wtorek, 20 września 2011

Zwierzenia przy herbacie... o Agacie


Zwierzenia będą dotyczyły moich dotychczasowych doświadczeń z prozą Damy Imperium Brytyjskiego. Potraktujmy to jako wstęp do wyzwania "Na tropie Agaty":).

Pierwszy kontakt z twórczością pisarki miał miejsce w podstawówce (wówczas jeszcze ośmioletniej), przy okazji "Śmierci na Nilu". Kolejnym hitem okazało się "Zło czai się wszędzie". W siódmej czy ósmej klasie przyszła kolej na pierwszą "Agatę" po angielsku - padło na "Endless night"- "Ciemność i noc".
Przez lata przeczytałam większość kryminałów Lady Agaty. Próbowała mnie wprawdzie zniechęcić niejaka Miss Jane (nei mylić z Jane Marple), pracująca przez chwilę w moim liceum jako native speaker (czyli siła fachowa do konwersacji), twierdząc, że "Agatha Christie is not literature", ale przyjęłam jej twierdzenie wzruszeniem ramion. Podejrzewam dzisiaj, że alternatywną lekturą, którą próbowałaby mi wcisnąć, byłyby "Mdłości" Sartre'a.
Po jakimś czasie jednak na froncie Agatowym nastąpił przesyt. Mimo, że słabo zapamiętuję fabuły, przy kolejnym czytaniu już wiedziałam- w tej mordercą, będzie policjant, w tej dziecko, a w tej - chyba ta wredna ruda z czerwonymi paznokciami...
"Opowiedzcie, jak tam żyjecie"- wspomnienia z wypraw archeologicznych, pozwoliły mi poznać pisarkę z zupełnie innej strony, przede wszystkim jako humorystkę (bo to, że jest bystrą obserwatorkę rzeczywistości widać po lekturze pierwszego lepszego kryminału). Dlatego też moje plany czytelnicze, jeśli chodzi o to wyzwanie, to przede wszystkim "Autobiografia". Mam nadzieję, że niezbyt napięte ramy czasowe wyzwania, pozwolą mi zrealizować te zamierzenia:).



Źródło zdjęcia

11 komentarzy:

  1. Autobiografia dziwnie rozczarowująca mi się zdała:P I nie napisałaś, czy jesteś poirocistką czy marpleistką:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak- Miss Marple przed laty wydawała mi się jakaś blada, ale wyglada na to, że nie doceniłam jej zalet.
    Jak dla mnie rządzi Tuppence:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Tuppence? O matko. I miss Marple blada? Koniecznie koniecznie powtórka:D

    OdpowiedzUsuń
  4. O, i jeszcze kurdyjskie kobiety:). Ale one nie zajmowały się śledztwem:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Tuppence? tej serii akurat nie lubię:( Poirot jest najbliższy memu sercu i mentalności:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja w kryminałach mam spore zaległości, za to autobiografię uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani Olu,
    uppence nie jest taka zła, dużo gorszy jest tajemniczy pan Quinn:).
    Lilybeth,
    gdybyś chciała je nadrabiać, to zapraszam:).

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety, "Autobiografia" nie spełniła również moich oczekiwań. Chwilowo nie będę tematu rozwijać, poczekam na Twoją recenzję.
    U mnie wszystko się zaczęło od filmowej adaptacji "Dziesięciu małych murzynków" (teraz tytuł zmieniono na poprawny politycznie: "I nie było już nikogo"), obejrzanej w telewizji. To musiała być końcówka podstawówki. Podobało mi się bardzo. Potem przyszła kolej na książki Christie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Też lubię przygody (bo oni bardziej w takiej konwencji działali) Tuppence i Tommy'ego. Szkoda, że tak niewiele ich Christie "poużywała" ;)

    A "Autobiografia" nie jest zła. Mogła być lepsza, owszem, ale i tak cały początek o babkach i dzieciństwie jest moim zdaniem świetny. Potem autorka wolała już więcej zakryć niż odkryć, więc i mniej szczerze to wypadło, ale to przywilej autora własnych wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja podobnie jak Ty przeczytałam całe mnóstwo kryminałów lady Agaty i nagle poczułam przesyt. Ale w przeciwieństwie do ciebie nie odgadywałam, kto był mordercą, nawet w czytanych po raz kolejny książkach, widać kiepsko u mnie z logicznym mysleniem :(. Ja zdecydowanie jestem wielbicielką panny Marple (lubię też serię filmików z udziałem panny Jane. A moim ukochanym dziełem jest Dziesięcioro murzynków. Autobiografii nie czytałam. Poczekam na twoją recenzję

    OdpowiedzUsuń
  11. Lirael,
    skoro wszyscy czekają na moją recenzję, to muszę się zabrać za książkę wcześniej niż później:). Ale si.ę urządziłam:)
    Maioofko,
    Tommy i Tuppence zostali wskrzeszeni w wersji irlandzkiej przez Andrew Greeleya, http://filetyzizydora.blogspot.com/2011/04/irlandzkie-zoto-andrew-greeley.html, tak mi się przypomniało:).

    Guciamal, ależ ja wcale nie odgaduję, te bardziej charakterystyczne po prostu się pamięta:).

    OdpowiedzUsuń