poniedziałek, 22 sierpnia 2011
"Historia o Janaszu Korczaku i pięknej miecznikównie" - J.I. Kraszewski
Moja trzyletnia córka czasem wpada w szpony nudy. Informuje wówczas każdego, kto znajdzie się w zasięgu głosu "Już nie chcę tego robić, wolę robić COŚ ZUPEŁNIE INNEGO". Zresztą, nie oszukujmy się, niedaleko padło jabłko od jabłoni. Stając przed półką książek stwierdzam często: "Wcale nie chcę tego czytać, wolę COŚ ZUPEŁNIE INNEGO".
To zapotrzebowanie na zmiany całkiem nieźle zaspokaja proza Kraszewskiego. Pod dwoma warunkami- należy być początkującym czytelnikiem (ostatecznie kilka przeczytanych książek to prawie nic) i nie czytać cyklami. Jeśli dodatkowo postawimy na dobór losowy, możemy spodziewać się pełnej różnorodności. A i sama treść może kryć zaskakujące niespodzianki.
"Historia o Janaszu Korczaku i o pięknej miecznikównie" to komedia romantyczna z elementami przygodowymi z ... czasów Sobieskiego. O tym gatunku wiemy prawie wszystko. Katowane są nim (w formie kinowej), kolejne pokolenia facetów na pierwszych randkach. Niezbędne składniki romantycznego dania w wersji współczesnej to: impreza, była dziewczyna/facet, brak zasięgu, zagubione maile, wyliniały york i Meg Ryan. Porównajmy to z wersją barokową, tu pomocne są ingrediencje takie jak; tatarski najazd, niewola turecka, ponure zamczysko na Podolu, alternatywny absztyfikant, wujek kauzyperda i ucięta głowa. ami oceńcie, który zestaw oferuje większe możliwości:). A to jeszcze nie koniec atrakcji zaserwowanych przez kreatywnego JIK-a.
Zaczynałam czytać historię miłości Jadzi- bogatej miecznikówny, i ubogiego sieroty Janasza z nastawieniem - eeee, to nie dla mnie. Kończyłam nie mogąc się oderwać. Jedyne drobne zastrzeżenie- do zbyt kryształowych charakterów pary protagonistów, schowam chwilowo do kieszeni. W tym natłoku przygód nie ma szans, żeby zauważyć, że tak naprawdę są nudziarzami.
Polecam tym, którzy mają ochotę na COŚ ZUPEŁNIE INNEGO:).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To pierwsza książka Kraszewskiego jaką w życiu przeczytałam... Muszę ją sobie powtórzyć, no muszę i już:)
OdpowiedzUsuńŚliczna:O)
Anek-:). Musisz i już:).
OdpowiedzUsuńBardzo udana książka:).
Oj tam, Sienkiewicza bohaterowie to też nudziarze i nikt się go zbytnio nie czepia:P No i pięknie, a tego akurat nie mam:(
OdpowiedzUsuńZacofany- o tak, nudziarze, zwłaszcza ten stary piernik Zagłoba, feminista Baśka Hajduczek i tani Kalibabka Bohun, po prostu parada nudziarzy:).
OdpowiedzUsuńMyślałem raczej o tym kryształowym Skrzetuskim, Zbyszku, Danuśce i takiej tam menażerii:)) I Ligię im dorzucę, o Winicjuszu nie wspominając:P
OdpowiedzUsuńFuj, fuj, stanęła mi przed oczami farbowana Danuśka z ekranizacji Forda:). Nie strasz waść.
OdpowiedzUsuńJa nie straszę, ja informuję:P Farbowana?? Lecę szukać fotosów:P
OdpowiedzUsuńZacofany- farba ewidentna, chyba, że coś z odświeżaniem koloru przedobrzyli:).
OdpowiedzUsuńMoże to wina taśm ORWO:P http://jarmila09.files.wordpress.com/2010/07/krzyzacy_02_blog.jpg
OdpowiedzUsuńChyba nie:). to chemia innego rodzaju:).Ale może jeszcze jakaś inna pani się wypowie:).
OdpowiedzUsuńKoniecznie, ja się o koloryzacji włosów wypowiadać nie śmiem:) Ciekawe tylko, czy w użyciu był perhydrol czy coś bardziej subtelnego:P
OdpowiedzUsuńMyślę, że na flagowym okręcie polskiej kinematografii nie oszczędzali:).
OdpowiedzUsuńTen odcień nie wygląda mi na czysty perhydrol, ale mogę się mylić.
W razie czego skonsultuj z małżonką.w.lekturze:).
Małżonka może nie mieć doświadczenia z perhydrolem, preferuje inne tonacje:))
OdpowiedzUsuńNa sobie i tak się nie widzi efektów koloryzacji:). Za to na koleżankach- zawsze:).
OdpowiedzUsuńW takim razie zapytam po powrocie do domu:)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na coś zupełnie innego! Zdecydowanie !:)
OdpowiedzUsuńZacofany- czekam na efekty riserczu:).
OdpowiedzUsuńBiedronka- nie wiem, dlaczego, ale twój komentarz rozbawił mnie do łez:).
Tekst z jajem, tak jak lubię :) A te komedyje wiele romantyczne, to chyba tylko w początkach małżeństwa. Potem jest tak, jak u nas będzie we wtorek. Bazyl na Conanie 3D, Kitek w galeryjnych butikach :D
OdpowiedzUsuńBazyl,
OdpowiedzUsuńte komedyje to nawet przed zadzierzgnięciem węzła, gdyż potem wchodzą w grę mroczne historie seksualnych opresji, tak chętnie obecnie dekonstruowane np. przez historyków literatury z nurtu gender:).
A wersję wspólczesną sam świetnie zdefiniowałeś:).
@Iza: skonsultowana małżonka.w.lekturze orzekła, że na perhydrol ten blond za ciemny, a poza tym ona by się nie czepiała włosów, tylko tego, że Danuśka w żaden sposób nie wygląda na dwunastkę i nawet na dwudziestkę za stara:P
OdpowiedzUsuńA, i jeszcze dogłębna dyskusja: http://wizaz.pl/forum/archive/index.php/t-93101.html
OdpowiedzUsuńMoja pamięć już całkowicie zepchnęła gdzieś w mroczne zakamarki twórczość Kraszewskiego, więc muszę ja odświeżyć i znów poczuć ten niepowtarzalny styl.
OdpowiedzUsuńZaczytywałam się kiedyś w Kraszewskim, mam sporo jego książek w domu. Ten tytuł także czytałam i baaardzo mnie wciągnął. Także polecam :)
OdpowiedzUsuńZacofany w lekturze: małżonka ma rację, nawet sterana życiem młodociana galerianka wyglądałaby dużo młodziej.
OdpowiedzUsuńDyskusja wymaga kilku głębszych:).
Cyrysiu,
Gdyby ktoś Ci zaproponował do recenzji, to nie odmawiaj;).
Aneto,
widzę, ze to rzeczywiście popularna pozycja, juz druga osoba w komentarzach, która ja przeczytała:). Już nie dziwię się Januszowi Korczakowi, że wziął sobei z niej pseudonim:) Kiedyś musiałą bić rekordy poczytności:).
Iza: nie mogę pić w godzinach pracy:P
OdpowiedzUsuńMuszę przyjrzeć się swojemu rozrzutowi czytelniczemu, bo pewnie też podobny. Tak zachwalany "Dziennik Serafiny" - tkwi na półce, że muszę go wziąć do torebki. Ostatnimi czasy tylko "Ulanę" przeczytałam. Może dobre i to.:)
OdpowiedzUsuńKsiążkowcu,
OdpowiedzUsuńLirael miała co nieco do powiedzenia na temat Serafiny z punktu widzenia pedagoga, takze Twoje spojrzenie na tę postać też może być ciekawe. A jak Ulana? czy raczej "nijak"?
Zacofany- ja nie stety nie jestem w stanie zmierzyć się na trzeźwo z dyskusją o "szerokich dołach":).
Iza, czy myślisz, że szerokie doły zalane alkoholem zrobią się łatwiejsze do zmierzenia?:))
OdpowiedzUsuńLepiej by było tę paradę szerokich dołów okadzić opium, ale z braku laku...
OdpowiedzUsuńA potem wpław przez te doły...
OdpowiedzUsuńcały czas jeszcze nie dorosłam do lektur historycznych Kraszewskiego, może to byłby dobry początek?:)
OdpowiedzUsuńTo taka przygodówka raczej, historii przz duże H tu jak na lekarstwo:). Ale jak czytadło jest całkiem OK. Mimo, że kompletnei nei w moim stylu:).
OdpowiedzUsuńTak czytam te wpisy o Krzyżakach i tej nieszczęsnej Danusi - Grażyna Staniszewska w chwili kręcenia filmu miała lat 24 czyli dwa razy tyle co grana przez nią postać... A włosy to moim zdaniem peruką zalatują a nie farbą...
OdpowiedzUsuńAnek, o peruce nie pomyślałam, ale sama przyznasz, ze nie wspolgrają z kolorem oczu.
OdpowiedzUsuńJak atam dyskusja, dryf po prostu:)
No fakt, nie współgra. A na zdjęciach z innych filmów z tamtego okresu Staniszewska jest szatynką z raczej krótkimi włosami. A tu ma na głowie jakieś coś na wzór Piasta Kołodzieja...
OdpowiedzUsuńNa jej tle Urszula Modrzyńska grająca Jagienkę wygląda o niebo lepiej chociaż jest o 8 lat starsza...
Izuś, właśnie po recenzji Lirael kupiłam "Dziennik..." i czeka. "Ulanę " czytało się szybko. Byłam zdziwiona, że czasy się zmieniły, a ludzie nie. Głównej bohaterki nie polubiłam, bo... - znowu mój konserwatyzm - kochanek ważniejszy niż rodzina? Tak jakbym serial w telewizji oglądała.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę jakiś czas temu i nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Teraz mam zamiar przeczytać ją ze względu na Korczaka, bo znając jego mądrość i wrażliwość, wybór powieści nie był przypadkowy. Utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że dobrze kombinuję :)
OdpowiedzUsuńDzięki za ciepłą wzmiankę o recenzji naszej nieodżałowanej Serafiny. :)
Anek-
OdpowiedzUsuń32-letnia Jagienka? Zaskakująca polityka obsadowa:).
Choć na Zosię u Wajdy, mimo, że Alicja B-C była nastolatką ludziska też narzekali.
Książkowcu-
nie żżymałam się nadmiernie na Ulanę, gdyż JIK czasem półgębkiem porówna lud do zwierząt, Ulanę tez traktuje trochę jak piękne zwierzę.
Zresztą fakt, JIK tu pojechał konwencją romantyczną, zamiast prawdopodobieństwem.
Lirael-
OdpowiedzUsuńzastanawiałam się, czym sie kierował Korczak, jak złapiesz trop i będziesz w stanie go zwerbalizować, to chętnie się dowiem:).
~ Iza
OdpowiedzUsuńZ biografii J. Olczak-Ronikier wynika, że to był wybór trochę przypadkowy. Pomyśleć, że Korczak równie dobrze mógłby nazywać się Adam Polanowski lub Marek Hińcza lub Petrek Włast. :) Bo Medard z Gołczwi Pełki to już byłaby lekka przesada. :)
O ile Zacofany w lekturze nie zacznie znowu parodiować, przypuszczalnie nie powinno być problemów z werbalizacją. :)
Lirael,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że zacofany.w.lekturze będzie wciąż tak porażony lektura biografii Korczaka, że parodiować nie śmie:).
"Kajtuś Czarodziej" Medarda Pełki, brzmi strasznie:).
Jestem pewna, że jak przeczytasz tę biografię, też dołączysz do grona porażonych. W każdym razie ja nadal jestem. Myślałam o parodii JIKa. :)
OdpowiedzUsuńLirael,
OdpowiedzUsuńjuz wasze notki porażały, więc zapoznanie się z książką to tylko kwestia czasu.
Jeśli masz ochotę przeczytać, z przyjemnością pożyczę. Ostatnio wyłudziła ją ode mnie mama, ale już kończy.
OdpowiedzUsuńOznajmiam uroczyście, że biografii Korczaka parodiować nie śmiem:) Ale mogę stworzyć fragment z dziennika JIKa:)
OdpowiedzUsuńSTWÓRZ KONIECZNIE!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzed nami dużo (miejmy nadzieję) prima aprilisów:))
OdpowiedzUsuń