piątek, 21 stycznia 2011

"Dla Nikity"- Polina Daszkowa


Książki pożyczone kiedyś pożrą mnie żywcem. Zamiast swobodnie wybierać spośród ponad 100 nieczytanych książek, które mam w domu, mój wybór z konieczności ogranicza się do kilku, wypadałoby bowiem kiedyś je oddać.
Ostatnio zaatakowały mnie rosyjskie kryminały, po "humorystycznej" (w cudzysłowie, bo to rzecz względna, co kogo śmieszy) Doncowej, przyszła do mnie pocztą śmiertelnie poważna Daszkowa.
Ta autorka najwyraźniej należy do tych, którym "nie jest wszystko jedno" i nie zajmuje się dyrdymałami, bierze za to na warsztat tematy ważne- czyli tym razem sekty, które w post-sowieckimspołeczeństwie rosną jak grzyby po deszczu i rozkwitają tysiącem kwiatów.
Przyczyn tego jest kilka, i autorka je wszystkie zręcznie punktuje:
-ludzie odzwyczaili się od myślenia, i szukają kogoś, kto zdejmie z nich ten uciążliwy obowiązek
-wielu potrzebuje przywództwa, w każdej dziedzinie życia
-istnieje wreszcie wielki głód duchowości, który po wyrugowaniu z życia i świadomości ludzi prawosławia (funkcjonuje ono w formie żywej, a nie jako rytuał już tylko wśród niektórych seniorów), zapełniają wszelkiej maści hochsztaplerzy.
Widać też, że Daszkowa odrobiła lekcję na temat tego, skąd się wzięły nowe ruchy quasi-religijne i jakie są ich międzynarodowe powiązania. Dostrzega też niebezpieczeństwa, jakie niosą ze sobą dla nieprzygotowanego do tego Europejczyka religie pochodzące ze wschodu.
Znajdziemy w tej książce wiele ciekawych informacji choćby o powiązaniach miedzy politykami a mafią, metodach manipulacji śledztwem i ukrywaniu dowodówprzestępstw, wreszcie o życiu rosyjskich wykluczonych (choćby taki szczegół skąd bierze się niemowlęta wykorzystywane do żebractwa, i co robi się z nimi, gdy skończy się ich "okres przydatności").
Słowem jest to książka bardzo ciekawa, i byłaby naprawdę godna polecenia, gdyby był to reportaż. Niestety jest to kryminał, który powinien mieć również fabułę, a ta z kolei powinna trzymać się kupy. W tym przypadku niestety tak nie jest.
Być może bym nawet tego tak szybko nie zauważyła, gdyby nie to, że próbowałam sobie tę fabułę ułożyć w głowie na potrzeby tej notki.
I co rusz brakowało mi jakiegoś kluczowego elementu łączącego postaci.
Udało mi się wykombinować tyle:
Iwan Jegorow, były pilot Aeroflotu, w wyniku działalności sekty, stracił żonę i starszego syna, młodszy zaś od 4 lat przebywa na odziale psychiatrii dziecięcej moskiewskiego szpitala w stanie zbliżonym do katatonii.
Ojciec postanawia się zemścić na sprawcach swojego nieszczęścia, do czego angażuje pisarza Nikitę, oraz Nikę- żonę polityka powiązanego z sektą.
Żeby skomplikować sprawę- Nika i Nikita byli kiedyś małżeństwem, mimo, że rozstali się w kiepskiej atmosferze, to ich wzajemne uczucie ciągle do końca nie wygasło.
Tyle jeśli chodzi o zawiązanie akcji, na szczęście książka składa się również z licznych retrospekcji dotyczących kluczowych bohaterów. Dzięki temu można nawet nie zauważyć kulejącej fabuły.
Zastanawiałam się nad oceną rozwiązania jednej z zagadek (jakie były losy syna i żony Jegorowa po zaginięciu). Jest ono bowiem tak kosmiczne, że aż nie mieści się w głowie. Ale być może ma ono jednak sens. Jest częścią tamtejrzeczywistości, gdzie ludzie tak przyzwyczaili się do braku szacunku dla człowieka, że stało się to dla nich czymś oczywistym.
Pora na podsumowanie- książkę, mimo szwankującej fabuły, oceniam pozytywnie. Pewnie lepiej byłoby sięgnąć po jakiś reportaż o podobnej tematyce, ale z braku laku nieco wiedzy można znaleźć i w zwykłym kryminałku.
Natomiast nie wiem, czy będę sięgać po kolejne pozycje jej autorstwa, jeśli już to bardzo ostrożnie, bo gdyby nie tematyka i jej potraktowanie, to byłaby to po prostu literacka kicha.

4 komentarze:

  1. Też tak mam z pożyczonymi książkami :) A recenzja ciekawa - może autorka miała po prostu dobry pomysł, a wykonanie już gorsze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wykonanie rzeczywiście trochę nie nadąża tu za pomysłem:). Ale akurat tę książkę mimo wszystko da się czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może nie do końca na temat- ale a propos pożyczonych książek- zaczynam się bronic przed pożyczkami, zaczynam z biblioteki pożyczać jedną książkę, bo mój stosik rośnie niebotycznie. Jeszcze do niedawna prawie nie miałam zaległości. Teraz znowu na moim biurku wylądowała kolejna przesyłka i żadne takie, że już dość, że przez miesiąc zero zakupów- nic nie pomagają :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu,
    ja w tej chwili trzymam się dzielnie. Jeśli chodzi o kolejkę nieprzeczytanych- dla nmei zgubą były wymiany:).

    OdpowiedzUsuń