środa, 27 października 2010

"Kaznodzieja" Camilla Läckberg


Ze skandynawskich kryminałów mogłabym się spokojnie doktoryzować, dzięki dobrze zaopatrzonej lokalnej bibliotece mogłam poznawać kolejnych autorów- a następnie szybko się nimi nudzić. W końcu porzuciłam, a może tylko zaniedbałam, sekcję autorów skandynawskich. Nie przejadł mi się jak dotąd tylko Jo Nesbø. Nie mogłam jednak przejść koło najnowszego nabytku biblioteki- "Kaznodziei" Camilli Läckberg.
Książka reklamowane jest jako "saga kryminalna"- faktycznie, sporo tam o życiu rodzinnym policjantów, ze szczególnym uwzględnieniem prowadzącego śledztwo Patricka i jego partnerki Eriki, a nawet ich dalszej rodziny. Wkomponowane jest to w tekst tak, że łatwo będzie o kontynuację tych wątków w kolejnych częściach ("Kaznodzieja" to druga część cyklu- po "Księżniczce lodu", kolejne to "Kamieniarz" i "Ofiara losu"). Główny detektyw nie jest, jak to zwykle bywa w kryminałach, 45-latkiem z początkami marskości wątroby, tylko przyszłym ojcem pławiącym się w szczęściu rodzinnym. Czy to plus czy minus, zależy od czytelniczego zapotrzebowania.
Stosunkowo mało te z w tej książce przemocy i drastycznych opisów. Nie ma tam na szczęście opisów brutalnych gwałtów albo ich skutków, czy innych "pomysłowych" tortur świadczących o tym, że autor musiał bardzo długo myśleć, aż w końcu wpadł w przesadę.
Historia zaczyna się w momencie, gdy w wąwozie, będącym turystyczną atrakcją nadmorskiego szwedzkiego miasteczka, mały chłopiec odnajduje trupa młodej kobiety.. Okazuje się, że pod nią pogrzebane są 2 starsze szkielety. Wkrótce też znika kolejna dziewczyna i zaczyna się wyścig z czasem...
Historia krąży od początku wokół rodziny legendarnego i nieżyjącego już Kaznodziei- uzdrowiciela i przywódcy małej wspólnoty religijnej. Rodziny skłóconej, a jednocześnie połączonej nader skomplikowanymi relacjami.Czy w rodzinnym labiryncie uda się znaleźć wskazówkę dotyczącą sprawcy, zanim zniknie kolejna dziewczyna?
Książka całkiem niezła, aczkolwiek mnie nie porwała (proszę jednak wziąć poprawkę na mój przesyt tematem:). Dużo bardziej podszedł mi pokrewny tematycznie "Wybawiciel" Nesbø. Niewątpliwym plusem jest wyjątkowa łatwość czytania- ponad 400 stron zajęło mi pewnie mniej czasu, niż napisanie tej notki.
Polecam, ale raczej tym, którzy zaczynają przygodę ze skandynawskim kryminałem.

6 komentarzy:

  1. Jej jeszcze nie znam, ponieważ stosuję płodozmian, nie ulegam modom i Skandynawów sobie dozuję. Jo Nesbo dostałam w prezencie od kolegi, hm, wygląda smakowicie.
    Wpadłam za to jak ślwika w kompot czytając nowy kryminał z mrocznej serii WAB - Granatowa Krew Wiktora Hagena. Najchętniej bym nie jadła, nie spała, taki świetny
    czy możesz w opcjach komentarzy w ustawieniach dopuścić adres URL? Bo ja nie należę do żadnej opcji u ciebie w kratce 'wybierz profil'
    Kasia.eire Notatki Coolturalne

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, pogmerałam w ustawieniach, mam nadzieję, że zadziała.
    Ja niestety mam taki system, że autorów zaliczam seriami, co po jakimś czasie gwarantuje przesyt. Nazwisko Hagena postaram sobie zapamiętać:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam nic Lackberg, ale te okładki mnie intrygują za każdym razem, gdy je widzę. Nesbo w sumie też jeszcze w ręku nawet nie miałam. Trudno żebym z takim obeznaniem miała przesyt skandynawskim kryminałem ;) Ale coś w tym jest co napisałaś, ponieważ nawet Mankella sobie dawkuję. Nie da się tego czytać hurtem po prostu.

    Poszukam najpierw Nesbo skoro polecasz, a panią Lackberg zostawię na koniec. Bo spróbować i tak zechcę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Läckberg nie jest zła, tylko jakoś ta jej książka niczym się nie wyróżnia. Może to przez to, że zaczęłam od drugiej części, w pierwszej detektywem jest kobieta, która tu jest na drugim planie.

    Co do Nesbo, to jeśli byś kiedyś się za niego zabrała- też warto czytać po kolei (z tą uwagą, że pierwszy tom jest chyba najsłabszy, a jednocześnie najbardziej autonomiczny- bo dzieje się w Australii), bo lubi on wrzucać nadrzędne historie kryminalno ciągnące się przez kilka tomów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaciekawiłaś mnie. Dawno już nie czytałam żadnego kryminału, czas najwyższy bym się na nie wzięła. Dopiszę "Kaznodzieję" do mojej listy książek-do-przeczytania-w-wolnym-czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Paulino, w takim razie życzę jak najwięcej tego wolnego czasu, gdyż jak się domyślam, lista książek nie jest pewnie krótka:)

    OdpowiedzUsuń