poniedziałek, 28 lutego 2011
Ballada o Peckham Rye- Muriel Spark
Co by było, gdyby Holly Golighty była facetem...
Dougal Douglas był legendą Peckham (nudnego robotniczego przedmieścia Londynu)- pojawił się znikąd, zaprzyjaźnił się z kobietami, zrobił sobie kilku wrogów wśród miejscowych twardzieli. Lokalni biznesmeni jedli mu z ręki i obsypywali pieniędzmi, ich żony spędzały z nim czas na zwierzeniach. Wyciągnął na światło dzienne kilka konfliktów i ukrytych namiętności, zostawił za sobą jedną porzuconą narzeczoną i jednego trupa (przy czym nie była to jego narzeczona, jak również nie przyłożył osobiście ręki do niczyjej śmierci).
A potem nagle zniknął (chodzą słuchy, że podobnie jak jego damską odpowiedniczkę- Holly, widziano go w Afryce). W Peckham została tylko jego legenda.
Czy taką legendę ma również Twoja miejscowość? Na pewno tak, nawet, jeśli mieszkasz w jeszcze nudniejszym miejscu niż Peckham.
Muriel Spark, to kolejna autorka odgrzebana na strychu. Pisze dość różnorodnie, niektóre jej książki mają zacięcia kryminalne, inne obyczajowe, ta jest pastiszem ballady. Wszystkie podszyte są dyskretnym (i najlepszym, bo brytyjskim) humorem. Jeśli łapie was faza, że kompletnie nie macie co czytać, zamiast narzekać, warto wtedy odgrzebać jakąś książkę tej autorki.
źródło zdjęcia
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czuję się zachęcona.
OdpowiedzUsuńA czytałaś może "Pełnię życia panny Brodie"?
Aniu,
OdpowiedzUsuńbardzo dawno temu, pamiętam tylko tyle, że tez tam było sporo takiej dobrotliwej ironii, jak w "Balladzie..".
Zastanawiałam się, czy nie zaproponować jej do klubu czytelniczego, stąd moje pytanie;)
OdpowiedzUsuńDoczytałam trochę o autorce i o książce, i myślę, że to dobry pomysł. A do tego można ją nieco spopularyzować.
OdpowiedzUsuńOk, to już jest nas dwie chętne;) Martwi mnie tylko, że jest słabo dostępna w bibliotekach, za to na allegro jest kilka b. tanich egzemplarzy.
OdpowiedzUsuńSeria, z której pochodzi Ballada też wydaje ciekawa i osobiście wolę te kulfoniaste rysunki na okładce niż dzisiejsze ze zdjęciami.
Przepraszam, nie mogłam odpowiedzieć wcześniej.
OdpowiedzUsuńw świetle tej dyskusji:
http://lekturylirael.blogspot.com/2011/03/o-moich-gimnazjalistach-sow-kilka.html
może znajdą się jeszcze jacyś chętni. Ostatecznie "Pełnia życia..." jest o nauczycielce kształtujcej swoich uczniów.
Rysunki na starych okładkach pewnie machnął jakiś zacny grafik, a nie prosty operator photoshopa:).
Nie ma za co;) "Pełnię życia panny Brodie już nabyłam, prawdopodobnie będziemy o niej dyskutować w kwietniu. Naturalnie zapraszam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńA "Balladę..." już namierzyłam i prędzej czy później ją przeczytam.
Super.
OdpowiedzUsuńteraz ja ją musze gdzieś upolować:). Pozdrawiam.