czwartek, 22 września 2011
"Śniehotowie" - J.I.Kraszewski
Ojciec Józefa Ignacego Kraszewskiego Jan, podobnie jak jego syn, musiał być postacią nietuzinkową. Był urodzonym gawędziarzem i domową kopalnią wszelkiej maści legend i historyjek, głównie z czasów ostatnich lat panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego. Skąd je przynosił ? Głównie z pracy - wymagała ona częstych wyjazdów w teren i rozmów z ludźmi. Kraszewski senior musiał sobie robić częste przerwy na kawę (bądź inne napoje) i wysłuchiwać niezliczonych opowieści.
Wiele z nich zostało wykorzystanyvh literacko przez jego syna. Przykladem jest opisywana już przeze mnie "Czercza Mogiła". Wydaje mi się, choć nie mam na to twardych dowodów, że historia "Śniehotów" pochodzi z tego samego źródła.
Opowiastka to obyczajowa, choć osadzona w czasach stanisławowskich. Traktuje o dwóch skłóconych braciach z rodu Śniehotów: starszym - Janie, lokalnym Sinobrodym, który pochowawszy dwie żony i kilkoro dzieci, sposobi się do kolejnego mariażu. Młodszy z braci - Andrzej, zniknął wiele lat wcześniej. Pewnego dnia w okolicy pojawia się tajemniczy nieznajomy, który kupuje jedną z lokalnych posiadłości. Pytania konkursowe, na które odpowiedź nie wymaga specjalnego wysiłku - kim jest ta zagadkowa postać?
Powieść nie jest jakaś specjalnie odkrywcza (choć jest tam pewna obyczajowa nowinka, mianowicie - rozwód). Do tego jeszcze kończy się dobrze, miłość zwycięża, cnota cierpliwości i pokory zostaje nagrodzona, i tak dalej. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego czytało mi się ją całkiem nieźle. Kwestia przyzwyczajenia do JIK-a , czy co?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy rozwód był cywilny, czy związek unieważniono kościelnie?
OdpowiedzUsuńMowa była o rozwodzie (bez przymiotników), ale to faktycznie nieścisłość, cywilne pojawiły się wraz z Kodeksem Napoleona ( i nie wiem, czy wraz z Napoleonem nie zniknęły).
OdpowiedzUsuńIzydorze-właśnie aż zróciłam no to uwagę, we wszystkich książkach Kraszewskiego jakie czytałam (a było ich kilka:) zawsze przewija się temat rozwodu, ew. rozwódki, ew. rozwodnika, ew. rozwodu, którego ktoś by nie chciał, ew. ktoś by chciał...
OdpowiedzUsuńCzy rodzice Serafiny nie byli przypadkiem rozwiedzeni?
OdpowiedzUsuńOla,
OdpowiedzUsuńw tych , które ja mam za sobą, poza Serafiną, jakoś sobie ni eprzypominam, dlatego tu tak mi się rzuciło w oczy- nie tylko rozwód, ale i gach był w pakiecie.
Lirael,
albo w separacji. Odkryłyście wlaśnei nowy wymiar dzieła:).
Ja się tak czepiłem tych rozwodów, bo w Orbece piękna uwodzicielka też była rozwódką, chociaż rozmaite detale w tekście wskazywały, że akcja rozgrywa się jeszcze za króla Stasia:) JIK nie zwracał uwagi na niepotrzebne detale:D
OdpowiedzUsuńAlbo to skrót myślowy , albo zrównanie kościelnych "rozwodów' z cywilnymi:).
OdpowiedzUsuńJako zjawiska ze wszechmiar godnego potępienia, oczywiście:).
Oczywiście, rozwódka dla JIKa synonimem zła:)
OdpowiedzUsuńPewnie zalazła mu za skórę jakaś Palmira:).
OdpowiedzUsuńOdnośnie ostatniego zapytania- Zupełnie nie rozumiem, dlaczego czytało mi się ją całkiem nieźle. Kwestia przyzwyczajenia do JIK-a , czy co? Bo generalnie JIK-a czyta się nieźle. Tylko wyjątki (jak Na cmentarzu, jak na wulkanie) potwierdzają tę regułę. Zaraz poszukam sobie kolejnego JIK-a do przeczytania.
OdpowiedzUsuńGosiu, coś w tym jest:). Ostatecznie ile osób zaczęło czytać przy okazji projektu, a teraz mają za sobą kilka ładnych tomów:).
OdpowiedzUsuńZawsze czytam o JIKu z wyrzutami sumienia, że powinnam i faktycznie trzeba odetchnąć, przeczytać cokolwiek i popełnić notkę. Właśnie przygotowuję się literacko do Wiednia (wszystko przez Guciamal!) i wpadłam na trop wiedeńskiej miłości Kraszewskiego. Oj, jak mało wiem o jego życiu. Nadrobię. Idzie jesień...:)
OdpowiedzUsuń@książkowcu - przeze mnie przygotowujesz się literacko, czy jedziesz do Wiednia? Jedno i drugie mi pochlebia. Może jeszcze ktoś przeze mnie (dzięki mnie) da się zarazić literacką podróżomanią. Ciekawa jestem tego Wiednia u JIK-a.
OdpowiedzUsuńKraszewskiego czytam bez żadnych wyrzutów ;) W końcu klasyka nie oznacza nudy i tylko powagi :)
OdpowiedzUsuńGosiu, jedno i drugie. Ale takie wirusy niech się rozmnażają na potęgę. Właśnie licytuję Stone'a, ale szanse marne. Jak tak dalej pójdzie i nie przestanę po blogach wędrować, to nie będę miała z czym na targi do Krakowa jechać. Gospodarza i gości pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBogusiu,
OdpowiedzUsuńwiedeńska miłość Kraszewskiego??? Nic nie wiem:). Może znajdziesz chwilę, zeby skrobnąc o niej 3 zdania?:).
choćby do cyklu Kraszewski od A do Z (hasło M jak miłość:)).
A co do Kraszewskiego- masz blokadę na pisanie, czy czytanie?
Literacką metodę Guciamal możnaby w sumie zastosowac też do podróży po Polsce....
taki jest świat- nudy? jakiej nudy:). Pozdrawiam serdecznei i dziękuję za wizytę:).