wtorek, 28 września 2010

Opowieść o miłości i mroku- Amos Oz

Ostatnio w kolejnych postach zastanawiam się ile treści można zawrzeć w 200 stronach , ile w 400, teraz przyszła pora na cegłę 600-stronicową.
"Opowieść.." to autobiografia znanego izraelskiego pisarza, dość nietypowa, sięga bowiem w przeszłość nawet do 200 lat przed jego urodzeniem, natomiast kończy się gdzieś w okolicach jego ślubu, czyli niewiele po 20 urodzinach. A i tak największe nagromadzenie faktów i detalicznych opisów dotyczy okresu do 12 roku życia. Dalej, mam wrażenie, że autor tylko zamyka kolejne tematy i szkicuje niektóre ważne wydarzenia. Dlaczego? Właśnie wtedy, w 1952 roku, załamał się jego świat, po samobójstwie matki.
Książka jest bogata w różne treści (o tym później), ale mam wrażenie, że została napisana głównie po to, aby rozprawić się z tym wydarzeniem. Wprawdzie na 600 stron tylko na kilkudziesięciu matka jest główną bohaterką (a nie tylko uczestniczką kolejnej kolacji szabatowej), ale mam wrażenie, że jest punktem centralnym, wokół którego krąży cała akcja, coraz bardziej zbliżając się do bohaterki, to znów oddalając się na bezpieczną odległość, aby napisać coś o książka, wuju, dziadku czy pierwszej miłości 8-latka. Widać to szczególnie w opisie tego czasu, gdy dotychczasowa melancholia i nadwrażliwość matki zmieniła się w prawdziwą depresję. Opisy kolejnych etapów choroby, aż po tragiczny finał, pojawiają się co kilkadziesiąt stron.
Widać także próby rekonstrukcji jej postaci, niekiedy bardzo szczegółowych -aż po opowieści o sąsiadach z czasów ukraińskiego dzieciństwa, wielokrotnie powraca postać Rosjanki- samobójczyni, która mogła, zdaniem autora, mieć jakiś wpływ na jego matkę.
Chociaż jest w jej historii wiele białych plam, których, ze względu na odejście świadków, nigdy nie zapełni.
Drugi powód napisania autobiografii- Oz w kilka lat po śmierci matki postanowił w dość radykalny sposób odciąć się od rodziny, zamieszkując w kibucu. "Przez wiele lat nie rozmawiałem z nikim zarówno na temat ojca jak i matki. Możnaby było pomyśleć, że jestem jakimś podrzutkiem" . Mam wrażenie, że książka jest próbą naprawienia tego błędu. Historie kilku pokoleń rodziny, opisy dzieciństwa w rodzinie erudytów i milion innych poruszonych tematów (polityka, historia, tajemnice pisarskiego warsztatu) mają zaprzeczyć takim podejrzeniom. Mnogość poruszonych tematów pozwoli też znalexć każdemu coś dla siebie.
Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz