poniedziałek, 10 stycznia 2011
"Hania Bania" - Hanna Bakuła
Nazwisko Hanny Bakuły dotychczas oznaczało dla mnie pewna wszędobylską celebrytkę starszego pokolenia, bardzo aktywną w kolorowej prasie w latach 90-tych. Teraz jej aktywność mocno osłabła, najprawdopodobniej została wyparta przez Nergala i jego blond narzeczoną. Sama HB zabrała się za bardziej sensowną działalność- czyli pisanie książek.
Całkiem słusznie, bo pisanie nieźle jej wychodzi.
Seria "Hania Bania", gdzie autorka twórczo obrabia swoje wspomnienia z PRL-owskiego dzieciństwa, została oparta na pomyśle wykorzystanym z sukcesem w "Shreku"- niby dla dzieci, ale z warstwą zrozumiałą raczej dla starszych czytelników (co na przykład mogły oznaczać wakacje w ZSRR lub wakacje na koszt państwa w latach 50 i wcześniej?).
Poznajemy historię 6 letniej Hani, dorastającej w podwarszawskiej Zielonce pod czułym okiem Babci (zamieniającej się w potwora, gdy trzeba było wcisnąć we wnuczkę znienawidzony makaron), postrzelonego Dziadka, porywczego Ojca, któremu stale nadeptywała na odcisk, Mamy i służącej Stefy, bezcennego źródła plotek, a co za tym idzie- życiowej edukacji dla wścibskiego dziecka.
Hania nie jest bynajmniej dzieckiem typowym. Poza tym, że przez całą dobę zajmuje się niepohamowanym obżarstwem (jedyną potrawą, której nie toleruje jest znienawidzony makaron) i rośnięciem wzdłuż i wszerz, ma również skłonność do konfabulacji (przez 2 lata np. pracowicie udawała, że chodzi do szkoły). Przez to, a także przez długi jęzor Hani Bani, rodzina jest zmuszona do ciągłego zażegnywania kryzysów sąsiedzkich i rodzinnych, a także nieustającego treningu w świętej cierpliwości. Na szczęście tej ostatniej im wystarczyło, więc HB dożyła czasów, kiedy mogła spisać swoje wspomnienia, które zapewnią co najmniej jeden wieczór zabawnej i relaksującej lektury.
Polecam bardzo:).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
czytałam-podobało mi się, choć HB doprowadziłaby mnie chyba do furii:)
OdpowiedzUsuńPrzez długi czas źle mi się kojarzyło nazwisko Hanny Bakuły - kilka lat temu przeczytałam w gazecie jej obszerną wypowiedź (pewnie na fali tej aktywności w latach 90.), która zraziła mnie do tej kobiety. Ale bardzo zachęcająco piszesz o tej książce, może za jej sprawą udałoby się odrobinę zrehabilitować Bakułę w moich oczach?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ola- HB była po prostu 2 razy większa od rówieśników, i wszystkiego miała 2 razy tyle- potencjału wkurzania też.
OdpowiedzUsuńNaia- gdyby nie pozytywne opinie na innych blogach, to też bym w życiu nie sięgnęła po cokolwiek autorstwa Bakuły, z tych samych powodów, co Ty. Ale tym razem można schować uprzedzenia w kąt:).