poniedziałek, 23 maja 2011

"Kara" - Maja Wolny


30 listopada, rok 2006. Karolina, Polka mieszkająca na stałe w Belgii kończy tego dnia 30 lat. Swoje urodziny spędza nietypowo - w drodze z Polski do Brukseli. Na trasie E40, w ciągu kilku godzin dokonuje rozrachunku z własnym życiem. Życie to niełatwe i dramatyczne - emigracja, nieplanowana ciąża, małżeństwo z dużo starszym Belgiem, Janem Małkiem (potomkiem polskiego żołnierza), trudna relacja z teściową, depresja męża... Jednak (jak słusznie zauważyła Enga), jej problemy nie angażują. A dzieje się tak dlatego, że nie angazują również samej bohaterki.
Snuje ona swoją opowieśc w sposób tak zdystansowany, jakby opowiadała o osobie trzeciej. Przez chwilę podejrzewałam (niesłusznie), że może prowadzi ona swoją relację już z perspektywy pośmiertnej, spoglądając na nasz padół łez z góry.
Mamy zatem historię kobiety, która nie wciąga i nie angażuje. O co zatem chodzi w tej książce, i po co została napisana?
Tropów dostarczył mi niezawodny blurb (z króciutką opinią samej Olgi Tokarczuk).
Mamy więc trop pierwszy - trasa E-40, w bardziej cywilizowanych okolicach przyjmująca nawet postać autostrady, "najdłuższa droga Europy, trasa wschód-zachód, rozciagająca się od granicy kazachsko-chińskiej do kanału La Manche[1]".
Tę trasę, wielokrotnie przemierzaną przez Karolinę, budował jej teść - Józef Małek, druga ważna postać tej książki- pełen życia polski inżynier, żołnierz gen. Maczka, zdławiony przez swoją mieszczańską, belgijską żonę.
Łączy ona Wschód z Zachodem. Ten kierunek wschodni również uważam za ważny trop. Pochodzi stamtąd Białorusin Igor, wielka fascynacja Karoliny (dzięki któremu przypomnała sobie o "świecie, którego w Polsce już nie ma"[2]), także obywatelka Kazachstanu (punktu startowego E-40) - Vika, kobieta z sercem tak wielkim, jak to tylko mozliwe na Wschodzie.
Wschodnie korzenie ma również sama Karolina i jej mąż. Można powiedzieć, że w dziejach ich rodziny Polska była tylko epizodem, kolejnym przystankiem na pokoleniowej wędrówce ludów trasą E-40 na Zachód.
Również ze Wschodu przychodzi wszystko co wartościowe.
Pełen życia Józef Małek, charyzmatyczny Igor, altruistyczna Vika...
Polska była w stanie dać światu tylko nijaką Karolinę, która nie jest w stanie nie tylko stać się drugą Anną Kareniną, ale nie potrafi nawet zaangażować się we własne życie.

Wiem, że moja interpretacja jest ryzykowna. Miałam jednak z tą książką duży problem. Jest bardzo dobra technicznie, ostatecznie autorka szlifowała warsztat w renomowanym tygodniku opinii. Nie do końca jednak jestem pewna celu napisania książki, i jej przesłania.
To chyba odwrotna sytuacja niż u Magdaleny Kordel, gdzie mimo technicznych niedociągnięć z książki biła pozytywna energia. Mimo wszystko - chyba wolę taki wariant.


[1] "Kara", Maja Wolny, Prószyński i spółka, Warszawa 2009, s.16
[2] tamże, s. 210


Książka udostępniona przez Wydawnictwo Prószyński w ramach akcji Włóczykijka.

11 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedopisanie - z ciekawości przejrzę inne recenzje:). Moze rzecz należy czytać z Freudem w jednej ręce, a Dostojewskim w drugiej:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Iza zaimponowałaś mi swoją ryzykowną interpretacją i bardzo mi się ona podoba, bo sama na to nie wpadłam.
    Tym razem Tobie lepiej poszło szukaniu drugiego dna ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Maya, staram się jak mogę:).
    Ale tu nie miałam wyboru- trzeba było wziąć łopatę i kopać:).

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie bardzo zainteresowałaś tym drugim dnem. Lubie kiedy nie wszystko powiedziane jest wprost, tylko że czasami ta droga jest tak kręta, że można się zgubić w czasie szukania sensu. NO nic zobaczymy

    OdpowiedzUsuń
  6. Jussi,
    nie trzeba się aż tak bardzo doszukiwać, o wykorzenieniu i emigracji piszą nawet na okładce:). Ciekawe co Ty tam wypatrzysz:).

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja mimo wszystko się skuszę na nią ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bujaczku,
    na pewno jst dobrze napisana. Reszta jest sprawą indywidualną:).

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że nie tylko ja miałam problem z tą książką. Nie jest porywająca, ale też ma w w sobie coś...tylko to trudno określić.
    Gdyby kogoś interesowało ( dla porównania wrażeń), to moja notatka o "Karze" jest tutaj:
    http://agnestariusz.blogspot.com/2011/02/kara-maja-wolny.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie słyszałam o tej książce ale bardzo mnie nią zaciekawiłaś, będę musiała jej poszukać :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Agnesto- to fakt, "coś" w sobie ma, ale jednocześnie "czegoś" jej brakuje. Lece czytać twoją recenzję:).

    Tośka- bardziej znana jest nowsza książka autorki- Dom tysiąca nocy.

    OdpowiedzUsuń