wtorek, 17 maja 2011

Hurtownia książek - nowa dostawa!

Tym razem znów hurtowa dostawa:). Wprawdzie o jednej książce miałam napisać dłuższą notkę, ale tak długo się do niej zbierałam, że mi wena zdążyła wyparować. Będzie zatem krótko:). Za to wyłącznie o książkach przeczytanych.

"Niemiecki bękart" autorstwa Barbie skandynawskiego kryminału, czyli Camilli Läckberg. To piąta część cyklu "Saga kryminalna", dla mnie będzie ona częścią ostatnią.
Jak zwykle mamy tu liczne wątki obyczajowe (rozwlekłością dorównujące polskiej telenoweli, z tą różnicą, że w polskiej telenoweli nie odgrywają aż takiej roli mniejszości seksualne), gapowatych policjantów (tym razem myślą jeszcze ciężej - tak, to jest możliwe). Jedyne co ratuje książkę, to wątek kryminalny, tym razem wyłamujący się ze schematu- zły psychopata mordujący blondynki podobne do jego macochy. Tyle, że wystarczyłby on na 150 stron, a książka ma 650:).

"Marika" Krzysztofa Kotowskiego- kompletnie niczym nie wyróżniająca się sensacja polskiego autora. Da się jednak czytać bez specjalnych zgrzytów. Plusem był brak "uatrakcyjniaczy fabuły", częstych u polskich autorów tego gatunku, nie było na przykład obowiązkowej postaci nimfomanki.








"Fototerapia" Katarzyny Sowuli, to taki antykapitalistyczny pamflet. Mamy tu absolwentów kierunków humanistycznych i artystycznych, którzy są zmuszeni przez życie i wolny rynek do wykonywania różnych upokarzających zajęć (łącznie z prostytucją). Plan był taki, że przeczytam kilka stron, i książka szybciutko powędruje do pudła- podaj dalej. Okazało się, że autorka przygotowała jednak tajną broń - humor. Dzięki jego sporym dawkom udało mi się przeczytać "Fototerapię" do końca.
Po co w ogóle czytać takie książki? Wbrew pozorom są niezastąpione w sytuacjach ekstremalnych (do torebki, w deszczu na przystanku, do wanny), gdy innych po prostu szkoda:).

Na ich tle zresztą można docenić książki naprawdę niezłe, a taką w tej dostawie okazały się "Królewskie węże" Jozsefa Holdosiego. Rozgrywająca się od lat 30-tych do 50-tych saga rodziny Kanyów- osiadłych węgierskich Cyganów przypomina czasami bajkę. Niemal wszyscy młodzi ludzie w tej społeczności, sprawiają wrażenie wybitnie untalentowanych, jeśli nie artystycznie, to często maja po prostu talent do cieszenia się życiem. Jednak ich najlepsze lata trwają bardzo krótko. Artyści osuwają się w szaleństwo, wielu zabija złamane serce. Inni popadają w zgorzknienie. Za to Ci, którym udało się przeżyć wiele lat i mimo fizycznej degradacji ocalić swoją duszę, stają się autorytetami i przywódcami swojej społeczności. Gdyż ta, mimo że zachwyca się młodością, ceni doświadczenie starców.
I o dziwo - często takimi przywódcami-autorytetami stają się kobiety.
Ponieważ życie Cyganów, oglądane z zewnątrz, nie należy do przyjemności, próbują je oswajać przez wprowadzanie do niego elementów baśniowych. A Holdosi tak umiejętnie je włącza do książki, że czaruje przy okazji także czytelnika.
Gorąco polecam, zwłaszcza miłośnikom egzotycznych klimatów w literaturze. jest okazja, żeby poszukać tej egzotyki nieco bliżej domu.

25 komentarzy:

  1. W przypadku tytułu "Marika" aż prosiłoby się o postać nimfomanki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest prostytutka, ale prowadzi się niemal jak zakonnica. Zupełne rozczarowanie pod tym względem:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Sil, nie chciało mi się tłuc 4 notek:).

    OdpowiedzUsuń
  4. Izka, nic się nie stało, w takim razie usunę posty, nie zatwierdzam :) Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że zgłębiasz serię KIKu;) Ja też;)

    "Fototapeta" może nie jest literaturą z najwyższej półki, ale jako odtrutka na trudy życia całkiem niezła. Co za towarzystwo w niej występuje;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałbym z tej listy przeczytać "fototapetę"

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu,
    ale to "Fototerapia" nie "Fototapeta" (sprawdziłam, że o tej ostatniej pisałaś). Aczkolwiek pewnie są z tej samej półki:). Co do serii KIK- będę sprawdzać, co tam wygrzebałaś.
    Pisany inaczej,
    myślę, że arówno "Fototapeta" jak i "Fototerapia" warte są przeczytania;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Jasne, że "Fototerapia"! Ją też miałam na myśli w poprzednim komentarzu;) Może fotony mi zaszkodziły;)
    A "Fototapeta" Witkowskiego b. mi się podobała, choć aż tak zabawna nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na czarną serię już od dawna mam wielką ochotę, jako fanka skandynawskich kryminałów, nie mogę sobie tej serii odpuścić :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Powieść Holdosiego na pewno warta uwagi! Dzięki za informację. W ogóle literatura węgierska wydaje mi się coraz bardziej godna uwagi.
    Do tej pory przeczytałam tylko pierwszy tom cyklu Läckberg. Chwilowo na tym poprzestanę.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tośka,
    moja miłośc do skandynawskich kryminałów wypaliła się niestety do zgliszczy:(.
    Lirael,
    Ja przeczytałam ze względną satysfakcją pierwsze 3 tomy.
    Należało faktycznie na tym poprzestać:).
    Holdosi ma niezłe noty na b-netce (choć nieliczne), co do literatury węgierskiej- mam podobne refleksje, choć na razie obraczam się tam w kręgu Magdy Szabo i Maraiego:).

    OdpowiedzUsuń
  12. "autorstwa Barbie skandynawskiego kryminału" :O
    Właśnie mam zamiar zabrać się za "Kaznodzieję"...
    :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczytana-w-chmurach,
    Kaznodzieja mi się podobał. Przy "Bękarcie" zapewne po prostu przedawowałam:).

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobry blog, na wysokim poziomie. Dodajemy do ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję:).
    Warszawa pozdrawia Chorzów:).

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam imienniczkę :)

    Czasami krótkie, wręcz lakoniczne notatki wywołują więcej emocji niż kilkustronnicowe wywody. Bardzo mi się podoba ta notatka -prosto, krótko i na temat.

    Pozdrawiam i będę zaglądać :)

    Elina

    OdpowiedzUsuń
  17. Lackberg zaczytuje mama i zastanawiam się czy jej nie podebrać jakiejś na wakacje.
    "Marika" ciągle przede mną

    OdpowiedzUsuń
  18. Elino,
    czasami nie warto się rozpisywać, a czasem nie mam pomysłu na długą notkę:). A lubię wyrazić swoją opinię:).

    Przekopuję się wlaśnie przez twój blog - podoba mi się, że piszesz nie tylko o nowościach i nie tylko o literaturze popularnej:).

    Bsmietanka-
    wakacje to najlepszy czas na takie lektury:). Tylko cykl Laeckberg jest w sumie mało ekonomiczny, bo wyjątkowo szybko sie czyta i na 2 tygodnie trzebaby kilka tomów zapakować do walizki.
    "Marika" jest zupełnie w porządku, tylko pewnie padła ofiarą mojego czytelniczego zblazowania:).

    OdpowiedzUsuń
  19. Ostanio też jestem czytelniczo zblazowana i Marika pewnie poczeka

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytanie klasyki demoralizuje:).

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaczytana-w chmurach- widziałam jej zdjęcie i tak mi się skojarzyło:)

    OdpowiedzUsuń