMO. To chyba nie na moje nerwy:).

      Usuń
    14. Napnij trochę wyobraźnię:P Lolita w harcerskim mundurku, podkolanówkach i białych tenisówkach, uczesana w koński ogon (skojarzenie Stanisława Barańczaka z Książek najgorszych, pisał o Gawędzie).

      Usuń
    15. Po napięciu wyobraxni widzę podstarzałego erotomana smęcoącego o różowych muszelkach (patrz post koczowniczki wyżej):).

      Usuń
  5. Kiedyś również zaczytywałam się w książkach pana Nienackiego. Moją ulubioną był również Pan Samochodzik. Nie znam książki o nim, i chyba nie mam ochoty poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko,
      w razie chęci pogłębiania wiedzy o książkach- zawsze jestniezawodny internet:). Bo autor to specyficzna osoba i nie kazdy musi mieć ochotę pogłąbiac wiedzę o nim.

      Usuń
  6. Kurczę, a ja te "Skarby" uwielbiałam... Nie wiedziałam, że nie powinnam ;) I "Opium" z "Brulionem" na równo lubiłam. Błąd ;)

    A porównywanie Nienackiego do Eco takie trochę nie wiem skąd wzięte. Ale co ja będę z autorytetem dyskutować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój faworyt to "Nawiedzony dom" z maszyną do robienia hurgotu. A co do Eco: uprawnione byłoby pewnie co najwyżej sformułowanie: Eco dla ubogich:).

      Usuń
  7. Zalicie sie ze nie macie chetnych do projektu kraszewskiego tak? A jak ktos sie chce zglosic to nie odpisujecie! Tylko uzalacie sie na blogu projekt kraszewski ze stara gwardia juz nie pisze!!!
    A tak dla chetnych to moze tu zobaczyc jak pewna blogerka chciala sie zglosic???http://czytaniejakoddychanie.blogspot.com/2012/05/wyzwania.html#comment-form
    Bosze jaki zaklamanie wszedzie! Nie mowie o Tobie w zadnym wypadku alez nienie nie, ja tylko tak ogolnie mowie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ kto i gdzie się żali? Współtwórców jest ze 30.
      Wzmianka w poście konkursowym, że "może udało by się jeszcze kogoś zachęcić do udziału w projekcie, bądź przeczytania kolejnej książki" nie jest żadnym użalaniem, raczej zachętą, bo to nie jest zamknięta sprawa.
      Administratorzy "Projektu Kraszewski" mają nie tylko ten blog na głowie, więc trudno wymagać aby ogarniali wszystko na bieżąco. Blogerka napisała mejla? Odpowiedzą, spokojnie, nie ma co się burzyć. Nikt nikogo nie odrzucił.
      A Kraszewskiego można czytać i poza przynależnością do projektu, wszak o promocję jego twórczości chodziło.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Anonimowy,
      wyślę zaproszenie w podskokach, tylko potrzebuję do tego adresu @!
      A nei widze go ani na mailu blogowym, ani wyzwaniowym, ani na Pani/Pana blogu.
      pozdrawiam.

      Usuń
  8. Serię o Panu Samochodziku dawniej czytywałam z przyjemnością, a "Księgę strachów" wielokrotnie, bo miałam własny egzemplarz (inne biblioteczne), też się chętnie przekonam jak dziś odbiorę te książki.
    Eco i Nienacki - w życiu by mi do głowy takie porównanie nie wpadło.
    "Opium..." i ja też wolę niż BB. Chmielewskiej jakoś nie doświadczyłam za bardzo, to się nie wypowiem.
    Biografii autora jakoś specjalnie zgłębiać nie mam ochoty, wystarczy mi sentyment do Samochodzików ;-0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnesto,
      też miałam właśnei "Księgę..", niestety w tej chwili jest w strzępach.
      A serię Chmielewskiej "Janeczka i Pawełek" radzę obadać, jak Elwi będzie na początku podstawówki. Wydaje mi się, że ni epowinna się bardzo zestarzeć.

      Usuń
  9. Właśnie padłaś ofiarą TAGowania! Serdecznie zapraszam do zabawy http://sokrates0313.blogspot.com/2012/05/otagowana.html :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Opowieści o Panu Samochodziku to fantastyczne wyprawy dla młodych ludzi. Bardzo lubię te opowieści. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochałam Samochodzika wczesno nastoletnią miłością i nikt i nic nie jest w stanie mi tego odebrać;-)
    Z przyjemnością sięgnę po to opracowanie, chociaż piszesz, że niekiedy trzeba się przez nie przedzierać. Lubię książki o pisarzach i ulubionych lekturach, chętnie poczytam nawet takie,które odbiegają ocena od moich wspomnień.
    Sprawdzę, co też pan Łopuszański ma do powiedzenia na temat jednego z moich ulubionych dziecięcych utworów;-)
    Nie zniechęci mnie nawet ta krzywdząca opinia o "Opium w rosole", którą to książkę uważam za jedną z lepszych w całej Jeżycjadzie.
    I często do niej wracam. Porównam sobie opinie własne i autora opracowania bez obawy, że coś przyćmi moje ciepłe uczucia do Samochodzika i Jeżycjady;-))) I podobnie jak ty zapene sięgnę po serie o panu Tomaszu i jego wehikule w ramach takiej książkowej podróży sentymentalnej.
    Dzięki za tą recenzję.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Florentyno,
      ciesze się, że mogłaś sie przy okazji dowiedzieć czegoś o książce. Łopuszański ma taki nieco sztywny i kategoryzujący sposób wypowiedzi, co najbardziej widać w jego ocenach książek autorów młodzieżowych innych niż Nienacki, ale dla fana książka na pewno będzie kopalnią informacji.
      A "Samochodziki" chyba wracają z piskeim opon, dziś na biblionetce polecana jest recenzja Uroczyska: http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=588686 .
      Równiez pozdrawiam:).

      Usuń
  12. A ja miałam sobie "pokupić". Odpuszczam jednak, choć "samochodziki" czytałam namiętnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odbniosłam swój egzemplarz do biblioteki, bo bym mogła się podzielić:). No ale Ty chyba współpracujesz z Nowym Światem?

      Usuń
  13. dobre stare opowieści o Panu samochodziku. Jaki wtedy świat był inny, prostszy, nie zabiegany! Same dobre wspomnienia się nasuwają związane z tymi książkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młody Werterze- dla czytelników Samochodzika może i byl prostszy, ale dla ich rodziców? Chyba niekoniecznie.
      Pozdrowienia:).

      Usuń
  14. Ja też "samochodziki" uwielbiałam, ale te książki Nienackiego dla dorosłych to już nie bardzo. "Skiroławki" przeczytałam na fali ogólnopolskiego skandalu, dawno już temu. Od jakiegoś czasu zaglądam na forum mieszkańców Skiroławek, czyli Jerzwałdu i ciekawych rzeczy o Nienackim tam się dowiedziałam. Nie wiedziałam, że ktoś napisał takie opracowanie o nim. Jak znajdę w bibliotece, to zajrzę, bo kupować chyba nie warto, prawda? I tak sobie myślę przy okazji, że do niektórych książek z dzieciństwa wracać nie warto, bo cały czar uleci.

    OdpowiedzUsuń