środa, 24 listopada 2010

"Czarna lista" - Aleksandra Marinina


Z kryminałami Marininy miałam do czynienia przy okazji cyklu o Anastazji Kamieńskie, tu na scenę trafia nowy bohater- Władisław Stasow. Milicjant tuż przed wcześniejszą emeryturą wraz z 8-letnią córeczką Lili, wybieraja się na urlop do czarnomorskiego kurortu, gdzie właśnie odbywa się festiwal filmowy. Zamiast podrywania lasek Stasow jest zmuszony przez okoliczności i byłą żonę do zajęcia się rozwiązaniem zagadki śmierci pretendentki do głównej nagrody. Wkrótce wśród filmowej braci trup zaczyna się ścielić gęsto, okazuje się, że kolejne ofiary figurują na tajemniczej Czarnej Liście, do której klucz ma...8 letnia Lili.
Trochę paradoksalna książka- jest zabawniejsza niż cykl o Kamieńskiej (przynajmniej dopóki babiarski styl życia Stasowa nie ustępuje przed potrzebą znalezienia nowej mamy dla swojej Lili), a jednocześnie dużo bardziej pesymistyczna. Co z tego, że bezpośrednie rozwiązanie zagadki Festiwalu Trupów jest ciekawe, przypominające nieco "Underground" Kusturicy, skoro za tym wszystkim stoi po prostu mafia, której milicja może co najwyżej podskoczyć, a uczciwi policjanci w zależności od osobistego pecha a) zdążą przejść na emeryturę b) albo giną. Polecam tę książkę.

8 komentarzy:

  1. Już od dawna zabieram się za Marininę. Może w końcu mi się uda.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Upolowałam niedawno kilka sztuk kryminałów Marininy i mam zamiar przekonać się, skąd taka ich popularność. Opinie co prawda nie są stuprocentowo pozytywne, ale jednak autorka zdobyła sobie już niezłą pozycję w Polsce.
    A skoro już mam te książki, to wolę czytać takie zadowolone głosy jak Twój ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też nie jestem stuprocentowo zachwycona jej książkami, tak na 4 bym je oceniła. A mimo to przeczytałam chyba wszystkie wydane po polsku. Dużo zależy od tego, czy czytelnikowi pasuje specyficzny klimat tych książek, i tu trzeba sprawdzić samemu. Na pewno dość pomysłowe są tam intrygi kryminalne.

    OdpowiedzUsuń
  4. nic jeszcze nie czytałam-na razie tylko w TV serial parę lat temu widziałam i nie wiem na ile odbiega on od książki ale średnio mnie zachwycił, choć, o ile dobrze pamiętam, pojawiał się tam sam Domagarow:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Domagarow? A kogóż on mógł tam grać, narzeczonego-matematyka? Musze sprawdzić, jeśli kiedyś załapię się na powtórki albo DVD.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie wiem czy nie jakiegoś bandziora

    OdpowiedzUsuń
  7. czy to ja, czy ta męska twarz z okładki wygląda trochę jak Owen Wilson? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ola, na wschodzie nawet przysłowiowy informatyk w kraciactej koszuli może wyglądać jak Bohun.

    Boo, mi nieco ta twarz przypominała Piotra Rubika (oczywiści epo chirurgicznych poprawkach), choć fryzura rzeczywiście- Owen jak żywy:)

    OdpowiedzUsuń