
Brnęłam, brnęłam, aż dobrnęłam. Trudności spowodowane były jednak nie tylko tym, że lektura wymaga pewnego skupienia, ale czynnikami obiektywnymi, więc proszę się tym nie sugerować:).
"Portret damy" to historia 19-wiecznej panny z dobrego (amerykańskiego) domu. Motto jej rówieśniczek, brzmiało zapewne "Lataj nisko, Ląduj szybko i lukratywnie" (chodzi oczywiście o zamążpójście), tymczasem Isabel Archer miała to w nosie. Gdy nadarzyła się jej okazja w postaci starej ciotki, która zaproponowała jej zwiedzanie Europy, nie namyślała się długo, odprawiła swojego prawie-narzeczonego i ruszyła w szeroki świat.
Isabel była jedną z trzech sióstr, wychowywanych przez ojca utracjusza, i w ich rozdzinnym mikrokosmosie role rodzeństwa były dokładnie określone- najstarsza Lilly była słynna ze swojego zmysłu praktycznego, Edith miała byc przede wszystkim ładna, natomiast najmłodsza Isabel była zagrzebaną w książkach intelektualistką i emancypantką. Była niezachwianie przekonana o tym, że jest inna i że chce iść w życiu własną drogą, tyle, że nie miała pomysłu, jak ta droga miałaby dokładnie wyglądać.
Pierwsza część, to w zasadzie dośc detaliczny portret młodej dziewczyny na tle mieszkańców i bywalców brytyjskiej rezydencji. Dziewczyny, jak się jej bliżej, bardziej 20-sto niż 19-wiecznej (o tych z 21 wieku nie mam niestety wielkiego pojęcia), nastawionej na rozwój, samorealizację, pełną pomysłów, a jednocześnie, przez cieplarniane warunki w jakich się wychowywała- naiwną i podatną na manipulację. Bardzo współczesne wydaje mi się także jej podejście do wyboru partnera, przejawiające się wybrzydzaniem na kosmiczną skalę i odrzucaniem każdego, kto wymagałby choćby minimalnego kompromisu z ideałem, chociaż (może się mylę), obecnie takie podejście jest bardziej domeną męską.
Tę część czytałam powoli, mimo doskonałych spostrzeżeń dotyczących głównej bohaterki, błyskotliwych dialogów, a także ciekawych i kompletnych bohaterów drugoplanowych.
Dużo ciekawiej zrobiło się wtedy, gdy Isabel, wyposażona dodatkowo w niespodziewany spadek, po zlamaniu (lub nadłamaniu) kilku serc przyzwoitych facetów, ruszyła w swój lot ku nieskończoności... nader szybko kończąc go w pułapce, czyli w małżeństwie z wyjątkowo odrażającym typem.
Opis procesu, który do tego doprowadził jest niesamowitym opisem manipulacji i stanowi , moim zdaniem, najmocniejszy punkt tej książki. Charakterystyczne jest to, że w tej części autor pomija wszelkie elementy "romantyczne", natomiast drobiazgowo przytacza wszystkie sceny, które miały na celu zrobienie bohaterce wody z mózgu. Najlepszy to dowód na to, że "Portret damy" nie jest żadnym romansem.
Dużo mówi sie obecnie o tym, jak łatwo młodzi ludzie ulegają manipulacjom (podatność na nie jest w znacznym stopniu zależna od wieku), zarówno w wymiarze indywidualnym jak i zbiorowym. Dzięki tej lekturze można łatwiej zrozumieć ich mechanizm.
Trzecia część, to portret "kobiety po przejściach", która uświadamia sobie własne błędy z czasów aroganckiej młodości, nie tylko nieodpowiednie małżeństwo, ale fakt, że nie dostrzegła milości, tam, gdzie ona faktycznie była.
Książka, jak na przyzwoitą 600- stronicową cegłę przystało, ma oczywiście wiele innych warstw znaczeniowych i wątków (zaczynając od konfliktu kulturowego między "wyspiarzami" i "ludźmi zza wielkiej wody"). Jej wielką zaletą są ciekawe i kompletne portrety bohaterów- zarówno tych pozytywnych (do moich absolutnych faworytów należy Ralph Touchett, obdarzony wyjątkową przenikliwścią kuzyn Isabel), jak i czarnych charakterów.
Gorąco polecam, ale szczególnie tym, którzy opanowali umiejętność szybkiego czytania:).
Książka stoi już na półce, ale zawsze ją coś ubiegnie w kolejce. Gdyby nie to, że jestem w trakcie lektury dwóch tytułów (w tym spore objętościowo "Opętanie"), to pewnie bym już sięgała po "Portret damy" :) Może jeszcze tej zimy uda się skonfrontować nasze wrażenia - tak byłoby ciekawie.
OdpowiedzUsuńCiekawa, która część spodoba Ci się najbardziej. Na blogach widzę głównie odniesienia do części pierwszej (zresztą może to nic dziwnego, tyle tam celnych obserwacji i smakowitych cytatów:).
OdpowiedzUsuńAż tak się różnią poszczególne części tej powieści? Nie tworzą naturalnej całości?
OdpowiedzUsuńRóżnią się w odniesieniu do treści, nie do stylu:). Zmienia się też bohaterka. Mnie nieco męczyła statyczność pierwszej fazy jej rozwoju.
OdpowiedzUsuń