Zaproszona do zabawy przez Tośkę prezentuję swoją składnicę papieru.
Być może to, co zobaczycie na półkach będzie wam nieco przypominać mojego bloga (gdyby wyrzucić z niego bestsellery, które przynoszę z bibloteki), zawiera bowiem głównie tzw. mydło i powidło.
To co stoi na pólkach, ze względu na brak miejsca, to głównie książki nieprzeczytane. Przeczytane albo oddaję, te natomiast, które chcę zatrzymać, zazwyczaj ruszają jeszcze na tour po kolejkowie, a następnie lądują na zaprzyjaźnionym strychu.
Wyjątkiem sa te, które wpadną w oko mojemu mężowi (bądź po prostu te, które do niego należą).
regał widok ogólny
pół półki w zbliżeniu
i drugie pół
mała półka.
Na tych półkach oczywiście wszystko stoi w dwóch rzędach.
Jeszcze jedna półka (w 2 częściach):
Zastosowałam tu sprytny patent polegający na upychaniu książek na górze bokiem- niestety kiepsko to wygląda na zdjęciu:(. Ale za to mieści się 30% książek więcej.
I jeszcze książki normalnie upchnięte do szafki- tu odwrócone grzbietami na potrzeby zdjęcia. Normalnie zajmują połowę tej przestrzeni.
Nie pokazuję tu książek dzieci (jak zaczną sama blogować to może się przyłączą do zabawy).
Kolejnymi nominowanym do zabawy są:
Karolina z "Książek z mojej półki" (sprowokowała mnie oczywiście nazwa bloga:))
Sardegna z "Czytanie jest drugim życiem"
Kornwalia z Mikropolis
No i (tadam) marzyłoby mi się zobaczenie skromnych zbiorów Maioofki.
Do wszystkich kolejnych uczestniczek roześlę zawiadomienia, ALE jeśli uważacie, że pokazywanie swojej biblioteczki jest równie intymne jak pokazywanie swojej bieliźniarki- nie obrażę się, jeśli zabawa zakończy się na mnie.
Wow ale tego masz!!! Jestem pod wrażeniem i chyba już wiem na kogo napadnę niedługo :))
OdpowiedzUsuńKsiążki są po prostu sprytnie sfotografowane, stąd takie wrażenie ;).
OdpowiedzUsuńWidzę, że jutrzejszy dzień mam już zaplanowany :)Muszę wykonać równie sprytne zdjęcia, żeby pokazać co nieco :)
OdpowiedzUsuńAch! Uwielbiam oglądać cudze biblioteczki :) pozdrawiam
Podkradłabym Ci chętnie jakąś książkę - tak szczerze to nie jedną :> ;)
OdpowiedzUsuńFiu, fiu... Imponujące ilości ;)
OdpowiedzUsuńJak stylowo - za szybką! Bardzo takie biblioteczki lubię, niestety sama posiadam tylko otwarte półki.
OdpowiedzUsuńI uwielbiam Twoje "mydło i powidło" - podsunęłaś mi kilka ciekawych a zapomnianych nazwisk. Na większości blogów panują jednak nowości. Dawniej marzyłam o tych wszystkich kolorowych i świeżych tytułach, ale ostatnio czuję przesyt i zmęczenie wyścigiem z czasem i premierami. Trudno mi dogodzić chyba ;) Mój egzemplarz "Emancypantek" jest w podobnym stanie...
Dziękuję za zaproszenie do zabawy :) Postaram się zorganizować jakąś sesję zdjęciową na dniach. Muszę pomyśleć jak kota przyspawać do regału, coby tradycji stało się zadość ;))
nieźle:)))Mój mąż kategorycznie zabronił mi dokupowania czekogolwiek, bo podobno biblioteka może się zarwać, więc poza kolekacją kulinariów, przerzuciłam się na wypożyczanie:)
OdpowiedzUsuńSardegna,
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością:).
Daria,
serio? Którą? :)
Bujaczek,
żyłam w przekonaniu, że nie mam aż tak dużo książek.:)
Maioofka,
OdpowiedzUsuńniestety za szybką tylko część zbiorów.
kiedyś mieściło się wszystko, ale przez pączkowanie rozniosło się po całym domu.
Ale na razie książki nie skolonizowały jeszcze szaf ubraniowych:).
Ola,
jest to możliwe. Kiedyś u moich rodziców trzasnęła półka szklana, a bratu urwała się kiedyś półka wisząca.
Najbezpieczniejsze jest trzymanie książek w piwnicy- nie obciąża konstrukcji budynku:).
Iza, tym razem pas, nawet regału nie mam, same pojedyncze, niefotogeniczne półki ;) Jak się to zmieni, to może ujawnię moje zbiory :)
OdpowiedzUsuńKornwalio,trochę żałuję, ze nie masz żadnych skłonności do książkowego ekshibicjonizmu, ale trudno;).
OdpowiedzUsuńMagia książkowych półek działa na wyobraźnię; a co do mężów, to niewielu przyklaskuje kolejnym zakupom; pozdrowienia z papierowego domu :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowiec,
OdpowiedzUsuńprzyklaskiwać nie muszą, byle nie narzekali za bardzo;).
Również pozdrawiam:).
Izydorze-ja dopiero niedawno byłam pierwszy raz w swojej piwnicy, nota bene pod spodem są jeszcze schrony, więc teoretycznie ksiazki mogłyby do schronu wpaść:)
OdpowiedzUsuńEch, schrony:). Dziś już nikt tak nei buduje:)
OdpowiedzUsuńPiękne zbiory, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że to w zasadzie głównie te czekające na lekturę. Ja bym nie umiała pozbyć się przeczytanych książek, ale bardzo podziwiam tych, którzy potrafią nie obciążać konstrukcji budynku. ;)
OdpowiedzUsuńKonieczność, Ysabell. To co chcę sobie zatrzymać i tak jedzie obciążać inne zaprzyjaźnione budynki:).
OdpowiedzUsuńTo upychanie bokiem rzeczywiście sprytne :)
OdpowiedzUsuńPrawda? Można w ten sposób upchnąć kilka dodatkowych sztuk:).Tylko wygląda to raczej średnio.
OdpowiedzUsuń