niedziela, 31 października 2010

"Tysiąc wspaniałych słońc"- Khaled Hosseini


'Tysiąc wspaniałych słońc" -blogowa legenda, wzbudzająca powszechne zachwyty książka, wyciskacz łez, dramatyczna historia 2 żon damskiego boksera z Kabulu. Historia o miłości , przyjaźni, poświęceniu, opowiadająca prostym językiem o najważniejszych sprawach.
Z drugiej strony słychać głosy, że to najwyższej jakości czytadło, takie, które można czytać bez wyrzutów sumienia, nawet jeśli "zwykłe" czytadła omija się szerokim łukiem.
Z obydwoma opiniami jestem w stanie się zgodzić (dobra, ale nie przesadnie pogłębiona, dzięki czemu łatwo się czyta), tyle, że dla mnie to prodkt, którego geneza powstania może być... polityczna.
Mam wrażenie , że Hosseini napisał książkę, której zadaniem było poprawienie opinii Afganistanu na międzynarodowej arenie (o tym, że książka NIE JEST skierowana na rynek wewnętrzny, nawet dla diaspory, świadczą niekończące się wtręty historyczne, dla Afgańczyka raczej zbędne, zajmujące pewnei z połowę objętości książki).
Widać też wyraźnie sympatie autora. Jest zdecydowanie na nie jeśli chodzi o talibów. Jaki Amerykanim przeczytawszy o ciężkim losie pod rządami ich reżimu nie spojrzy przychylniejszym okiem na obecność w kraju amerykańskich wojsk?
Dobrej prasy nie mają też konserwatywni Pasztuni, dużo lepszą za to- Tadżycy. Przypadek?
Żeby książka spełniła swoje zadanie musi mieć jednak dobrze opowiedzianą historię, odwołującą się do emocji i z nośnym motywem głównym (sytuacja kobiet, które a Afganistanie mają zawsze pod górkę, nadaje sie idealnie do tego, aby wzbudzić współczucie zachodnich czytelniczek).
Jeśli moje wywody wydają się Wam naciągane- wystarczy zajrzeć do posłowia- Hosseini pisze o swojej pracy dla uchodźców i podaje informacje, gdzie można sie dowiedzieć jak pomóc.
Acha- nie zamierzałam przejechac się po , niezłej w sumie, książce. Szkoda mi tylko trochę, że w polskiej literaturze nie pojawił sie odpowiednik Hosseiniego, którego ksiażka mogłaby zrobić dla poprawy naszego wizerunku na świecie, to co dla Afgańczyków zrobił autor "Tysiąca wspaniałych słońc".

2 komentarze:

  1. Nie czytałam nic o tej książce, ale jest to jedna z tych pozycji, kóre przyciągają pięknym tytułem. Na pewno kiedyś skuszę się na lekturę :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Bo i pochodzenie tytułu nie jest tuzinkowe. Hosseini zaczerpnął go z jakiegoś staroarabskiego poematu.
    Cieszę się, że Cię nie zniechęciłam.

    OdpowiedzUsuń