wtorek, 26 kwietnia 2011

Sezon na cuda- Magdalena Kordel


Jakiś czas temu po blogach przetoczyła się dyskusja, czy współpraca z wydawnictwem wpływa na ocenę książki. Dotychczas mogłam brać udział w takich rozważaniach tylko teoretycznie, gdyż z żadnym wydawnictwem nie współpracuję. Książka, o której dziś napiszę uczestniczy w akcji "Włóczykijka", która ma na celu propagowanie czytelnictwa książek polskich autorów. Przy takich szlachetnych założeniach akcji aż by się chciało przymknąć oko na pewne jej niedoskonałości, a pisać tylko o pozytywach:). Zdusiłam jednak w zarodku tę pokusę, i postaram się napisać tekst jak najbliższy moim prawdziwym wrażeniom.
"Sezon na cuda" to książka z nurtu - "Wyjedź na prowincję, tam jest prawdziwe życie". Bohaterką jest niejaka Majka, kobieta po przejściach, która znajduje spokojna przystań w sudeckim miasteczku, gdzie rozwija skrzydła jako właścicielka pensjonatu.
Zacznę od plusów- zaskakująco dobrze się czyta. jako swojego rodzaju cud należy uznać fakt, że w ogóle ją dokończyłam. Ostatnio wszelkie "lekkie babskie czytadła" po jakichś 20 stronach lądują w pudle "do oddania", albo czytam je po łebkach, śledząc tylko dialogi. "Sezon na cuda" przeczytałam od deski do deski. Drugim plusem książki jest pozytywne przesłanie, to pochwała pomocy innym, walki z własnym egoizmem, budowania sąsiedzkich więzi, angażowania się na rzecz zbiorowości. I to działa. Egzemplarz, który czytałam upstrzony był komentarzami i podkreśleniami czytelniczek, jeśli choć jedna z nich zdecyduje się po lekturze nakarmić bezdomnego kota, to już dobrze. Zaletą "Sezonu..." jest także humor, dzięki czemu jego lektura znacząco podnosi nastrój:). Styl autorki mocno przypomina Monikę Szwaję z wczesnego okresu (na szczęście bez jej skłonności do zdrobnień).
I na tym powinnam zakończyć omówienie "Sezonu...". teraz trochę czepialstwa:). Otóż niemal brak w książce intrygi, bardziej przypomina jest to ciąg luźno powiązanych epizodów. Żeby czymś zapełnić te 300 stron, autorka mnoży np. zajęcia bohaterki (oprócz prowadzenia pensjonatu jest np. nauczycielką). Dzięki temu zyskujemy jakieś 100 stron poświęconym scenkom szkolnym, zupełnie niezwiązanym z głównym wątkiem (a jest nim organizacja Wigilii dla samotnych mieszkańców miasteczka). Jej główne zajęcie, czyli pensjonat, de facto nie funkcjonuje. Zastanawiam się w takim razie po co w ogóle ten pensjonat, równie dobrze przecież Majka mogła się wyprowadzić na prowincję i po prostu pracować jako nauczycielka, skoro samego pensjonatu w książce de facto nie ma?
Oprócz naciąganej i wątłej akcji problemem są także błędy stylistyczne, a może i gramatyczne (a musiało ich trochę być, gdyż inaczej umknęłyby mojej uwadze). Np. konia z rzędem temu, kto odgadnie, co oznacza "wielkie pomidorowe macho"*.
Jeśli jednak będziecie czytać książkę szybko i bez nadmiernego zastanawiania się, istnieje pewna szansa, że te mankamenty umkną waszej uwadze:).

Książka udostępniona przez Wydawnictwo Prószyński w ramach akcji Włóczykijka.



*s.265

20 komentarzy:

  1. hm, czyli jak rozumiem autorka utrzymała poziom Uroczyska...

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety niestety nie czytałam "Uroczyska". Ale ponieważ ogólne wrażenia były pozytywne, wiec nie mówię nie:).

    OdpowiedzUsuń
  3. "...jako swojego rodzaju cud należy uznać fakt, że w ogóle ją dokończyłam" :D Ech, dla mnie dyskwalifikacja za okładkę i za pochwalę dobrych stosunków sąsiedzkich ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kornwalia-
    rozumiem Twój ból w kwestii okładki, mnie nie kłuła w oczy, gdyż szybko ją obłożyłam w gazetkę z Tesco.
    Nie wnikam natomiast dlaczego nie pasują Ci peany na cześć dobrych sąsiadów;).

    OdpowiedzUsuń
  5. okładka rzeczywiście zniechęcająca, no chyba, że w sezonie Wigilijnym:(
    dobrze, że bez zdrobnień choć

    OdpowiedzUsuń
  6. Już od dawna chcę ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmm moje postanowienie wielkanocne nie sięgać po książki,o których z góry wiadomo, że są przeciętne. A ta książka chyba taka jest - jeszcze to przemyślę czy dać jej szanse

    OdpowiedzUsuń
  8. Ola,
    fakt, czytanie o Bożym Narodzeniu w okresie Wielkiej Nocy to niemal perwersja. O zdrobnieniach napisałam z myślą o Tobie:).
    Domi,
    dostępna we Włóczykijce:).
    Jusssi,
    myślę, że jest to książka, która sprawdza sie w przypadku zapotrzebowania na lekkie czytadło, tyle, że nie zawsze i nie u każdego. Gdyby to była n-ta podobna książka z kolei, to bym pewnie rzuciła ją w kąt:). A tak po dłuższej przerwie jakoś to poszło:).

    OdpowiedzUsuń
  9. Iza mam wątpliwości nieco podobnej natury. Szkoda mi czasu na tzw. czytadła. Swego czasu czytałam sporo Szwai i nawet mam niezłą kolekcję, ale nastał taki moment, że powiedziałam dość. Teraz namówiona przez koleżankę poszłam na promocję książki jej koleżanki i nabyłam. Już po pierwszych stronach stwierdziłam, iż najchętniej oddałabym komuś. Postanowiłam doczytać do końca, bo jestem w połowie, więc może akcja się rozwinie i może znajdę głębszą myśl. A książka jest trochę w stylu, jak to ona marzy, żeby się znaleźć w jego silnych i opiekuńczych ramionach. A koleżanka dopytuje się o recenzję na bloogu :( Pozdrawiam. U mnie książka do wylosowania- nie wiem czy ciekawa, bo czytałam parę lat temu. Pozdrawiam
    Małgosia
    ggpodroze-bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Guciamal,
    miałam podobne watpliwości - zapisałam się spontanicznie do tej książki, potem przemyślałam sprawę, ale już się nie dało odkręcić, bo książka była w drodze do mnie.
    Sama jestem zaskoczona, że ją przeczytałam:).
    Dzięki za info o konkursie, ale a) czuję, że to nie dla mnie b) nie mogę zostawiać u Ciebie komentarzy:(.

    OdpowiedzUsuń
  11. Widok okładki mnie zniechęca i tym razem pierwsze wrażenie zdaje się trafne. Choć w wakacje pewnie książkę bym przeczytała - wysoka temperatura w połączeniu z lenistwem sprawia, że schemat "wyjechała i zmieniła swoje życie + spotkała miłość, na którą zawsze czekała i zasługiwała, bo jest mądra, dobra i zabawna" przestaje mi przeszkadzać i 1-2 takie książki jestem w stanie przeczytać z przyjemnością:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Viv, mam mniej więcej tak samo jak Ty.
    Choć tutaj nawet romansu jest mało, tak sie autorka zajęła rozwijaniem miliona wątkow pobocznych:).

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja mam i Uroczysko i Sezon na cuda w domowej biblioteczce. Ciekawe jak je odbiorę. Tylko czekam na dni w których będę potrzebować takich książek ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bujaczek,
    myślę, że najważniejsze, to dobrze wybrać takie dni:).

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Niedopisanie-
    trafna uwaga o tych rozwódkach:). Założenie pensjonatu (albo choćby jakaś przygoda z budowlanką) musi być jakimś nowym "rytuałem przejścia":).
    Jestem jeszcze zapisana do "Sosnowego dziedzictwa", chyba nie o rozwódce, ale też o pensjonacie:). Będzie okazja do analizy porównawczej;).

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam
    Przed momentem wpisałam ten sam komentarz na blogu "Niedopisanie", ale biorąc pod uwagę, że recenzje Pań są dość podobne pozwalam sobie na ten komentarz również na Pani blogu.
    Nazywam się Magdalena Kordel i chciałabym przede wszystkim podziękować Wam, że czytacie moje książki. Co do nieodbierania mejli przez właścicielkę pensjonatu, to cóż życie i charaktery ludzkie są przedziwne - jest to scenka autentyczna, z życia wzięta. Postanowiłam o tym napisać bo w wielu recenzjach zwracacie na to Panie uwagę, a jeżeli chodzi o okładkę, o której opinie też nie są najpochlebniejsze, to niestety nie miałam na nią żadnego wpływu, ale przy kolejnej książce postaram się żeby było inaczej. Bardzo dziękuję za wszystkie uwagi i komentarze, bardzo pomagają mi w pracy i dają do myślenia czego w przyszłości unikać. Jeżeli ktoś miałby ochotę się ze mną skontaktować i podzielić się swoimi wrażeniami, uwagami i itp podaje swój adres mejlowy: magdakor@vp.pl
    Pozdrawiam wszystkich książkomaniaczy!

    OdpowiedzUsuń
  18. Pani Magdaleno,
    poczułam brzemię odpowiedzialności:). Pewnie pierwszy raz się zdarzyło, żeby zawitał w moich skromnych progach autor (i zostawił komentarz).
    Mam nadzieję, że nie zmartwiła pani taka, a nie inna opinia, tak jest ona pozytywna (podobała mi się bardzo bijąca z niej pozytywna energia), a że obwarowana kilkoma ale... Postaram się następnym razem nie czepiać się konkretnych rozwiązań fabularnych, rzeczywiście, życie pisze różne scenariusze, a trudno winić autora, że tak a nie inaczej opisuje rzeczywistość.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  19. Pani Izo
    Niechże Pani zrzuci już to brzemię, bo jest mi głupio, że to przeze mnie wszystko:)
    Cieszę się, że jestem pierwszą autorką, która zostawiła komentarz, zawsze to coś!
    A w mojej następnej książce nie będzie ani romansu, ani rozwódki, a nawet córki nastoletniej nie ośmielę się,do niej włożyć:)
    Mam nadzieję, że chociażby z ciekawości Pani do niej zajrzy:)
    Pozdrawiam
    Magdalena Kordel

    OdpowiedzUsuń
  20. Pani Magdaleno,
    pobudziła pani moja ciekawośc do tego stopnia, że do następnej zajrzę na pewno:).
    A i za poprzednią się rozejrzę:).
    Pozdrawiam raz jeszcze:).

    OdpowiedzUsuń