piątek, 19 sierpnia 2011

Polesia czar: "Ulana" - J.I. Kraszewski


Ulana Honczarowa miała wyjątkowego pecha w życiu. Nie dlatego, że uwikłała się w romans z dziedzicem - wiejska społeczność nie takie rzeczy toleruje, jeśli musi. Także nie z powodu zazdrosnego męża, który zareagował na całą sytuację ze skumulowaną energią kilku zazdrosnych mężów razem wziętych.
Pech Ulany polegał na tym, że się zakochała...
Opowieść o miłości niemożliwej mogłabym spuentować co najwyżej linkiem do pewnej piosenki grupy Die Ärzte (klip tu, tekst tu), gdyby nie pewna rozmowa (pierwsza rozmowa Ulany i jej loverboya):

"-A zwitki ty?- spytał Tadeusz. - Z seła. - Z Ozera?..."[1]

Akcja większości dotychczas przez mnie przeczytanych książek JIK-a rozgrywa się (przynajmniej częściowo) na kresach. Jedynym wyjątkiem jest tu Stara Baśń, tu żadnym sposobem nie dało się wprowadzić do akcji choćby kilku Poleszuków bądź Wołyniaków. Wszystkie poprzednie książki traktowały jednak o ludziach z warstwy średniej czy wyższej, mimo rusińskich korzeni zazwyczaj od pokoleń spolonizowanych i odcinających się od ludu. Odrębność tych terenów wypływała na powierzchnię rzadko, np. w "U babuni" jeden z bohaterów stwierdza, że jedzie "do Lachów" - miał na myśli sandomierszczyznę. Mimo jednak tej odrębności- kresy były cześcią Polski, być może najważniejszą dla określenia jej unikalności. Porównując świat JIK-a i dzisiejszy, fakt, że zniknęły nie tylko z mapy, ale ze świadomości Polaków, wygląda na amputację.
Mamy jednak drugą stronę tego obrazu. Polskie (bądź spolonizowane) były tylko warstwy "trzymające władzę", u ludu wprawdzie jeszcze w momencie pisania książki (1842), jeszcze nie zaczęła się kształtować odrębna świadomość narodowa (w tym przypadku ukraińska, Polesie, gdzie rozgrywa się akcja książki, leży w tym momencie na pograniczu Ukrainy i Białorusi).
"Ulanę", właśnie dlatego, że próbuje pokazać pełniejszy obraz społeczeństwa i zwraca uwagę na specyfikę kulturową, zaliczyłabym do nurtu powieści kresowej (obok "Nad Niemnem" i "Zasypie wszystko, zawieje"). Nie wiem, czy sięgnę po raz kolejny po kolejną powieść ludową Kraszewskiego. Na pewno jednak "Ulana" zaostrzyła mój apetyt na kolejna literacką podróż na kresy. Choćby na Polesie. Spójrzcie jak tam pięknie....

P.S. Wszelkie literackie polecanki na w/w temat mile widziane:).


[1] J/I. Kraszewski - Ulana, Warszawa 1985



10 komentarzy:

  1. zawsze najładniejsze jest to czego się nie ma, a jeszcze ładniejsze to, co się utraciło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zresztą błota poleskie to byla dziura bez dna (tak mi się przypomniało z naszego programu historii w liceum). Poza tym w tamtej okolicy jest też CzernobylPPPP

    OdpowiedzUsuń
  3. Tośka, nie spodziewałam się ładnych zdjęć w notce z Wikipedii, ale ktos się postarał, żeby zareklamować region:).

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam na studiach i wykładowca poprowadził zajęcia ciekawsze, niż powieść. Bo powieść jednak mocno... niedzisiejsza :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skarletko- jak dotąd w moim rankingu JIK-owym sa jego współczesne powieści obyczajowe (ale te szlacheckie) i potem długo, długo nic.
    No i nie bardzo wierzę w wielką miłośc do takiego mydlka.

    Jako jednorazówka jednak dalo się czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. widzę, że ciągnie wilka do lasu a asindzkę do JIK-a. Separacja nie trwała nawet miesiąca :). Teraz ja mam przesyt JIK -iem, zwłaszcza że zabrałam się za literaturę z Paryżem w tle.
    Zdjęcia rzeczywiście ładne

    OdpowiedzUsuń
  7. Pod kątem turystycznym polecam polską część Polesia, zwłaszcza cudną Wolę Uhruską i szlaki w Poleskim Parku Narodowym.
    "Ulana" sprawia wrażenie dość udanej książki JIKa. Może kiedyś po nią sięgnę w ramach odczulania po traumie cmentarno-wulkanicznej. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Guciamal,
    toż ja prawię przez miesiąc tę Ulanę po stroniczce sobie dawkowałam:). Doczytałąm jeszcze 2 książki, bo mam spotkać się z inna blogowiczką z projektu i chciałam jej przekazać więcej książek:).

    OdpowiedzUsuń
  9. Lirael-
    na razie nieśmiało penetruję Lubelszczyznę od północy w celach narciarskich. Woli Uhruskiej się na pewno przyjrzę, i zobaczę czy pasuje do mioch aktualnych możliwości turystycznych:).
    Wlaściwa recenzja Ulany to pierwszy akapit. To chyba jednak nie w moim typie książka, ale jestem w stanie zrozumiec popularność wśród kolejnych generacjii... czytelniczek.

    OdpowiedzUsuń