piątek, 22 października 2010

"Portret Damy" Henry James


Brnęłam, brnęłam, aż dobrnęłam. Trudności spowodowane były jednak nie tylko tym, że lektura wymaga pewnego skupienia, ale czynnikami obiektywnymi, więc proszę się tym nie sugerować:).

"Portret damy" to historia 19-wiecznej panny z dobrego (amerykańskiego) domu. Motto jej rówieśniczek, brzmiało zapewne "Lataj nisko, Ląduj szybko i lukratywnie" (chodzi oczywiście o zamążpójście), tymczasem Isabel Archer miała to w nosie. Gdy nadarzyła się jej okazja w postaci starej ciotki, która zaproponowała jej zwiedzanie Europy, nie namyślała się długo, odprawiła swojego prawie-narzeczonego i ruszyła w szeroki świat.

Isabel była jedną z trzech sióstr, wychowywanych przez ojca utracjusza, i w ich rozdzinnym mikrokosmosie role rodzeństwa były dokładnie określone- najstarsza Lilly była słynna ze swojego zmysłu praktycznego, Edith miała byc przede wszystkim ładna, natomiast najmłodsza Isabel była zagrzebaną w książkach intelektualistką i emancypantką. Była niezachwianie przekonana o tym, że jest inna i że chce iść w życiu własną drogą, tyle, że nie miała pomysłu, jak ta droga miałaby dokładnie wyglądać.

Pierwsza część, to w zasadzie dośc detaliczny portret młodej dziewczyny na tle mieszkańców i bywalców brytyjskiej rezydencji. Dziewczyny, jak się jej bliżej, bardziej 20-sto niż 19-wiecznej (o tych z 21 wieku nie mam niestety wielkiego pojęcia), nastawionej na rozwój, samorealizację, pełną pomysłów, a jednocześnie, przez cieplarniane warunki w jakich się wychowywała- naiwną i podatną na manipulację. Bardzo współczesne wydaje mi się także jej podejście do wyboru partnera, przejawiające się wybrzydzaniem na kosmiczną skalę i odrzucaniem każdego, kto wymagałby choćby minimalnego kompromisu z ideałem, chociaż (może się mylę), obecnie takie podejście jest bardziej domeną męską.
Tę część czytałam powoli, mimo doskonałych spostrzeżeń dotyczących głównej bohaterki, błyskotliwych dialogów, a także ciekawych i kompletnych bohaterów drugoplanowych.
Dużo ciekawiej zrobiło się wtedy, gdy Isabel, wyposażona dodatkowo w niespodziewany spadek, po zlamaniu (lub nadłamaniu) kilku serc przyzwoitych facetów, ruszyła w swój lot ku nieskończoności... nader szybko kończąc go w pułapce, czyli w małżeństwie z wyjątkowo odrażającym typem.
Opis procesu, który do tego doprowadził jest niesamowitym opisem manipulacji i stanowi , moim zdaniem, najmocniejszy punkt tej książki. Charakterystyczne jest to, że w tej części autor pomija wszelkie elementy "romantyczne", natomiast drobiazgowo przytacza wszystkie sceny, które miały na celu zrobienie bohaterce wody z mózgu. Najlepszy to dowód na to, że "Portret damy" nie jest żadnym romansem.
Dużo mówi sie obecnie o tym, jak łatwo młodzi ludzie ulegają manipulacjom (podatność na nie jest w znacznym stopniu zależna od wieku), zarówno w wymiarze indywidualnym jak i zbiorowym. Dzięki tej lekturze można łatwiej zrozumieć ich mechanizm.

Trzecia część, to portret "kobiety po przejściach", która uświadamia sobie własne błędy z czasów aroganckiej młodości, nie tylko nieodpowiednie małżeństwo, ale fakt, że nie dostrzegła milości, tam, gdzie ona faktycznie była.
Książka, jak na przyzwoitą 600- stronicową cegłę przystało, ma oczywiście wiele innych warstw znaczeniowych i wątków (zaczynając od konfliktu kulturowego między "wyspiarzami" i "ludźmi zza wielkiej wody"). Jej wielką zaletą są ciekawe i kompletne portrety bohaterów- zarówno tych pozytywnych (do moich absolutnych faworytów należy Ralph Touchett, obdarzony wyjątkową przenikliwścią kuzyn Isabel), jak i czarnych charakterów.
Gorąco polecam, ale szczególnie tym, którzy opanowali umiejętność szybkiego czytania:).

4 komentarze:

  1. Książka stoi już na półce, ale zawsze ją coś ubiegnie w kolejce. Gdyby nie to, że jestem w trakcie lektury dwóch tytułów (w tym spore objętościowo "Opętanie"), to pewnie bym już sięgała po "Portret damy" :) Może jeszcze tej zimy uda się skonfrontować nasze wrażenia - tak byłoby ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa, która część spodoba Ci się najbardziej. Na blogach widzę głównie odniesienia do części pierwszej (zresztą może to nic dziwnego, tyle tam celnych obserwacji i smakowitych cytatów:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż tak się różnią poszczególne części tej powieści? Nie tworzą naturalnej całości?

    OdpowiedzUsuń
  4. Różnią się w odniesieniu do treści, nie do stylu:). Zmienia się też bohaterka. Mnie nieco męczyła statyczność pierwszej fazy jej rozwoju.

    OdpowiedzUsuń