czwartek, 9 grudnia 2010

"Sędzia Di i parawan z laki"- Robert van Gulik

Kryminał retro w chińskiej scenerii, trudno określić z jakiego czasu, ale na oko wygląda to na XIX wiek, może wcześniej.
Sędzia pokoju Di, geniusz dedukcji przybywa incognito wraz ze swoim asystentem do uzdrowiskowego miasteczka. Jego celem jest zwiedzanie zabytków i odpoczynek, ale zamiast tego jest zmuszony zająć się gwałtem i zabójstwem żony swojego lokalnego odpowiednika Tenga, rzekomym samobójstwem kupca Ko a do tego aferą gospodarczą i rozpracowaniem lokalnej przestępczości zorganizowanej. Dzięki swojej inteligencji, sprytowi (zaiste, sędzia jest kuty na cztery kopyta) i zdolnościom aktorskim, sędziemu udaje się zaprowadzić porządek w miasteczku w zaledwie 2 dni, tyle, że kosztem urlopu.
Książka jest mocno stylizowana na "starochińską" zarówno w warstwie fabularnej jak i graficznej (pomagające wczuć się w klimat ilustracje).
Przeczytałam z dużą przyjemnością i polecam.
Nie jestem natomiast pewna, czy polecać cały cykl- jakieś 2-3 lata temu czytałam inną książkę z tego cyklu (Sędzia Di i chiński gwóźdź) i solidnie mnie ta pozycja zmęczyła. Ciekawe, czy są aż takie różnice w jakości, czy też może to tylko kwestia mojego nastroju.

2 komentarze:

  1. ostatnio sama polubiłam chińskie kryminały-osobiście polecam "Oko jadeitu" Diane Wei Liang - jeśli oprócz wątku kryminalnego chcesz poczytać o współczesnym chińskim społeczeństwie (choć na ile to prawda...)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Prawdziwego" chińskiego kryminału jeszcze nie czytalam, co za niedopatrzenie (bo Sędzia di to tylko taka holenderska podróbka)!

    OdpowiedzUsuń