czwartek, 4 listopada 2010

"Cesarskie cięcie"- Chris Bohjalian


Dobra położna to prawdziwy skarb. Taka , która pomoże przyjść dziecku na świat nie tylko bez intewencji chirurgicznej, ale i farmakologicznej, to w ogóle rzadkość, jakiej tylko ze świecą można szukać.
Taką położną była Sybil Danforth- ekspertka od porodów domowych. W momencie, gdy ją poznajemy jest rok 1981, Sybil zdążyła pomóc przyjść na świat w ten sposób ponad 500-tce dzieci ze stanu Vermont. Wprawdzie nieżyczliwi jej plotkują , że znieczula pacjentki za pomocą jointów, ale i tak ustawiają się do niej kolejki pacjentek. Powodem jest to, że Sybil traktuje swoją pracę jak prawdziwe powołanie.
Kolejną pacjentką ma być Charlotte Bedford. Poród jednak niespodziewanie przybiera zły obrót, a próby dotarcia do szpitala lub wezwania pomocy zostają sparaliżowane przez niespodziewany atak vermonckiej zimy (nie były to jeszcze czasy komórek).
W efekcie Sybil "traci" matkę, choć udaje jej sie uratować dziecko.
W wyniku donosu swojej asystentki Sybil staje na ławie oskarżonych za nieumyślne zabójstwo i uprawianie zawodu związanego z medycyną bez licencji.
Co faktycznie zdarzyło się owej felernej marcowej nocy. Czy Sybil popełniła błąd w ocenie sytuacji, czy też świadomie wybrała życie dziecka, poświęcając matkę? Czy Charlotte cierpiała na jakąś chorobę, która mogla wpłynąć na przebieg porodu?
Rozpoczyna się proces sądowy, na którego przebieg w znacznym stopniu wpłynie córka Sybil - 14-letni wścibska Connie, która zaangażuje się o wiele bardziej niż powinien to zrobić członek rodziny oskarżonej.
Największą karę Sybil ponosi jednak od razu, bez względu na wyrok sądu i formalne zakazy nie może bowiem wykonywać swojego zawodu, gdyż utraciła zaufanie swojej społeczności.
Książka przypomina nieco amerykańskie filmy wyświetlane o 20-stej, np z cyklu "Prawdziwa historia", czy też może "Urzekła mnie twoja historia". Przyzwoite, aczkolwiek niespecjalnie porywające. Mimo to, gdyby ktoś natrafił na tę pozycję można bez strachu wziąć ją do ręki, aczkolwiek nie radzę, żeby specjalnie jej szukać.
Nie polecam jej jednak tym, którzy (które), swój pierwszy poród mają dopiero przed sobą. Można nabawić się fobii lub rozwinąć już istniejącą:). Nie jest to również książka dla facetów, chyba, że mamy do czynienia z weteranami porodów rodzinnych.:)

P.S. Zdębiałam, jak zobaczyłam tytuł wersji polskiej (w oryginale Midwives, czyli Położne lub Akuszerki), który sam w sobie jest spoilerem. Mogłam nieco inaczej zredagować notkę, ale już w tej chwili po zawodach:).

2 komentarze:

  1. Rzeczywiście, mocno nietypowa książka, w życiu bym nie wpadła na to, że istneije coś takiego, jak thriller położniczy:)

    OdpowiedzUsuń