poniedziałek, 25 października 2010
"Pchli Pałac"- Elif Safak
Od razu zaznaczam- nie lubię opowieści autotematycznych- książek biorących opisywaną historię w nawias i już na początku krzyczących wielkimi literami- to wszystko bujda (a na zakończenie obwieszczających np."koniec i bomba, kto czytał ten trąba". A tak właśnie zaczyna się "Pchli pałac" - książka o gadaniu bzdur, snuciu opowieści, nawijaniu makaronu na uszy - i terapeutycznej roli tego zajęcia. Trochę też o warsztacie pisarskim (ile prawdy z życia pisarza jest w jego historiach).
W środku, jako nadzienie, mamy historię stambulskiej kamienicy- Pałacu Cukiereczek-- wybudowanej na styku 2 zlikwidowanych cmentarzy, walczącą z plagą upiornego smrodu i robactwa. Mamy portrety poszczególnych lokatorów- większość zdradza objawy rozstroju nerwowego, prawie u każdego można zaobserwować jakieś objawy- poczynając od nałogów, przez obsesyjną pedanterię lub drobiazgowe hołdowanie zabobonom aż po samookaleczenia. Stopniowo historie lokatorów zaczynają się zazębiać, wchodzą oni coraz cząściej w interakcje, aż do finału. Niestety ten ostatni ma głównie związek z wątkiem śmieciowo-robalowym, więc nie należy tu się spodziewać trzęsienia ziemi.
Nadprogramowym bohaterem jest tu Stambuł, losy którego skupiają się jak w soczewce w losach kamienicy właśnie.
Wspomnę jeszcze o poczuciu humoru i barwnych opisach (bez nich zapewne książka byłaby strasznym smętem). Te właśnie cechy powodują, że książkę, mimo wszystko, czyta się sprawnie i bez przykrości. Wychodzi z tego napisany z dystansem katalog obsesji i nerwic ze Stambułem w tle- czyli pozycja podwójnie nietypowa i egzotyczna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo mi się podobało, ale tylko dzięki opisom Stambułu i kamiennicy-pozostałe wątki - nie dla mnie
OdpowiedzUsuńJeśli nie czytałaś "Bękarta ze Stambułu" tej samej pani, to mi się wydawał o oczko lepszy, bardziej w klimacie stambulskim, choć trudno zgadywać, co sę komu spodoba:).
OdpowiedzUsuń"Pchli pałac" mnie zachwycił, teraz na półce czeka "Bękart ze Stambułu" i mam nadzieję, że ta druga pozycja nie tylko zachwyci, ale też zrzuci mnie z krzesła na kolana i nie będzie dała o sobie zapomnieć.
OdpowiedzUsuńWspomnę jeszcze, iż nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że głównym bohaterem tej książki był jednak sam Pałac Cukiereczek.
Jak tylko skończę 2 i 3 tom Millenium (co nastąpi wkrótce, sądząc po tempie w jakim czyta się te opasłe tomiska), pędzę po "Bękarta"
OdpowiedzUsuńClaudette- masz rację co do kluczowej roli Cukiereczka, trochę pospiesznie klecę swoje notki, i stąd tak fundamentalne przeoczenie;).
OdpowiedzUsuńPani Olu- gratuluję dobrze zaopatrzonej biblioteki:)