poniedziałek, 27 czerwca 2011

W poszukiwaniu króla. Opowieść o Inklingach – David C. Downing


Oceniacie książki po okładce? Sugerujecie się opisami wydawców? Czego spodziewacie się zatem patrząc na okładkę "W poszukiwaniu króla"? Powiem szczerze, że ja spodziewałam się opowieści w stylu fantasy, skierowanej raczej dla młodszego czytelnika. Dołożyły się do tego wzmianki o Tolkienie i C.S. Lewisie oraz fakt, że autor jest znany na polskim rynku przede wszystkim z analizy cyklu o Narnii tego ostatniego ("Wyprawa wgłąb szafy").
Informacja z tyłu okładki (z którą można zapoznać się na stronie wydawnictwa), sugeruje, że będziemy mieli do czynienia z thrillerem erudycyjnym (moja znajomość tego nurtu ogranicza się do świetnego "Wahadła Focault" Umberto Eco, choć zazwyczaj przywołuje się w tym kontekście nazwisko Dana Browna) i jest w tym opisie sporo racji, chociaż nie wyczerpuje to wszystkich tematów poruszonych w książce.
Po przeczytaniu książki stwierdzam, że najbliżej tej historii do... Agathy Christie, ale nie tej z cyklu o Herculesie Poirot, ale o Tommym i Tuppence. Uderzające było dla mnie podobieństwo scenerii (wojenna Anglia), bohaterów (para różniących się charakterem młodych ludzi - Laura i Tom) jak i schematu fabularnego (walka z "tajemniczym przeciwnikiem", za którym stoi hitlerowskie imperium zła).
"W poszukiwaniu króla" nie jest jednak pozycją czysto rozrywkową. Od wszystkich swoich literackich krewnych i znajomych z półki z literaturą popularną, odróżnia ją troska autora, aby przekazać czytelnikowi coś więcej.
Po pierwsze, jest to solidna dawka informacji. David C. Downing postanowił wykorzystać swoją wiedzę, i bohaterami książki uczynił także postaci autentyczne - grupę Inklingów - związanych z Oksfordem intelektualistów. Spoiwem tej grupy były związki z chrześcijaństwem, a najbardziej znanymi przedstawicielami- wspomniani już Tolkien oraz C. Lewis. Ich pojawienie się w książce stwarza możliwość prezentacji ich poglądów (autor wykonał zresztą benedyktyńską pracę, większość charakterystycznych zdań pochodzi z ich pism lub korespondencji). Za pośrednictwem tych bohaterów (którzy w książce są mentorami pary detektywów) otrzymujemy także spory zastrzyk wiedzy na temat legend arturiańskich, relikwi (Świętego Graaala i Włóczni Przeznaczenia), brytyjskich zabytków średniowiecznych, jak i samych dziejów Anglii. Poznamy także kulisy powstania ich sztandarowych dzieł z gatunku fantasy.
Drugim ważnym tematem jest kwestia poszukiwań duchowych. Autor w skrótowy sposób prezentuje tu intelektualną drogę do nawrócenia. Dla mnie było to o tyle cenne, że nie byłam w stanie przebić się przez książkę Chestertona na ten temat ("Ortodoksja"), tym bardziej przypadła mi do gustu zbeletryzowana prezentacja tematu u pana Downinga.
Wisienką na torcie jest tzw. klimat - prowincjonalna Anglia, omszałe mury, średniowieczne opactwa, puby, tradycyjne pensjonaty bed&breakfast no i skarbnica wiedzy wszelakiej- czyli Oksford. Mamy szansę na zafundowanie sobie wycieczki palcem po mapie:).
"W poszukiwaniu króla" to książka moim zdaniem wyjątkowa - jednocześnie rozrywkowa (choć raczej stonowana w charakterze), a do tego przemycająca sporo ciekawych treści:). Moim zdaniem warto zabrać ją ze sobą na wakacje, zwłaszcza, jeśli mamy szansę spędzić je w spokojnym otoczeniu (niekoniecznie angielskiej prowincji).

Egzemplarz recenzyjny od wydawnictwa EsPe. Serdecznie dziękuję za udostępnienie.

6 komentarzy:

  1. Widzę, że Tobie też się podobała :) Naprawdę warta przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warta:). ma tylko nadzieję, że nawał recenzji nie odstraszy potencjalnych czytelników:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Bujaczek,
    odwagi, naprawdę nie ma czego:).

    OdpowiedzUsuń
  4. A nie jest tam tych treści przekazywanych za dużo? Innymi słowy: czy dobrze się czyta "benedyktyńską pracę"; to nie zawsze idzie w parze?

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy- mnie trochę śmieszyło, że każda anegdota czy bon mot opowiedziane przez autentyczne, są tak solidnie udokomentowane. "Treści" upakowane są w tekście dość sprawnie (zresztą te historyczne czy turystyczne maja ścisły związek z sensacyjnym wątkiem ksiazki), a przypisy zgromadzone na końcu książki, więc można je spokojnei ignorować.
    Natomiast akcję spowalnia na pewno watek duchowych poszukiwań głównego bohatera (no ale nie jest to książka czystko sensacyjna).
    W sumie "stopień wciągnięcia" (niektórzy blogerzy używają takiej skali) oceniłabym na 4/4,5.

    OdpowiedzUsuń