poniedziałek, 28 listopada 2011

"Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" - Mario Vargas Llosa


Jestem pewnie jedną z ostatnich osób w ksiażkowej blogosferze, która jeszcze nie czytała Szelmostw, więc zastanawiam się, czy w ogóle zamieszczać choćby kilka zdań streszczenia?

Ricardo i Niegrzeczna Dziewczynka (jej prawdziwe imię poznamy dopiero pod koniec książki), spotykają się pewnego upalnego lata na początku lat 50-tych jako nastolatki. Przez kolejne lata Dziewczynka będzie się pojawiać w życiu Ricarda w różnych okolicznościach (Paryż, Londyn, Tokio, Madryt) i wcieleniach (poczynając od kubańskiej rewolucjonistki kończąc na kochance japońskiego mafioza).
Na pozór układ jest taki, ze zakochany Ricardo raz po raz ratuje Dziewczynke z tarapatów, ona natomiast poświęca mu trochę swojego czasu, następnie znika. Gdy przyjrzymy się bliżej okaże się, że para wykorzystuje się nawzajem, a środkiem płatniczym, towarem, kijem i marchewką jednocześnie jest tu seks.
Bohaterowie nie wydawali mi się specjalnie sympatyczni, później z Dziewczynką jakoś się oswoiłam, niedojrzały Ricardo ciągle budził moją irytację.

Fabuła początkowo irytuje niewielkim stopniem prawdopodobieństwa. Tak jak jestem w stanie uwierzyć w perypetie Niegrzecznej Dziewczynki, tak fakt, że co chwila wpada na Ricarda (w różnych częściach świata) wygląda już mniej wiarygodnie. Wygląda mi to na grę z konwencją powieści łotrzykowskiej. Bohaterka jest takim Odyseuszem czy też Sindbadem w spódnicy - pojawia się w czyimś życiu, namiesza, a następnie musi salwować się ucieczką. I tak wielokrotnie.
Czym jeszcze są "Szelmostwa..." poza zabawą z literacką tradycją? Tropów dostarcza jeden z wątków pobocznych mianowicie - historia Peru. Dowiadujemy się o kolejnych etapach demokratyzacji, nowych przywódcach (z prawicy lub lewicy), wielkich nadziejach na dobrobyt, które kończą się zazwyczaj grabieżą obywateli... Z drugiej strony mamy Niegrzeczną Dziewczynkę, jej kolejnych facetów, którzy mają zapewnić jej stabilizację finansową i/lub uczuciową, zamiast tego każdy epizod kończy się spektakularną katastofą, stratami finansowymi oraz uszczerbkami na zdrowiu i psychice. Na szczęście ma swojego niezawodnego Ricardo, który przez krótka chwilę pozwoli jej się zregenerować, zanim rzuci się w ramiona kolejnego Ukochanego (Przywódcy).
W tym momencie niezrozumiałe przywiązanie Ricarda zaczęło mi coś przypominać:

"nie pytaj mnie dlaczego jestem z nią nie pytaj mnie dlaczego z inną nie nie pytaj mnie dlaczego myślę że... że nie ma dla mnie innych miejsc"

Pełen tekst "Nie pytaj o Polskę" Grzegorza Ciechowskiego tutaj.

Grafika ze strony gozamos.com.

42 komentarze:

  1. no cóż, to chyba Cię zadziwię, gdyż "Szelmostw..." jeszcze nie czytałam, choć mam od jakiegoś czasu na półce, a i oczywiście Llosę uwielbiam. Kiedyś bardzo chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak myślisz, kto jest sto lat za Tobą i Murzynami?:P Szczęście, że ja za Llosą to nie bardzo przepadam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jedna z moich ulubionych książek :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Edith,
    wyjaśnieniem jest zapewne to, że masz swój własny egzemplarz? Jak powszechnie wiadomo, własne czekają najdłużej:).

    ZWL,
    na Szelmostwa nie masz się co napalać. Nie są z Twojego ulubionegu nurtu erotycznego wbrew pozoromPPPP.

    Tośka,
    znalazłam twoją notkę o Dziewczynce, zajrzę:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka tam erotyka u tych Latynosów, jakaś taka realistycznie magiczna, phi:P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ano:). Wyżywają się w gadaniuPPPP

    OdpowiedzUsuń
  7. No:) Chociaż pewne ciekawe fetysze są w Zeszytach Don Rigoberta:)

    OdpowiedzUsuń
  8. O nie, macocha, Fonsito i jego tata są u mnie na cenzurowanym:).

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja Llosę uwielbiam. "Szelmostw..." też jeszcze nie czytałam, więc chyba zaraz okażesz się prekursorką;) Polecam fenomenalne według mnie "Marzenie Celta". Nie wiem natomiast czym "Macocha..." Ci się przewiniła. Ja od niej zaczęłam przygodę z twórczością Llosy i mam do niej... hm...specyficzny sentyment:)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Zwl,
    szkoda, że czytałeś Rigoberta w czasaach przedblogowych, mógłbyś napisać szybkiego bryka:).
    Mooly,
    znalazłam via google co najmniej 20 recenzji blogerskich, więc o prekursorstwie trudno tu mówić:). Celta mam, ale musi chłopak swoje odstać na półce:). A z Macochą.. cóż, nie zakumplowalyśmy się:).

    OdpowiedzUsuń
  11. Może to i lepiej, że czasy były przedblogowe, oni tam tyle brzydkich rzeczy robili, że konieczna byłaby autocenzura:P

    OdpowiedzUsuń
  12. słuchałam fragmentów w radio i daleka jestem od przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pani Olu,
    chyba słusznie, myślę, że to nie do końca w Pani stylu:).
    A baba przypominała mi co najmniej 2 znajome z realu.
    ZWL
    wersja nieocenzurowana mogłaby się stać legendą netuPPPPP

    OdpowiedzUsuń
  14. Aż tak to się tam nie było czym gorszyć, doprawdy:P Bardziej bulwersowało mnie palenie okazów z kolekcji rycin i książek:P

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam dawno temu i pamiętam, że wrażenia były raczej pozytywne. A przygody z Llosą nie kontynuowałam chyba przez to całe zamieszanie wokół jego osoby- jednych przyciąga, drugich odstrasza :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Iza, Ty chyba już przeczytałaś całego Llosę?;)

    Po tym jak niejaki Mroziewicz dość dokładnie opowiedział treść "Szelmostw..." w Polityce stwierdziłam, że już chyba nie muszę ich czytać;(

    OdpowiedzUsuń
  17. No to ci powiem, że nie jesteś ostatnia. Ja nie czytałam i nie mam egzemplarza swojego. Chciałam przeczytać po kilku recenzjach, ale teraz po twojej to jakoś chce mi się mniej. Nie wydaje mi się, aby mnie zachwyciła. Może poleciałbyś coś innego Llosy (czytałam jedynie Raj tuż za rogiem).

    OdpowiedzUsuń
  18. Tych "ostatnich" trochę się uzbiera... Jestem w trakcie lektury, już prawie połowa za mną.
    Z tym prawdopodobieństwem też tak uważam.
    Podoba mi się historyczno - obyczajowe tło perypetii dwojga bohaterów.
    Więcej wypowiem się jak skończę.
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. To ja zdecydowanie będę ostatnią blogerką , która nie przeczytała "Szelmostw". Samą książkę mam nawet na półce, ale czasu wciąż brak. Poza tym pierwsza u mnie będzie "Ciotka Julia i skryba" :)

    Strasznie jestem ciekawa tego niegrzecznego Llosy ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytałam "Szelmostwa..." jakieś 3 lata temu i pozostał mi po nich niesmak. To "przypadkowe" wpadanie Dziewczynki na głównego bohatera było strasznie drażniące, a jego zachowanie... nie dało się przetrawić ;)
    To jedyna książka Llosy jaką czytałam, tak mnie odrzucił tą książką, że nie mam ochoty na inne ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ustawiam się na samym końcu ogonka. Owszem, po nagrodzie nawet się rozglądałam. Ba, nawet przytaszczyłam z biblioteki! Ale po pierwsze bibliotek to ja nie lubię (delikatnie mówiąc), a po drugie - tak ciężko jest mi przekonać się do obcej literatury! Tyle się w Polsce dzieje i działo, to po co wędrować w poszukiwaniu wrażeń na obce kontynenty? Nawet się nie wstydzę tego wyznania.. No proszę, wydusiłam to z siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Może moje nikłe jeszcze obycie literackie spowodowało, że "Szelmostwa..." nie wydały mi się nieprawdopodobne. A może to Llosa rzucił na mnie swój urok? Albo ja poszłam za tłumem pozytywnych opinii? W każdym razie mi "Szelmostwa..." przypadły do gustu, choć to, moim zdaniem, bardzo przygnębiająca lektura. No i ja uwielbiam Ricarda! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Mnie Ricardo bardzo denerwował. :) W ogóle książka wyzwoliła we mnie silne emocje, a chwilami miałam ochotę ją rzucić w kąt. Aż do momentu, kiedy stwierdziłam, że autor celowo bawi się konwencjami i ma do swoich bohaterów chwilami humorystyczny wręcz dystans. W ten sposób wytłumaczyłam sobie to spiętrzenie nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, nawiasem mówiąc mnie też irytowało. Trudno wyczuć, na ile odgadłam intencje autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja też dopiero ostatnimi czasy przeczytałam "Szelmostwa...", więc podobnie jak moi przedmówcy obalam Twoją tezę o Murzynach... Przyznaję się - byłam po tej lekturze pod wielkim wrażeniem stylu autora, więc stwierdzam z pełną odpowiedzialnością: Llosa wielkim pisarzem jest! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. Zwl,
    barbarzyńcy:).

    Ala,
    To fakt, niektórych rozgłos odstrasza, nei jesteś wyjątkiem:). Zdaje się, że Lirael tez czeka na opadnięcie wrzawy ponoblowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  26. Aniu,
    jeszcze nie. Mroziewicza bym tym razem nie potępiała, ksiażka jest dośc dokladnie streszczona w blurbie.
    Przeczytałam rzeczywiście prawie całego, ale co juz nadganiam, to wychodzi coś nowego:).

    Guciamal,
    sama nie wiem, co tu polecać. "Szelmostwa" maja prostą narrację, trzymają się z daleka od polityki, i w sumie to barwna historia, a że bohaterowie mnie wkurzali, to inna sprawa 9zresztą jak spojrzysz, podobne wrażenia miała Lirael).

    OdpowiedzUsuń
  27. Mroziewicz zrobił to na dwóch stronach;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Agnesto,
    fakt, tło oddane jest bardzo plastycznie:). Poczekam na Twoje wrażenia:).

    Claudette,
    z tą niegrzecznością jest tutaj trochę słabo:). Może to i dobrze, bo akurat taka dawkę byam w stanei znieść:).

    OdpowiedzUsuń
  29. Aniu,
    to juz faktycznie nie ma po co czytać:). Na dwóch stronach jak się rozpędził mógł streścić od A do Z:). Poszukam przy okazji tego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
  30. Był zamieszczony krótko po premierze książki. Jeśli do niego dotrzesz, daj proszę znać, czy autor pozostawił jakieś białe plamy;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Przyjemnostki,
    przypadki chodzą po ludziach, ale nie w takich ilościach. Co do Ricarda- podpisuję się rękami i nogami.

    Książkowcu-
    no własnie- tyle się w Polsce działo i dzieje, a ja ciągle czytam jakichś peruwiańczyków. W zasadzie to bez sensu:(.

    OdpowiedzUsuń
  32. Iza, rzeczony artykuł:

    SPOILERY


    http://archiwum.polityka.pl/art/pisarz-ikuglarka,359848.html

    OdpowiedzUsuń
  33. Ania: fabułe streścił od a do z. Nie zgadzam się natomiast, że główny bohater ma cokolwiek wspólnego z Vargasem, a jak przeczytałam, że to jest literatura faktu, to prawie spadłąm ze stołka.

    OdpowiedzUsuń
  34. Czyli artykuł jest gorszy niż myślałam? Pamiętam, że po przeczytaniu aż mnie korciło, żeby napisać do redakcji reklamację, ale jakoś mi przeszło;) Niemniej od tamtej pory artykuły M. omijam.

    OdpowiedzUsuń
  35. Rapsodia-
    myślę, że na bank to drugie. Nie wierzę w nieobytych czytelniczo blogerów ksiązkowych:).
    Zresztą odbiór książki bardzo zależy od chwili, etapu w życiu, i czesto się zmienia pod wpływem dyskusji:).

    Lirael,
    ja odczytałam książkę bardzo podobnie,
    zresztą mam wrażenie, że LLOsa czesto tak robi- rzuca czytelnikom kawał "mięsa" i niech sobie zgadują o co w zasadzie chodzi:).

    OdpowiedzUsuń
  36. Pal sześć streszczenie, ostatecznie i tak wiesz, że spotkają się wielokrotnie, chyba, że powtrzymasz sie od przeczytania blurba.
    Ale te nadinterpretacje to trochę przesada. to , że kolo kocha Paryż nie oznacza, że jest VargasemPPPP

    OdpowiedzUsuń
  37. Ines,
    trochę przesadzilam z tymi Murzynami, ale ksiązka jest na rynku od 2007 i wielu zaczęło znajomośc z MVL własnie od niej.
    Stylistą jest faktycznie wybitnym, czasem mam tylko problem z rozszyfrowaniem jego intencji:). Pozdrowienia:).

    OdpowiedzUsuń
  38. A ja powiem, że czytałam :) Llosy właśnie tylko "Szelmostwa..." i bardzo mi się podobała, dlatego twórczość tego pana mam w planach

    OdpowiedzUsuń
  39. Bibliofilko,
    ciekawa jestem co masz nastepne w kolejce:).

    OdpowiedzUsuń
  40. Ha, też łączyłam historię miłosną z historią Peru. Później wydało mi się to trochę naciągane, ale jeśli jest nas dwie, to znaczy, że musimy mieć rację :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Katasia_k - coś jest na rzeczy:). Zresztą to nie jest "histria z życia wzieta" więc MVL na bank musiał coś kombinowac:).

    OdpowiedzUsuń